Łódź - 167+240, PILNIE DT / DS, znów maluszki u Aga-lodge :(

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw maja 08, 2008 13:37

Moi Drodzy. Wracam do tematu plakatu działkowego:
Treść plakatu mamy. Potrzebna pomoc grafika!



http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=75338&start=0

Agalenora

 
Posty: 5833
Od: Pon lis 14, 2005 23:49

Post » Czw maja 08, 2008 14:03

No to jeszcze ja wrzucę swoje trzy grosze. Żeby czytający wątek mieli pełną wiedzę o tym, co się w Łodzi łapie i w jakich ilościach kastruje 8)

Ja tradycyjnie łapię w Grotnikach - w tym roku kotów jest tam zdecydowanie mniej, niż bylo w ostatnich latach, widać że lapanki przyniosły skutek. Zreszta okoliczni mieszkancy mowili mi, ze nie slyszeli takich zalosnych jekow jak to zawsze wiosną bywało... Nie ma tez zadnych maluchow. Niestety przepadła jedna z kotek, której nie udało mi sie zlapac jesienią zeszłego roku. Wzielam wtedy do siebie jej trzy kocieta, mialam wysterylizowac. Niestety - nie ma jej... Pewnie zmieniła rejon i po raz kolejny rodzi... :(

W Lodzi łapałam ostatnio na Bazarowej - kotka w bardzo wysokiej ciazy (miała szew długości 6 cm, siedziała w szpitaliku ponad tydzien :roll: ) i młody, może 8-miesieczny bury kocurek. Siedzi u mnie w kuchni, oswaja sie bardzo szybko, miziasty jest bardzo, mimo ze jeszcze zlękniony. Mam nadzieje, ze niedlugo bede mu mogla robic ogloszenie 8)

Kolejny orzech do zgryzienia - dworzec Kaliski. Przez przypadek trafiłam tam na kocią bandę, która według karmicielki liczy 16 kotow. Jezdze tam od 4 dni z rzedu, wystaje, czatuje, mamię... I jak na razie złapał mi sie tylko jeden kot, wrrr... Juz po zabiegu, dzisiaj go wypuscilam. Ale akcja bedzie trwała.

Mielczarskiego - ambitne zadanie. Jest tam do złapania kilkanaście kotow. Rozmnaza je mezczyzna, ktory tam mieszka. Kotki w ciazy wygania do piwnicy zeby tam rodziły, sam podobno topi kocieta... Bywa w stosunku do kotow bardzo agresywny, karmi je sporadycznie... Generalnie dramat... :roll: Akcja na cito!

I jeszcze plan na jutro - łapanka na Piotrkowskiej. Kilka kotow na opuszczonym podworku, mam nadzieje, ze uda sie je szybko polapac. Jestem w kontakcie z karmicielka.

A wiec, jak widzicie, planow mnostwo!!!

MartaK

 
Posty: 2327
Od: Sob mar 18, 2006 22:02
Lokalizacja: Łódź / Poznań

Post » Czw maja 08, 2008 22:23

Agalenora pisze: Potrzebna pomoc grafika!


A co konkretnie potrzeba?

gosiaa

 
Posty: 22354
Od: Sob lut 10, 2007 18:59
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt maja 09, 2008 12:59

MartaK, wydaje mi się, że warto byłoby założyć wątek dotyczący sytuacji na Mielczarskiego. Nie wygląda to ciekawie...

Tak sobie myślę.

Skoro Urząd Miasta finansuje sterylki kotów wolnożyjących, to może warto byłoby pomyśleć o nakładaniu kar / mandatów na pseudokarmicieli nie godzących się na kastracje zwierząt wolno bytujacych? Celowo utrudniających pracę wolontariuszom?

A środki finansowe w ten sposob uzyskane przeznaczyć na... pomoc zwierzętom wolno żyjącym 8)



W koncu tego typu działania (utrudnianie kastracji, rozmnażanie kociąt) jest sprzeczne z polityką miasta, uniemozliwiające wdrożenie planu zapobiegania bezdomności...

Myślę o tym facecie. Myślę o rozmnażaczce na działkach.

Wiem, że to nowy projekt, rozmaiwałam z Panią z Wydziału Gospodarki Komunalnej UMŁ. Może urzędnicy będą otwarci na propozycje? :)

Agalenora

 
Posty: 5833
Od: Pon lis 14, 2005 23:49

Post » Pt maja 09, 2008 19:10

Agalenora pisze: Skoro Urząd Miasta finansuje sterylki kotów wolnożyjących, to może warto byłoby pomyśleć o nakładaniu kar / mandatów na pseudokarmicieli nie godzących się na kastracje zwierząt wolno bytujacych? Celowo utrudniających pracę wolontariuszom?

