Urlop w 2. polowie lipca, jesli wszystko podopinam, termin nie do ruszenia bo to wyjazd grupowy, wiec musze zdazyc albo nici z wyjazdu .
Wlasnie wrocilam z mini obchodu - ogloszenia na szczescie nie poniszczone, ale zaklejone, owszem ... siedzieli jacys lawkowicze, i gapili sie, a ja zdzieralam. A trudno, niech patrza. moze nie chca mnie podkablowac jakims dresom, tylko tak sie dziwuja .. a ja mam paranoje.
W sklepie klatka znow zniknela, ani sladu po kotkach .. hokus-pokus jakies cyco ... ;// juz nie wiem co myslec .....
Za to jednego roczniaczka szarego spotkalam na placu kolo Korony, niedaleko mojego ogloszenia. Wygladal jak klebek kurzu .. cos tam sobie wylizywal. Dalam mu chrupki, ale potem widzialam ze zostawil je i odszedl. Moze pozniej mu sie przydadza ?
Jutro rano jedziemy na ciecie Misi, mimo rujki bede chciala, zeby zabieg byl; no chyba ze wetka postawi stanowcze weto ..

) ale ja juz mam dosc i mala chyba tez .. Nie wiem, czy mi sie uda zabrac tez Bunie, ciezko ja ostatnio zlapac .. nie mam jak zrobic proby, czy sie w torbie zmieszcza razem. Jeszcze mam kilka godzin, moze w nocy ja capne i zobaczymy.
Upal straszny, ledwo wylazlam na to pietro ... a jutro z dwoma kulami armatnimi .. co to bedzie ... i burze maja byc ...
pozdrawiam i bardzo dziekuje za obecnosc
zo