Wczoraj wczesnym wieczorem park został okrązony przez psa (od wspaniałych ludzi ze Straży dla Zwierząt - podziękowania!), który potrafi tropic kotki. Kilka okolicznych zwierzakow zostało namierzonych, niestety poki co nie nasz

. Mamy tez w perspektywie klatkę-łapkę. Za to wyłożony nocą whiskas zniknął, więc jest nadzieja, że koteczka zakrada sie najciemniejszą nocą. Zamierzamy to sprawdzić, bo ani poszukiwania do północy, ani dzisiejesze od piątej nie przyniosły śladu... Mam tylko nadzieje, że jak przestało padać, to nie zacznie wędrować w dalsze zakamarki niż te rejony, gdzie dotychczas była widziana.
Własnie o tej walerianie dzis pomysleliśmy, że trzeba by sprobowac. Tylko, że nie bylo sposobnosci wczesniej, żeby sprawdzić czy Amelka faktycznie lubi ten zapach. Na pewno szaleje za kocią miętą, więc może lepiej ją wysypać - tylko gdzie, w tym samym miejscu co whiskas w parku?