No to chyba trzeba uzupełnić braki jeśli chodzi o historię naszej
Buńci.
Jak już było wcześniej napisane-kicia była znaleziona biedna na takim czymś jakby śmietniku-ale nie przeze mnie tylko przez moją siostrę i moją mamusię.
Ja mam inne wspomnienia dotyczący chwili kiedy pierwszy raz zobaczyłam naszą małą czarną kuleczkę...Otóż-wróciłam sobie ze szkoły -jak gdyby nigdy nic,a tam w drzwiach wita mnie moja siostra Ewa z malutkim kociątkiem w dłoniach-mówiąc ,że to jej koleżanka przyniosła kotka-i,że to jest kotek koleżanki.
Jednak ja taka głupia nie jestem i od razu się domyśliłam ,że to jest nasz kotek!Nie wiedziałam tylko gdzie one go znalazły
Jak mi potem opowiedziały to malutka Buńcia była bardzo przestraszona i miauczała na śmietniku na działkach tak bardzo ,że pomimo tego ,iż mówiłyśmy ,że już nigdy więcej kota nie weźmiemy-to one we dwie już wiedziały co zrobić-wzięły malutką czarną kuleczkę do domu,żeby już tam nie musiała płakać.
Dziś Bunia jest wspaniałą kocicą,opiekującą się innymi kotami jakie do nas trafiają-a ponadto-mimo ,że była po sterylizacji jak trafił do nas Franio -to dostała laktacji i Franio wychował się na jej mleku.(Miecio tyle szczęścia niestety nie miał ,gdyż trafił do nas później i widocznie hormony już nie pozwoliły Buńci wydzielać mleczka).
A co ponad to?Buńcia jest wielką wariatką-bo rzuca się na wilczury-niech no tylko zobaczy jakiegoś za balkonem

To nawet śmiesznie wygląda -jak się napusza i inne koty też muszą od razu zobaczyć co się dzeje?!
A teraz trochę zdjęć a potem opowieść biednej Kubisi-której mogło by dziś nie być z nami-bo mogły ją psy rozszarpać

.
Tutaj Miecioi Kubisia:
Tu Franio:
Tutaj Miecio z Buńcią i Kubisia:
Tutaj Misia z Buńcią i sama Misia:
Tutaj Franio i kotki pod stołem:
i oczywiście Miecio jeszcze raz:
