Ale gapa ze mnie. Kicia dostała niewielkie znieczulenie żyby bez warczenia i gryzienia można było jej założyć nowy opatrunek.

Przyjechała taka zmulona do domu a ja nie wykorzystałam okazji żeby jej zrobić zastrzyki.

Zła byłam na siebie wieczorem jak nie wiem co, bo oczywiście wieczorem była już silna, zwarta i gotowa i zrobienie dwóch zastrzyków było jak codzień problemem.