Do tej pory tylko czytałam... No i przeczytałam wreszcie coś, co spychałam przez cały czas do podświadomości.

Nie napiszę nic oryginalnego, ale w takich przypadkach najprostsze prawdy są chyba najtrafniejsze - Becinka znalazła u Ciebie, Jano, coś, czego być może nie miała nigdy wcześniej w życiu (a jeśli miała, to utrata tego raju była tym bardziej dotkliwa). Miała opiekę i miłość, i pełny brzuszek. Miękkie łóżko, swoich ludzi i własne imię. Przytulała się i mruczała. To bardzo dużo.
Smutno mi, a wiem jak bardzo źle musi być Tobie, Jano. Ja wielkiej wiedzy na temat kociego zdrowia nie mam i żadnego doświadczenia w opiece nad kocimi biedami, ale
może jednak poczekać chociaż na wyniki badania hist.? To tylko takie czepianie się ostatniej nadziei...
