Anuk pisze:A mnie interesuje, jak się obecnie układaja relacje między dwoma dżentelmenami...

Hugo jak panicho. On tu "pierwszy był" i on tu rządzi. Dziś machnął łapą w stronę Meosia (stali pysio w pysio). Meosiowi troszkę oczko łzawi, nie wiem, czy Hugcio go nie drapnął którymś razem

.
Meo to takie kochane spokojne stworzonko: ile razy przechodzi obok Hugcia, to zawsze do niego mruknie w taki charakterystyczny sposób. Meo w ogóle gadatliwy jest, choć nie miauczy. Inaczej gada do mnie, inaczej do Hugcia. Często tak jest, że jeśli są obydwaj w kuchni i Meo wychodzi pierwszy, to Hugo za nim idzie, Meo nie wytrzymuje ciśnienia - przyspiesza, a Hugcio też. W końcu Meo zwiewa za zasłonkę w róg pokoju, a Hugo (goniący) stoi na kanapie, jak zwycięzca.
Często leżą obydwaj na balkonie, ale generalnie Meo unika konfrontacji. Omija Hugcia szerokim łukiem, albo gdy Hugo stoi jak basza w drzwiach pokoju, to Meo odpuszcza. Choć zadarzyło się, że Meo zatrzymał się w czasie ucieczki i Hugo się przeraził Meosia okropnie (bo to on strachulec jest straszny). Chciałabym, żeby razem spali i się przytulali, ale podobno jeszcze mają czas, albo też zostanie tak, jak jest. Krew się nie leje, futro nie lata w powietrzu. To już w sumie sukces.
Meo śpi ze mną, Hugcio z moją matką. Z nią się mizia, jej brzusio wywala do głaskania, kiedy matka wraca do domu. Mnie tak dał raz - pomylił się i jak zdał sobie z tego sprawę, to zwiał

.