Wczoraj spotkałam w lecznicy p. Anię i dowiedziałam się, że
jeden z dwóch kotow w azylku, ta bardzo miziasta szyldkredka po sterylizacji(juz trzy tygodnie), która teraz sobie biega po piwnicy(Lola jej nie lubiła i pacała łapą jak tamta chciała ja obwąchać i polizać i dlatego była w klatce), nadal ma dobry humor i wydaje się,że jej nic nie dolega.Straciła apetyt jakiś tydzień temu, nadal nie chce jeść nawet żadnych smakołyków. P. Ania zrobiła jej badania krwi, bo bała się, że może coś ma z watrobą tak jak Duduś, ale wyniki badań krwi są dobre...
Narazie nie wiadomo, dlaczego straciła apetyt, bo tak poza tym to dobrze się czuje.
Jest bardzo oryginalna, bardzo ciemna, prawie czarna i ma śmieszne uszy.
P. Ania ma różne domy dla niej na mysli, ale decyzja jeszcze nie zapadła...
No i nie je nie wiadomo jeszcze dlaczego.
Może jednak wykluwa się jakaś choroba... A może brakuje jej towarzystwa, albo wolności (bo to byla kotka wolnozyjąca).









