Łódź - 167+240, PILNIE DT / DS, znów maluszki u Aga-lodge :(

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto maja 27, 2008 15:23

Ej, dziewczyny :oops: :oops:
Ani nie jestem wielka, ani nie robię dużo.
Po prostu rzadko piszę - przez to robi się "gęsto" :wink:

A np zdjęcia i ogłoszenia tudziesz rozmówki z domkami robią m.in Montes i Aga-lodge, nie wypominając allegro niejakiej Jolibuk, Puss, CC :wink: , kociaki wciskam komu się da - Agalenorze, CC, Adze-lodge, do łapanek zaganiam karmicielki :wink:. Przpraszam wszystkich, których pominęłam - skleroza, prawo wieku :wink:
I nie karmię codziennie stada kotów - teraz, po przeprowadzce firmy do nowej siedziby nie karmię nawet parkingowców - za daleko...
Rozglądam się w nowym miejscu - pewnie coś do złapania bez wysiłku się znajdzie - klatkę ustawię na zamkniętym parkingu :wink:.

Porównajcie te jednorazowe wyskoki z prawdziwą, codzienną, żmudną opieką nad kotami, karmieniem, leczeniem - takie wyskoki widać, ale są stosunkowo łatwe :wink:

Jolu, a co do walki z wiatrakami - o ile wiem, w schronisku nie ma klatek z kilkudziesięcioma maleńkimi kociętami, jak podobno bywało kilka lat temu - wiem z opowiadań, bo w schronisku nie bywam - to już wielki sukces.
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21154
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto maja 27, 2008 15:39

A my Ci będziemy kadzić... :twisted: :twisted:

Robisz bardzo dużo, inspirujesz i zachęcasz innych :) 8) To jeszcze więcej...

Co do efektów walki z wiatrakami - tu iskra optymizmu. W rejonach, w którym ktoś 'działa' i kastruje, naprawdę rodzi się mniej kociaków. Jest lepiej niż przed rokiem, przed dwoma laty. Widać dobrze wyglądające, zadbane wykastrowane koty.


Oczywiście, nie wszędzie tak jest, nadal kociaków jest dużo-za-dużo, ale naprawdę, z roku na rok jest trochę lepiej, widać konkretne efekty. 8)


Na Cm Wolskim (wątek założony przez annskr) jest obecnie jeden miot do zgarnięcia - 4 kocięta.

Aż strach pomyśleć, co było w ubiegłym roku, kiedy po cmentarzu biegalo kilkanaście kotek płodnych? 8O (wiosną zostały wyłapane na kastrację przez miauowiczów)

Agalenora

 
Posty: 5833
Od: Pon lis 14, 2005 23:49

Post » Wto maja 27, 2008 17:09

to prawda że annskr robi bardzo dużo order bym przyznała za cierpliwosc do karmicielek bo mnie juz cierpliwosci czasem brak za to ani przyznałabym order
ania jest poprostu skromna

twins26

 
Posty: 1186
Od: Nie lut 26, 2006 11:47
Lokalizacja: zgierz

Post » Wto maja 27, 2008 19:01

Ja też mam wrażenie, że jednak kociąt jest mniej - jak w kwietniu podrzucili nam 4 do szpitala, to po wyłapaniu rozeszły się "na pniu". Więc efekty widac, tylko stresujace jest to, ze nie można ani na chwilę odpuścić, bo wystarczy jedna kotka i za chwilę znów będzie niewykastrowane stado. Cały czas Siostry Kastratorki muszą działać, nie znając snu ani odpoczynku :twisted:
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 69461
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro maja 28, 2008 8:48

No, to ja mam znó nieudaną łapankę - wieczorem zadzwponiła karmicileka, złapała półoswojoną kotkę z Kreciej, wześniej o niej rozmawiałyśmy i ja upierałam się, że jest niewysterylizowana, No to p.Ela złapała i zadzwoniła - wieczorem. Wzięłam do domu, żeby rano zawieźć do lecznicy. W domu dokładnie obejrzała - uszko nacięte :oops:.
Panienka spędziła noc w wielkim k0ontenerze w łazience, rano odwiozłam i wypuściłam. Chyba okulary se kupię :twisted:

A p.Ela w ramach rewanżu podesłała mi kolejne stadko kotów - z Łagiewnickiej 70. Pod 76-tym ciachnięty tylko kocurek, kotów jest pięć, jeszcze te nowe, kolejka się zwiększa...
Mam nadzieję, ze karmicielki pomoga łapać i dowiozą do lecznicy.

