witam serdecznie!
choć może na to za wcześnie to już teraz piszę z prośbą do białostockich kociarzy...
okazało się że mamy dzikich lokatorów na terenie posiadłości niegdyś należącej do mojej babci - są to trzy maleńkie kociaki, dwa bure i jeden czarny
maleństwa najprawdopodobniej zostały bez matki, są wychudzone, ewidentnie nie tryskają energią a wydaje mi się że sa juz w wieku kiedy powinny być znacznie bardziej żywiołowe, przez kilka dni nie było ich widać, mysleliśmy że może jednak matka jest i je wyprowadziła ale wczoraj znów siedziały przy starym garażyku..
i myślę że jednak będzie potrzebna pomoc w znalezieniu im domu, tam nie ma kto nimi się zaopiekować, pytałam znajomych ale każdy albo ma już kota a nie może/nie chce miec kolejnego, ma psa, uczulenie, dziecko z uczuleniem itd itp... nie jestem w stanie powiedziec na chwilę obecna także czy to koteczki czy kocurki, są wystraszone i nie daja do siebie podchodzić choć niezbyt szybko uciekają - czy to wspinając się po drzwiach na poddasze garażu czy pod drzwi przybocznej komórki, staramy sie od wczoraj je podkarmiać ale też bardzo ostrożnie
i mój apel - jesli znacie kogoś kto chciałby w najbliższym czasie przygarnąć kotka lub jesteście sami w stanie zaopiekowac się maleństwami - dajcie proszę znać
to jedno z trzech kociąt, drugie bure jest bardzo do niego podobne, czarny kociak jest równie puchaty, bez skarpetek, krawacików itd
