widze, ze tu normalnie zloty

sie odbywają
a moja mama...to jest takie "zmuszanie" tak naprawde, ja wiem, ze mama sama chce, tylko ja musze ją troche przycisnąc, bo przecież chociaż mama powinna wyjść na rozsądną
zreszta mam jeden koronny argument: tak mnie wychowałaś, to teraz musisz ponosić konsekwencje
no i bedą 4 futra u mamy, są 2 dziewczyny i 1 chłopak, to teraz dla równowagi dołaczy drugi
pamiętam jak jechałyśmy do lecznicy po druga kotke, która jest u nas najkrócej (z ulicy trafiła od razu na operacje i odbierałyśmy kota bezpośrednio potem)...całą droge było:
-Mila ale ten kot, to tylko na leczenie u nas zostanie!
-Tak mamo, oczywiście
-Znajdziesz mu potem nowy dobry dom
-Tak mamo, oczywiście
- Ja nie moge mieć 3 kotów!
- Tak wiem mamo, oczywiście....
Termisia już 2,5 roku jest na tym leczeniu...kiedyś podpuścilam mame i powiedziałam, ze ktoś chce ja zabrać...

to było piękne, jak mama zaczeła znajdować argumenty, dla których powinna zostać w domu...wszystko było, oprócz tego, ze to poprostu jej kot
a teraz pokaże bohatera naszego
robione wczoraj w jego apartamencie
a tak poza tym, to nadal ładnie je, wczoraj zaczęlismy odrobaczanie homeo, bo po 2 odrobaczaniach w szpiatlu, nadal ma glistnice na 3 ( w skali 1-3)
qpale ladne, nie ma biegunki, gada ze mną bardzo dużo, dziś zaczał tez gadać przez drzwi z gustawem, tak. ok. 5.30
a jak się kąpie, o on lezy pod wanną i sobie w oczka patrzymy
wiecie, on ma takie smutne i poważne to spojrzenie...chyba sie jeszcze boi, ze moze znów byc wyrzucony...
