Z nowego domku chochlikowego otrzymuję regularne, bardzo sympatyczne, dowcipnie napisane raporty
Dzieć jest dzielny i odważny! Bałam się, że przez tydzień nosa nie wyściubi z kryjówki, a on już szaleje po całym domu. Z rezydentem już się zakumplowali i szaleją! Podobno ściągnęli obrus ze stołu, zrobili namiocik na krześle i się wzajemnie zganiali i wyganiali z tej kryjówki!
Nieźle jak na trzeci dzień pobytu strachliwego kotka w zupełnie nowym domu.
Do opiekunów na razie odnosi się z rezerwą, ale ciekawość zwycięża. Chochlik już się pcha do gotowania razem z nową opiekunką. Stojąc na schodach obwąchał jej też głowę
Pytałam się, czy dziewczynki nie czują się zawiedzione, że Chochlik się z nimi na razie nie bawi - podobno nie, dziewczynki świetnie się bawią na razie tylko obserwując.
Także zaryzykuję stwierdzenie, że jest dobrze!
U moich Footer nieco gorzej.
To znaczy Mufka kwitnie - chce się bawić, bawić, bawić!
Ona się lubi bawić tylko z ludźmi, strasznie jej przeszkadzało, że jej się dzieć wtrącał do tej zabawy. Musiałam się z nią zamykać w pokoju na czas zabawy, żeby nie dochodziło do łapoczynów. No i mniej jest też łapoczynów między Nemkiem, a Mufką, bo Nemo jako dobry wujek tłukł Mufkę kiedy ona tłukła Chochlika.
Za to Nemo chodzi SMUTNY! I nie wiem, czy to po sterydach (które dostał na ziarniaka eozynofilowego) tak się gorzej czuje. Czy tak tęskni za małym... W każdym razie nagle zrobił się niesamowicie przylepny. Zawsze lubił się poprzytulać, ale nie za długo. A teraz cały czas by siedział mi na kolanach, ugniatał łapkami, wpatrywał mi się w oczy i mruuuczał.
On zawsze szukał kontaktu z innymi kotami, nawet jak jeszcze był jedynakiem. Czasem miał okazję bawić się z kotami znajomych, ale dorosłe koty zwykle nie miały na to ochoty. Kociaki nie mają takich oporów i Nemo jest w swoim żywiole.
Ja postanowiłam, że jednak będę tymczasy brać. Ale chciałbym jakoś zredukować stres Mufki... Może spróbować z Feliwayem lub kroplami Bacha...