Z Sienkiewicza brak dobrych wiadomości - kociak od parki nie daje się złapać, mama go pilnuje, w natępnej piwnicy srebrka kotka z parką maluchów, i ta czarna z maleńkimi maluszkami... Gdybym się nie bała, że w nadmiernym zapale zrobią kotom krzywdę, obiecałabym ludzim stamtąd jakieś pieniądze za kociaki...

Kotki po zmarłej pani i dwa młodziaki karmicielki obfotografowane - dzięki Montes.

Montes też zrobi im ogłoszenia - na pewno przyda się pomoc w rozmieszczaniu w internecie.
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21154
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro maja 28, 2008 10:36

Napisałam dwa słowa o kotach tutaj http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=76121&highlight=
Wszystkich chętnych do wklejania ogłoszeń - zapraszam :wink:
Obrazek

montes

 
Posty: 5888
Od: Śro lut 22, 2006 20:45
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw maja 29, 2008 7:47

Akcja łapankowo-sterylkowa wkroczyła na Radogoszcz-Zachód - dwie karmicielki "podesłane" mi przez Coolcaty łapią swoje jeszcze niewysterylizowane koty. Panie (obie rencistki) przez ostatnie lata stopniowo sterylizowały swoje stadka w miarę skromnych możliwości finansowych i łapankowych, i są zachwycone skutecznością klatki-łapki i pomocą :wink:
Złapały bardzo piękną dymną zielonooką koteczkę - na szczęście bardzo dziką - panna już po zabiegu (dopisana).
W kolejce czekają następne.
Maluchów w tamtym rejonie raczej nie będzie, panie skrupulatnie podają tabletki.
Sterylizować też będzie dziewczyna z Chojen - na razie dziczki przydomowe, potem z Nowych Sadów.
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21154
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt maja 30, 2008 18:43

annskr pisze:Akcja łapankowo-sterylkowa wkroczyła na Radogoszcz-Zachód - dwie karmicielki "podesłane" mi przez Coolcaty łapią swoje jeszcze niewysterylizowane koty. Panie (obie rencistki) przez ostatnie lata stopniowo sterylizowały swoje stadka w miarę skromnych możliwości finansowych i łapankowych, i są zachwycone skutecznością klatki-łapki i pomocą :wink:
Złapały bardzo piękną dymną zielonooką koteczkę - na szczęście bardzo dziką - panna już po zabiegu (dopisana).
W kolejce czekają następne.
Maluchów w tamtym rejonie raczej nie będzie, panie skrupulatnie podają tabletki.
Sterylizować też będzie dziewczyna z Chojen - na razie dziczki przydomowe, potem z Nowych Sadów.

I takie karmicielki lubię :D :D
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 69461
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt maja 30, 2008 19:11

annskr pisze:....o ile wiem, w schronisku nie ma klatek z kilkudziesięcioma maleńkimi kociętami, jak podobno bywało kilka lat temu - wiem z opowiadań, bo w schronisku nie bywam - to już wielki sukces.


i tu się zgadzam i chylę czoła :)
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt maja 30, 2008 19:12

Georg-inia pisze:
annskr pisze:....o ile wiem, w schronisku nie ma klatek z kilkudziesięcioma maleńkimi kociętami, jak podobno bywało kilka lat temu - wiem z opowiadań, bo w schronisku nie bywam - to już wielki sukces.


i tu się zgadzam i chylę czoła :)


ja też :D

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob maja 31, 2008 10:55

No, nareszcie mogę się pochwalić łowami :wink:
Chyba wpadłam w nałóg łapankowy.
Ten weekend, pierwszy wolniejszy od dawna, postanowiłam kocio spożytkować.

