Zastanawiałam się nad tym co się stało i nie rozumiem.
Przedstawiam swoje poglądy, właśnie takie one są.
Piszę o porażce, bo byłam naiwna, łudząc się, że ten wątek, oprócz pomocy p. Izie, będzie miał jakąś wartość edukacyjną.
Tak jak pisałam wcześniej, nie mogłam przejść nad tym do porządku dziennego, bo straciłabym ochotę na wchodzenie na forum.
Na tym forum ludzie mają wiedzę, że koty się rozmnażają i że trzeba temu zapobiegać.
Nie wyobrażam sobie, że czytając forum można będzie odnieść wrażenie, że tego typu podejście (czyli karmienie bez sterylizacji) jest czymś akceptowalnym i akceptowanym przez dużą część użytkowników forum, bo w tej chwili można odnieść takie wrażenie, że większość się z tym zgadza, a ja się czepiam.
Już mój pierwszy kontakt z kya dotyczył sterylizacji, bo kya wraz z dziećmi ze swojej szkoły chciała pomóc p. Izie, a ja bardzo optowałam za zakupem klatki – pułapki i przy okazji wytłumaczeniu dzieciom jak ważne jest zapobieganie narodzinom kolejnych kociąt – bo tak właśnie uważam.
P. Iza nawet będąc w trudnej sytuacji finansowej stawała na głowie, żeby zorganizować parę złotych na benzynę dla osoby, u której udało się wyprosić zawiezienie kotki na sterylizację, a potem przetrzymywała ją w dużym transporterze, wymieniała dzikusom (złapanym wcześniej z trudem, bez klatki – pułapki) obsrane kocyki – wiedziała, że koty się rozmnażają i miała w sobie determinację, żeby temu zapobiegać, choć nie miała forumowej wiedzy, nie czerpała inspiracji i doświadczenia z wątku innej karmicielki.
Chyba właśnie to spowodowało, że w imieniu jej podopiecznych wyciągnęliśmy rękę, gdy brakowało na karmę.
W żadnym momencie nie mówię, że osoba karmiąca sama musi targać klatkę (skoro nie posiada wypomnianego mi TŻa, to może posiada innego średnio sprawnego fizycznie członka rodziny, znajomą/znajomego, w ostateczności kogoś opłaconego), nie mówię też, że kota trzeba trzymać w mieszkaniu – wręcz wskazywałam inne rozwiązania.
Jeśli ktoś podejmuje się karmienia kotów to powinien zadbać o ich sterylizację, w innym przypadku to jest czekanie na rozmnożenie się kotów.
Osoba karmiąca nie musi tego robić osobiście, jest mi obojętne kto to zrobi.
Szczerze żałuję, że Wasza akcja nie miała miejsca na przykład dwa miesiące temu.
Nie były stosowane tabletki antykoncepcyjne, a gdy była propozycja pożyczenia klatki – pułapki i wystawowej i pozostało zorganizowanie jakiejś piwnicy czy garażu oraz osoby z samochodem, to temat nie został podjęty – takie są fakty.
Co do bazarków, to nikt nie deprecjonuje ich wartości, bo dzięki nim p. Iza ma na przykłac klatkę wystawową, w której może przechowywać kocice po zabiegu (między innymi dzięki bazarkom kya).
Pozostaje mi mieć nadzieję, że jednak zmienicie swój sposób widzenia tej sprawy, bo wtedy całą nieprzyjemną sytuację można będzie w przyszłości wykorzystać pozytywnie, przez edukowanie innych ludzi, którzy koty karmią, ale sterylizacja nie jest dla nich priorytetem.
Edukować poprzez powoływanie się na własne doświadczenie, że nie ma na co czekać, bo doczekać można się tylko kolejnych miotów.
Takich ludzi jest dużo. Bardzo dobrze, że karmią koty, ale „ produktem ubocznym” ich działalności jest dużo kociąt oddawanych byle jak (które potem dalej się rozmnażają), podrzucanych na działki (na przykład p. Izie) – nie można przerwać tego błędnego koła rozmnażania, populacja rośnie.
......................................................................................................
Bardzo dziękuję za przelewy.
Koty na pewno bardzo się ucieszą
Postaram się dowiedzieć, czy Szarusia rzeczywiście jest na zdjęciach, czy tylko widzisz to co chcesz
Zachęcam Was do kupienia czerwcowego "Kota", znajdziecie w nim prawdziwą niespodziankę - rozmowę z p. Izą (między innymi na temat znaczenia i wagi sterylizacji ).