Wczoraj wieczorem zaginęła nasza ukochana kotka Amelka. Wyrwała się razem z szelkami i smyczą i popędziła w amoku w stronę Parku Szczytnickiego. Szukaliśmy zaraz po wypadku - do nocy i od świtu do godzin popołudniowych. Pewnie zaszyła się w jakimś zakamarku, a my czeszemy krzak za krzakiem, niestety bez skutku. Czy jest możliwe, żeby kotek po upływie doby zaczął migrować i szukać np. pożywienia u karmicieli?
Czy ktoś z Wrocławia orientuje się czy na Sępolnie, ewentualnie Zaciszu są osoby dokarmiające koty, które mogłyby zauważyć naszą Zgubę?
Będę bardzo wdzięczna za wszelkie sugestie. To nasz pierwszy tego typu incydent i reakcje kot-park są dla nas zupełnie nieznane. Krążymy po Parku w te i we wte, ogłoszenia wiszą, lecznice poinformowane, w schronisku kota nie ma. Okropna bezsilność, strach i tęsknota...
Oto fotodokumentacja zaginionej Amelki poniżej (dziękuję aamms za zmniejszenie)


