chyba nikt nie ma wątpliwości, że mnie się te zdjęcia baardzo podobają
Moderator: Estraven
cassidy pisze:maggia pisze:świetne fotki! W ogóle nie wyglądają na wystraszonych.![]()
![]()
bo już konia nie było w pobliżuWcześniej, jak ich niosłyśmy, to szaleli, jak konie widzieli

cassidy pisze:ja mam dzisiaj masakre w pracy
JoasiaS pisze:cassidy pisze:ja mam dzisiaj masakre w pracy
Niech zgadnę... Pewnie wszyscy muszą mieć wszystko koniecznie przed długim weekendem. Ja mam dziś właśnie dokładnie tak
![]()
Joasia
cassidy pisze: Mikuś trafił do mnie 01.05.2007... czyli niedawno
Od razu zawojował serduszko moje i mojego TŻ.Słodkie, mruczące i tulące się kociątko
Widać, że udomowione i straciło domek. Może uciekł, może go ktoś wyrzucił.. nie ważne. Ważne, że teraz ma kochającą go rodzinkę
Jak trafił zapytacie ?
A błąkał się pod blokiem. Wychodzę, patrzę.. a tu kotek bawi się na placu zabaw !! "Kici kici" - pędzi do mnie, mruczy, tuli się. Szybko do domu po coś do jedzenia, bo głodny na pewno!! Jako, że nic nie miałam, a nie wiedziałam, co mu dać.. rybki trochę dałam - wciągnął momentalnie. Co teraz - nadal głodny. Pędem do sklepu po jakieś kocie jedzenie.. pol godz staliśmy i wybieraliśmy jakies jedzonko dla niego.. wyboru za dużego nie było, niestety.. ale Purina Friskies (przecież Whiskasa, ani Kitikata nie kupie)
Zanieśliśmy.. smakowaloI co teraz.. może komuś zniknął, może ktoś go szuka, więc na razie brać go nie bardzo.. a strach trochę.. brak zdecydowania.. Jednak trzeba zrobić jakiś domek kociakowi, żeby chociaż miał się gdzie schować.
Jazda po sklepach w poszukiwaniu kartonu dość dużego.. jakieś szmateczki do środka, jedzonko do środka.. wszedł tam i wcinał.
Poszliśmy do domu.. ale cały wieczór przed oknem patrzeć, czy kot gdzieś nie biega.. jest.. lata po placu zabaw nadal..
Rano wstaje.. "pewnie zjadł wszystko, trzeba dosypać"
Wychodzę, a tu kartonu nie ma, miseczek nie ma.. kota nie ma..
"Ktoś go znalazł i zabrał?"
Ide do śmietnika.. karton i jedzenie leży..
"No na pewno ktoś zabrał go do domku..."
"Kici kici" - nie ma kota..
"No musiał go ktoś wziąć."
Cały dzień niepewności..
"A jeśli ktoś mu krzywdę jakąś zrobił?"
Wychodzę po południu.. KOT NA PLACU ZABAW !!
Ktoś wyrzucił mu wszystko![]()
Co teraz.. co teraz..
Telefony do ludzi, czy ktoś może nie weźmie kociaka.. bo jak to tak samo ma biegać po dworzu.. rozchoruje się, ktoś mu krzywdę zrobi.. szkoda zwierzaka
Nikt nie chce
Wieczorkiem wychodzę.. "Kici kici"... nie ma... TŻ wychodzi.. "Kici kici"... nic
"No przecież musi gdzieś być !!"
10 min kiciania.. biegnie !!
"Bierzemy go !! Nie zostawię go tutaj tak !!"
TŻ: "Jesteś pewna ?"
"TAK !! Bierzemy"
Kot do domu.. ogląda wszystko z zainteresowaniem, TŻ szybko do sklepu po jakiś kartonik (tymczasową kuwetę) i żwirek.
Kociak leży wtulony we mnie, mruczy.. jak ktoś mogł takiego słodkiego kocięta się pozbyć !!
Oddech ulgi, gdy okazało się, że kotek bez problemu kuwetkuje:)
Użytkownicy przeglądający ten dział: Baidu [Spider], Hana, Lifter i 19 gości