fazzy pisze:Hmmm... może jestem naiwny i wierzę w pewna dozę ludzkiej dobroci, ale znów piszesz że "pewnie" tania była, "pewnie" ktoś ją wymienił na nowszy model... Znów bezpodstawnie i bez potwierdzenia faktów.
Nie mam jak potwierdzić faktów, ale wyciągam logiczne wnioski - bardziej prawdopodobne jest wywalenie jak śmieć zwirzaka za 300,00 zł. niż za 1500,00.
fazzy pisze:Poza tym wieszasz psy (hmmm...

) na "pseudo-hodowli", a tak naprawdę winę ponosi tu człowiek do którego należała, a nie "pseudo-hodowla". Nie ma znaczenia czy była tania czy droga... Jak nie pers z "pseudo-hodowli" to inny dachowiec. Efekt byłby taki sam...
Nie do końca.
"Persy" mają przerąbane, bo jeżeli ktoś takiego kota wywali (na ulicę czy do schroniska, wsio rawno), to ma on dużo mniejsze szanse na przeżycie, z powodu
a). sierści - bez regularnego czesania kołtuni się raz dwa, robią się rany na skórze i odparzenia, wdaje się zakażenie i kot może nawet umrzeć;
b). kształtu twarzoczaszki - krótkie nosy persów i skłonności do zatykania kanalików łzowych powodują, że koci katar dużo szybciej wykończy "persa" niż dachowca, a wrzody na oczach robią się raz-dwa;
c). skłonność rasy do schorzeń nerek też je szybciej wykańcza.
fazzy pisze:Na zakończenie... wnioski wyciągam następujące.
Należy albo zakupić kota który musi mieć rodowód, albo należy zaadoptować kota ze schroniska lub przygarnąć bezdomnego.
Jako że nie zdecyduję się na jedno ani na drugie, wybór padnie na to co nazywacie "pseudo-hodowlą".
Jest trzecia opcja - bezdomny "rasowy". naprawdę bardzo łatwo takie znaleźć, zwłaszcza właśnie "persy". Czemu konsekwentnie tę opcję pomijasz?
fazzy pisze:Z ciekawości wspomnę tylko, że miejsce skąd będzie brany kotek jest hodowlą.
Tyle że psią. W miarę znana hodowla psów pasterskich.
Jednak właścicielka psiej hodowli, ma swoje dwa kociaki, które teraz mają małe. No cóż... według Was, pewnie dba o swoje psy, no w końcu jest hodowcą..., a jej kociaki pewnie mają kiepską karmę i nie są badane, bo nie mają rodowodu.
Pomimo ostrzeżeń, jednak wezmę to ryzyko i będę dbał o tego kociaka tak samo jak o moje inne zwierzaki. Mimo tego że będzie z "pseudo-hodowli".
Pozdr.
Ja chyba nawet wiem o jakiej "hodowli" piszesz. Rozmnażalnia typowa. A baba jest biologiem albo nawet wetem (tylko chyba od koni bardziej).
I jeszcze taka ciekawostka.
Chyba w zeszłym tygodniu zadzwoniła do mnie kierowniczka ze schroniska, że wylądował u niej syjam z rodowodem i co ona ma zrobić. Poprosiłam o przeczytanie mi rodowodu, poznałam namiary na hodowlę, w której ów syjam się urodził. Wykonałam jeden telefon do hodowczyni (nie wiedziała o tym zdarzeniu, a dwa tygodnie wcześniej kontaktowała się z opiekunami syjama i wszystko było ok). Następnego dnia syjam został zabrany przez hodowcę ze schroniska.
Wystarczył jeden telefon.