» Czw cze 05, 2008 20:29
Kotek umarł dzisiaj rano.
Podejrzewam że został uszkodzony podczas porodu, że był tym pierwszym kociakiem rozpychajacym drogi rodne. na pewno miał jakieś uszkodzenia wewnętrzne, z pyszczka i odbytu leciało trochę krwi jak umieral.
POdejrzewam, że kotka, która go urodziła wiedziała, że coś jest nie tak - umyła go i poszła urodzic reszte kociat gdzie indziej, zostawiając go na balkonie.
Daniel siedział z nim i Su prawie całą noc, kociak bardzo szybko tracił ciepło (wtedy Dan kładł go na posłanko pod ktorym byl termofor, kociak się dogrzewał, ożywiał i wracał do Su);/ W końcu Su przeniosła go do reszty kociat, które spały za łóżkiem. Dzisiaj Su jest cholernie smutna, ona uznała go za swoje dziecko, karmiła i wylizywała. Daniel też strasznie przeżył śmierć maluszka, to cholernie niesprwiedliwe, że takie maleństwo nie ma szans ;/ Jest mi strasznie przykro, dzisiaj rano zadzwoniłam do tej starszej pani, u której na balkonie został znaleziony - płakała.
Jest mi naprawdę przykro i źle, to nieuczciwe strasznie, umieranie bez powodu ;/
Aku pochowalismy pod krzakiem mirabelki.