A środki finansowe w ten sposob uzyskane przeznaczyć na... pomoc zwierzętom wolno żyjącym 8)

W koncu tego typu działania (utrudnianie kastracji, rozmnażanie kociąt) jest sprzeczne z polityką miasta, uniemozliwiające wdrożenie planu zapobiegania bezdomności...

Myślę o tym facecie. Myślę o rozmnażaczce na działkach.

Wiem, że to nowy projekt, rozmaiwałam z Panią z Wydziału Gospodarki Komunalnej UMŁ. Może urzędnicy będą otwarci na propozycje? :)


To może być dobry pomysł, do zastosowania wobec "uporczywie uchylajacych się" od sterylek. Jak nie da rady przekonać po dobroci, to mozna postraszyc :twisted:
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 69450
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob maja 10, 2008 20:23

Plakaty zawiezione na działki. Zawiozłam je wraz z kotkami, które w ubiegłym tygodniu złapałam na sterylki (aborcyjne).

Dodatkowo, wraz z nieocenioną p. Małgosią zaangażowaną w pomoc dzialkowym kotom prowadziłyśmy przy okazji pogadanki z działkowiczami.
Ogólnie, projekt spotkał się ze zrozumieniem :) i został pozytywnie przyjęty.

Plakaty zostaną rozwieszone w tablicach ogloszen. zarząd wyraził zgodę na oplakatowanie terenu działek. Dodatkowe egzemplarze rozdane zostały działkowiczom.

dziękuję za pomoc w opracowaniu i wydruku

Zapomniałyśmy uwzględnić w statystykach burego kocurka, którego złapałam przedwczoraj, a dziś rano wraz z karmicielką wypuściłam przy u.l Gdanskiej (w sumie złapałam tam dwa kocury)

Przy ul. Gdanskiej pozostała do wykastrowania mloda czarno-biała kotka z krzywą główką - nieuchwytna, bojąca się klatki :cry: :cry: Wg pani karmcielki, jeszcze jako małe kocię, kotka ta została 'uszkodzona' przez bawiace się na podwórzu dzieci...



Przy ul. Gdanskiej jest również miot kociąt, w piwnicy. Kocięta (wg pani karmcielki) mają co najmniej 4-5 tygodni. Niestety, karmicielka klucza do piwnicy nie posiada. Kocięta już ponoć zaczynają wychodzić, niestety, nie ukazały się moim oczom :(

Znudzone dzieci z podwórka już je ponoć wytropiły.... :( :(

karmicielka obiecała, że będzie ze mną w kontakcie i postara się o klucz.

tylko nie ma co zrobić z kociętami. :cry: :cry:

czy znalazłby się ktoś kto dałby dom tymczasowy tym maluchom? proszę! postaram się, z całych sił, wytropić i wyłowić kocięta...

Trzeba się spieszyć :cry: :cry:

Agalenora

 
Posty: 5833
Od: Pon lis 14, 2005 23:49

Post » Nie maja 11, 2008 10:57

Przynajmniej podrzucę, bo to wazne.
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 69450
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie maja 11, 2008 14:06

Agalenora pisze:tylko nie ma co zrobić z kociętami. :cry: :cry:

czy znalazłby się ktoś kto dałby dom tymczasowy tym maluchom? proszę! postaram się, z całych sił, wytropić i wyłowić kocięta...

Trzeba się spieszyć :cry: :cry:


Agalenora, wczoraj w schronisku był tylko jeden maluszek. W tygodniu była ich ósemka, wszystkie poza tym jednym poszły do swoich domów. Dzisiaj pewnie i ten ostatni został adoptowany. Maluchy "schodzą" najszybciej, zostaną też w schronisku zaszczepione i odrobaczone. CoolCaty była dzisiaj w schronisku, pewnie potwierdzi, zapytaj, co sądzi o tym pomyśle.
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie maja 11, 2008 18:55

pisiokot pisze:Agalenora, wczoraj w schronisku był tylko jeden maluszek. W tygodniu była ich ósemka, wszystkie poza tym jednym poszły do swoich domów. Dzisiaj pewnie i ten ostatni został adoptowany. Maluchy "schodzą" najszybciej, zostaną też w schronisku zaszczepione i odrobaczone. CoolCaty była dzisiaj w schronisku, pewnie potwierdzi, zapytaj, co sądzi o tym pomyśle.


Z tego co napisała CoolCaty maluszków w schronisku juz nie ma, wszystkie w swoich domkach...

gosiaa

 
Posty: 22354
Od: Sob lut 10, 2007 18:59
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon maja 12, 2008 0:57

Uff. Dziś wieczorem weszła do klatki łapki kolejna ciężarówka z ul. Gdańskiej. Jutro pojedzie na kastrację :D Koteczka u mnie w domu. Były przygody gdyż...po przywiezieniu do domu nawiała z klatki-łapki (moj bład i gapowatość) ale udało mi się sytuację opanować. Cudem zagoniłam ją do otwartej na oścież klatki wystawowej.

Cięzko było ją złapać. Kotka bała się klatki-łapki. Próbowałam już w przeszłości

Postawiłam klatkę przy wyjściu z okienka piwnicznego. Powtórzył się przewidywalny schemat. Ciężarówka patrzyła na klatkę z bezpiecznej odległości i ani myślała o tym, żeby wejść do klatki. Klatka kojarzyła jej się z niebezpieczenstwem...

Zastosowany został następujący patent 8) .

1. klatka została lekko spryskana walerianą (co osłabia nieco kocią czujność)

2. podeszłam możliwie jak najbliżej klatki i obserwującej ją kotki, kiciając, rzuciłam w jej stronę kawałkiem kurczaka

2. i kolejnym

3. i kolejnym - co raz bliżej klatki

4. później rzucałam kurczaka do wnętrza klatki, przez otworki w górnej ściance. Tylko wtedy kotka, która już rozsmakowała sie w kurzej piersi, obserwując spadającego kurczaka, była w stanie wejść

5. kotka cofała się tyłem i wchodziła ponownie - rzucałam kurczaka co raz głebiej - ale była na tyle ostrożna, że nie podchodziła na głebokość zapadki, tylko do połowy klatki, i znów, rakiem do tyłu...

6. zaryzykowałam - bardzo szybkim ruchem zatrzasnęłam drzwiczki klatki
UDAŁO SIĘ!!!!


W akcji pomagała mi iwcia (tak się złożyło, że razem wypuszczałyśmy nasze dziczki, złapane na różnych podwórkach) Później padłyśmy sobie w ramiona :lol: :lol: :lol: :wink:

***


Schronisko dla maluchów. Nie wiem, nie wiem. W ogóle za mało wiem na temat łodzkiego schroniska (od kilku lat jestem w sumie warszawianką)
Mam bardzo, bardzo poważne wątpliwości :cry: A jak domki są weryfikowane? Czy po prostu każdy 'chętny' odchodzi z maluszkiem?

Trzymajcie ze mną kciuki za dom tymczasowy... Ja wciąż mocno, bardzo mocno wierzę, że się uda takowy znaleźć... :(

Mam dorosłą Lusię, Burasię i zabieram od meggi_2 kotkę z maluchem. Granica tolerancji mojego TŻta :oops:

Agalenora

 
Posty: 5833
Od: Pon lis 14, 2005 23:49

Post » Pon maja 12, 2008 10:34

Żadnym weekendowym sukcesem łapankowym nie mogę się pochwalić :oops:, mimo że w niedzielę o 6.30 ( :!: :!: ) próbowałam z karmicielką.

Na pociechę dopiszę do statystyki kocurka i cieżarówkę Agalenoty,
cieżarną szylkretkę z podwórza pijaka - p.Ela
trzy kocice - od sióstr-karmicielek

Kotka z działek przy Kreciej urodziła jedno kociątko, maleństwo nie żyje, karmicielki podejrzewają kocura, który ostatnio ciagle towarzyszył kotce. Mają łapać - może nawet dziś.
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21154
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon maja 12, 2008 16:37

Ciężarówka już w lecznicy. Zawiozłam ją w małej klatce wystawowej, do której nie można włożyć transporterka (drzwi są za małe)

A ja działam dalej. Dziś wieczoram jedziemy lokalizować kocięta z ul Gdanskiej. Karmicielka zdobyła klucz do piwnicy głównej... 8) Poprosiłam o wsparcie Martę K, która ma drugą klatkę łapkę.
Podobno kocięta już jedzą... wychodzą na 'szeroki swiat' gdzie czekają na nie znudzone dzieci, psy mieszkanców posesji i wjezdzające na parking samochody...


weźmiemy latarki, zastawimy klatki. zobaczymy, co uda się zdziałać...

trzymajcie kciuki :idea: :idea:

Agalenora

 
Posty: 5833
Od: Pon lis 14, 2005 23:49

Post » Pon maja 12, 2008 22:54

Ciężarówka okazała się nie ciężarówką, ale kotką która miała ogromne cysty w macicy (nowotwór?). Na pewno nie była kotna, wg wetów stan jej macicy nie pozwalał na zaciążenie. Ponoć dość wiekowa (lub w kiepskim stanie zdrowia), chora na KK. Dostała antybiotyk. Jest już u mnie w klatce. Pogłaskałam ją, choć to dzicz. Jest jeszcze nieprzytomna - po narkozie, pozwoliła mi się pogłaskać. :(
Nazwałam ją Marmurką. Trochę się o nią boję - pojutrze jadę z nią na zastrzyk, dostanie kolejny raz antybiotyk.

