jolabuk5, dzięki.

Myślę nad plakatem (treścią ogłoszenia, szkic mam już w głowie). Za chwilę dołączę nowe foty Lusi.
Dziś ofkors zakon Siostr Kastratorek w składzie annskr i ja wyruszył na krucjatę na działki - ciąg dalszy łapanki w ogrodzie trikolorek.
Niestety, siąpiło niefajnie, zmokły nam buty, spacerowałyśmy po trawiastych dróżkach. Trzy klatki łapki stały sobie bezczynnie. Pojawiła się ładna, czarno biała cięzarówka. Niestety, bardzo bojąca się klatki. Po dwóch godzinach wpadłam na pomysł. Dwa dni temu, na jednym z łodzkich podwórek (przy ul Sienkiewicza) widziałam koty. Udałyśmy się tam...
W ciągu pięciu minut złapałyśmy dwie kotki. Jedną czarną kotkę ręcznie, drugą buro-marmurkową do klatki łapki. Na szczęście w tym czasie pojawili się mieszkancy posesji, którzy opowiedzieli nam co nieco o kotach. Niestety, okazało się, że kotka złapana ręcznie była już karmiąca, i wypuściłyśmy ją. Kocięta mają ponoć ok. 2 tygodni, nie wiadomo gdzie są...
Druga koteczka jest u mnie, jutro zabiorę ją na zabieg.
Na podwórku tym została jeszcze bardzo nieufna koteczka, również ciężarna i marmurkowa.
Z podwórza zabraliśmy do lecznicy miłego i lagodnego jak duży baranek kocura burego z białymi dodatkami, w wieku ok 2-3 lat (?). MACIEK to kocur, którego 'przygranęła' jedna z mieszkanek posesji. Posesja została przeznaczona do rozbiórki, pani wyprowadza się, nie chce go jednak brać ze sobą, pomimo że zwierzak jest kochany i bardzo do niej przywiązany - to kot z odzysku, w przeszłości został już wyrzucony...

Poprosiła, żeby poszukać mu domu.
Kot odwiedził lecznicę (nie był nigdy szczepiony, ani odrobaczony, ani nic...) Zalzawione oczy, w uszach morze świerzbowca.

Zrobiłam mu kilka fot, niestety, takich 'lecznicowych'
Okazał się kastratem.
Obiecałam, że postaram się pomóc.
Kocurek nadal jest u pani.
Jest nieładny, zaniedbany, ma urwane uszko...
ale ufny i bardzo przyjazny.
Czy taki kocur ma szansę?