Odebrałam wczoraj wieczorem klatkę-łapkę i jakoś tak zajechałam na "mój" parking, przy którym chodzi niewykastrowany rudy.

Adrenalinka mi skoczyła, ustawiłam klatkę i nie zamknęłam bagażnika.

Stoję, czekam, serce mi wali, rudego nie ma, Łatka najedzona, w końcu koło klatki zaczyna chodzić czarne i smukłe. Chodzi, zagląda, klatki nie zaakceptowało, wlazło do bagażnika. Mnie z emocji w uszach szumi, myślenie wyłączyło się już dawno, czekam, aż przejdzie do przodu samochodu. Przeszło. Prawie nieprzytomna ze szczęścia (złapałam!!) zatrzasnęłam bagażnik.

I mam:
dzikiego kota szalejącego po samochodzie
klatkę-łapkę przy samochodzie
zdębiałą kretynkę, czyli mnie.

Dzwonię do lecznicy, raz wyciągali mi kota z samochodzu, może i tym razem pomogą.
Nikt nie odbiera.
Znaczy muszę tam jechać.

Dalej nie myślę, jakoś pakuję klatkę i siebie do środka, jadę. Prawie przez centrum miasta oczywiście.

Kot trochę chwilę siedzi, trochę lata po samochodzie, piana mu kapie z ust (dosłownie). Nadal nie myślę, jadę chowając głowę w ramiona.
W końcu chyba mnie zarzuciło, bo ktoś zatrąbił. Z lekka oprzytomniałam.
Myślę - samochód kombi, pozioma półka bagażnika otwarta, jak otworzę bagaznik, kot spruje natychmiast. Czyli muszę go złapać w środku, do kontenerka.
Dalej pamiętam, że zdjęłam buty i przelazłam przez oparcie na tylne siedzenie. Kot frunął do przodu. Ja za nim. Kot do bagażnika. Ja za nim. Kiedy i jak wpadł do kontenera, nie wiem.

Przenocował w mojej łazience.

Dziś o 5.15 rano ruszyłam znów na łowy - na Sienkiewicza.
Opisywać detali nie będę, od kucania bolą mnie nogi. Wynik - dwa zafaflunione kociaki czarnej kotki Kasi, dwa jeszcze do złapania. I do złapania 1szt rodzeństwa tego kociaka sprzed tygodnia - ich mama, bura kotka, ma cięte uszko - była sterylizowana przez Agalenorę, kociaki przeżyły tydzień bez mamy.

Wracając zajechałam na Łagiewnicką 70, spotkałam karmicielkę - podrzucono im kociaka, ma go łapać.

I czekając na otwarcie lecznicy pojechałam na parking - rudy był, wlazł do klatki prawie natychmiast po ustawieniu.

Bilans wieczora i poranka - dwa kocury zawiezione do lecznicy na kastrację (dopisane)
dwa chore kociaki

Jutro znów nastawię budzik na blady świt, jak się zwlekę, będę czatować na Sienkiewicza. Te kociaki bez leczenia nie maja szans..
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21154
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob maja 31, 2008 11:27

annskr pisze:
I mam:
dzikiego kota szalejącego po samochodzie
klatkę-łapkę przy samochodzie
zdębiałą kretynkę, czyli mnie.


:ryk: skądś to znam - tak nam się Duduś złapał :lol:
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob maja 31, 2008 11:41

Duduś był dziki?
Bo nie pamiętam...

Więcej nie będę łapać taką dużą klatką :twisted:
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21154
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob maja 31, 2008 14:30

annskr pisze:No, nareszcie mogę się pochwalić łowami :wink:
Chyba wpadłam w nałóg łapankowy.
Ten weekend, pierwszy wolniejszy od dawna, postanowiłam kocio spożytkować.