***

Zjednoczone siły forum miau w składzie Marta K, annskr, aga-lodge i ja :wink: przeszukiwały kamieniczną piwnicę na Gdanskiej w poszukiwaniu kociąt, zgloszonych przez karmicielkę. Niestety, miałyśmy jedynie klucz do piwnicy głownej, w której mieściło się kilkanaście lub więcej komórek.

Liczyłam na to, że kotka zaprowadzi nas do właściwej komórki. Kotka została skuszona do wyjścia z piwnic świeżym kurczakiem, a później, gdy cofała się, szybko podązyłam jej krokiem, do jednej z komórek.

Pech chciał, iż właścicielka piwnicy... nie miała do niej pasujacego klucza. 8O
a sama piwnica nie byla użytkowana od kilku lat.

annskr przywiozła z domu 'przybornik włamywacza' złożony z piły do metalu i innych dziwnych narzędzi - za zgodą włascieli przepiłowała kłódkę, działając z ogromną wprawą 8) :wink:

Niestety, mądra kotka wprowadziła nas w bląd. Po przepiłowaniu kłódki okazało się, iż w piwniczce, w której siedziała nie było kociąt

będę tam w czwartek rano, ok. 10. Ponoć kociaki rano wychodzą na zewnątrz. Jedyna nadzieja, to klatka-łapka

Agalenora

 
Posty: 5833
Od: Pon lis 14, 2005 23:49

Post » Wto maja 13, 2008 7:19

No przepiłowałam kłódkę zdarza się :oops:

I podziwiam Agalenorę za olimpijski spokój w rozmowach z mieszkańcami posesji - już opróżniałyśmy tę komórkę, świecąc pożyczoną od starszego pana latarką - kiedy pożyczał latarkę, Agalenora dokładnie wytłumaczyła mu, o co chodzi - kiedy przyszedł pan od latarki, jeszcze ze dwa razy przepytał nas, czy mamy zezwolenie na buszowanie w piwnicy, postał, jeszecze spytał ....
Agalenora cieprpliwie powtarzała, reszta ekipy wystawiała dziwa z komórki, w milczeniu :wink:
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21154
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro maja 14, 2008 20:31

Część mojego przedszkola powoli przeistacza się w wioskę indiańską. Kiedy się tam zbliżam, moi mali apacze pędzą do mnie z dzikimi indiańskimi okrzykami i zawisają na prętach klatki absolutnie domagając sie wypuszczenia i głaskania. Po otwarciu klatki mali apacze biegają za mną na swoich koślawych nóżkach i wrzeszczą ile sie da. Niestety koci indiańcy nie wykazują żadnych chęci do samodzielności w postaci pobierania pokarmu stałego i załatwiania samemu swoich potrzeb fizjologicznych. Nadal wszystko za nich robi szefowa wioski - ich mama. Rozpieszczone potworki . :roll: :twisted:


Dwie Indianki forsują bramę wioski:
Obrazek


Bury Indianin Józio wykonuje skok na główkę do kuwety, a czarny Indianin Marco patrzy z podziwem:
Obrazek


Najpiękniejsza dziewczyna w wiosce z rudym czubkiem na głowie i o bardzo walecznym charakterze:
Obrazek


Indianki naznaczone rudymi czubami na głowach atakują obiektyw w celu uzyskania pocałunków i mizianek od fotografującego:
Obrazek


W tym czasie w drugim końcu wioski odbywa się straszliwa zabawa w "stłamsimy Czarnego", w której udział biorą oprócz miętoszonego czarnego również Józio i główna prowodyrka i pomysłodawczyni tego typu zabaw - srebrna Julcia:
Obrazek

Na dzień dzisiejszy zarezerwowane są srebrna Julcia i czarny Marco. Komu resztę?!!! :twisted:

CoolCaty

 
Posty: 7701
Od: Śro sie 10, 2005 22:02
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Evilus i 397 gości