kalair pisze:tosiula pisze:kalair pisze:tosiula pisze:kalair pisze:tosiula pisze:kalair pisze:tosiula pisze:kalair pisze:tosiula pisze:śmierdzące serki są beee, alkohole są beee..nic nie lubię, nie ma nic, za czym bym przepadała

Tosiulko,spokojnie..pomyśl..zastanów się...Nie ma NIC?! Absolutnie nic?!

Musi być!
Ja-
banany, żółty ser, chałwa, serki brie, jojo, chipsy jabłkowe.

no nic

mam takie kretyńskie marzenie o tabletkach połykanych 3-4 razy dziennie, które zaspokoją potrzeby organizmu

tableteczka-schabowy, łyczek wody i gotowe, po obiedzie

Oj..nie mów tak..
Na pewno coś lubisz..Przecież nie jesz co Ci wpadnie do środka..
Czy to ma związek z tym, o czym pisałaś na Kł?
nie wiem, zawsze miałam niechęć do jedzenia

wymyślam sobie nieraz jakieś potrawy, gotuję i potem zjadam z rozsądku, ale bez napalenie

Toś pewnie szczupła i zgrabna jako ta nimfa w lesie na polanie..
teraz wreszcie trochę przytyłam, ale do niedawna ważyłam w porywach 48kg

okropność, nic nie mogłam sobie kupić, a uwielbiam klasyczne kostiumiki, marynareczki, spódniczki

nic nie było, wszystko szyte, okropność

To znaczy,że po prostu
chuda byłaś?!

Ile maszwzrostu? Bo 48 to ja ważę..przy 150..koszmar...

nooo to ja wysoka jestem

mam 157

No troszkę jednak wysza..a na obcasiku...

nie dość że mała, to jeszcze z lękiem wysokości i zaburzeniem błędnika, taboret już za wysoki

dobrze, że bracia wysocy i ojciec też

bo nawet żarówka to problem