Odebrałam wczoraj wieczorem klatkę-łapkę i jakoś tak zajechałam na "mój" parking, przy którym chodzi niewykastrowany rudy.

Adrenalinka mi skoczyła, ustawiłam klatkę i nie zamknęłam bagażnika.

Stoję, czekam, serce mi wali, rudego nie ma, Łatka najedzona, w końcu koło klatki zaczyna chodzić czarne i smukłe. Chodzi, zagląda, klatki nie zaakceptowało, wlazło do bagażnika. Mnie z emocji w uszach szumi, myślenie wyłączyło się już dawno, czekam, aż przejdzie do przodu samochodu. Przeszło. Prawie nieprzytomna ze szczęścia (złapałam!!) zatrzasnęłam bagażnik.

I mam:
dzikiego kota szalejącego po samochodzie
klatkę-łapkę przy samochodzie
zdębiałą kretynkę, czyli mnie.

Dzwonię do lecznicy, raz wyciągali mi kota z samochodzu, może i tym razem pomogą.
Nikt nie odbiera.
Znaczy muszę tam jechać.

Dalej nie myślę, jakoś pakuję klatkę i siebie do środka, jadę. Prawie przez centrum miasta oczywiście.

Kot trochę chwilę siedzi, trochę lata po samochodzie, piana mu kapie z ust (dosłownie). Nadal nie myślę, jadę chowając głowę w ramiona.
W końcu chyba mnie zarzuciło, bo ktoś zatrąbił. Z lekka oprzytomniałam.
Myślę - samochód kombi, pozioma półka bagażnika otwarta, jak otworzę bagaznik, kot spruje natychmiast. Czyli muszę go złapać w środku, do kontenerka.
Dalej pamiętam, że zdjęłam buty i przelazłam przez oparcie na tylne siedzenie. Kot frunął do przodu. Ja za nim. Kot do bagażnika. Ja za nim. Kiedy i jak wpadł do kontenera, nie wiem.

Przenocował w mojej łazience.

Dziś o 5.15 rano ruszyłam znów na łowy - na Sienkiewicza.
Opisywać detali nie będę, od kucania bolą mnie nogi. Wynik - dwa zafaflunione kociaki czarnej kotki Kasi, dwa jeszcze do złapania. I do złapania 1szt rodzeństwa tego kociaka sprzed tygodnia - ich mama, bura kotka, ma cięte uszko - była sterylizowana przez Agalenorę, kociaki przeżyły tydzień bez mamy.

Wracając zajechałam na Łagiewnicką 70, spotkałam karmicielkę - podrzucono im kociaka, ma go łapać.

I czekając na otwarcie lecznicy pojechałam na parking - rudy był, wlazł do klatki prawie natychmiast po ustawieniu.

Bilans wieczora i poranka - dwa kocury zawiezione do lecznicy na kastrację (dopisane)
dwa chore kociaki

Jutro znów nastawię budzik na blady świt, jak się zwlekę, będę czatować na Sienkiewicza. Te kociaki bez leczenia nie maja szans..

Rany, film by mozna nakrecic, jakis niezły thriller :twisted:
Aniu, chylę czoła! Wspaniała akcja! :D :D :D
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 69461
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie cze 01, 2008 9:03

Plon wczorajszego wieczora - jeden kociak, facecik, biały z dwiema czarnym łatkami na główce, łatką na boczku i czarnym ogonkiem - mini Clarence. Ma cyba 6-7 tygodni, zapchlony, ale raczej zdrowy.
Pochodzenie - Łagiewnicka 70, podrzucony.

Poranek na Sienkiewicza - kociak burej kotki jest, kotka do mnie podchodzi, a on wieje. Podobno jedna mieszkanka probowała go łapać, dla mnie, pogryzł ją.
Czarnej Kasi z dwójką maluchów nie było - po południu jadę gadać z ludźmi i szukać.
Biało-bury kocurek olał doslownie i i przenośnie klatkę i moją torbę ze sprzętem łapankowym.
Chyba muszę nabyć podbierak...
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21154
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 78 gości