Koty z azylu na Gądowie [Wrocław]

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim

Post » Pt kwi 25, 2008 7:14

Osset masz pw.
Obrazek

Mruczeńka1981

 
Posty: 12562
Od: Sob gru 29, 2007 17:12
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt kwi 25, 2008 8:23

Wydaje mi się, że trzeba by utworzyć jakis fundusz na leczenie kotów z azylku. Sa leczone bardzo tanio(za cenę lekarstw chyba) w dobrej lecznicy, ale kotom leczonym bardzo tanio nie poświęca sie za dużo czasu, a czasem i uwagi, a ich opiekunów czasem traktuje się nie za dobrze, z pewnym lekceważeniem i z góry. Byłam tam parę razy z p. Anią i zaobserwowałam to.

Nie zaleca sie w porę kosztowniejszych badań (np.krwi) nawet jeżeli to jest konieczne. Np. Duduś był leczony w ciemno(źle i za późno), mało nie zszedł po wstrząsie po niepotrzebnych lekach, dobrze, że w porę wróciłam i zdecydowałam o jak najszybszym badaniu krwi.

Wydaje mi się, że bezdomny kot przybywający do azylku powinien mieć zrobiona chociażby morfologie i test na białaczkę (żeby można go było izolować w razie potrzeby od innych, a nie eliminować...).

Sama nigdy nie usłyszałam tam, że nie ma sensu robic tego testu dla właśnie znalezionego bezdomnego kota udającego sie do azylku p.Ani.
Ale to kosztuje 50zl.

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt kwi 25, 2008 8:26

Wystawię jutro po południu bazarek-dwie broszki dla Lili,możesz mi o niej napisać coś więcej na pw,bo pisałaś wcześniej,że domek nie ma dostępu do netu.A resztę na sterylki i leczenie kotków pod Twoją opieka:)
Obrazek

Mruczeńka1981

 
Posty: 12562
Od: Sob gru 29, 2007 17:12
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt kwi 25, 2008 8:27

Lola potrzebuje tylko troszkę troski i wyjdzie na prostą. Potem trafi do kochanego domku, a z jej charakterem szybko zawładnie sercami domowników. Dziękuję osset, że zdecydowałaś się nią zająć.
Dziś będę z moją Tycią, to podpytam jeszcze o Lolę.
Jeśli chodzi o dr Marszałek, to ja jestem nią zauroczona od kilku lat.

O Lili pytam w kontekście bazarku, Mruczeńka pewnie wszystkich zaprosi do licytacji jak już będzie znała link.
ObrazekSKARBONKA ZAPRASZA!!!

Kicia_

 
Posty: 5370
Od: Pt lut 29, 2008 20:33
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt kwi 25, 2008 8:31

Tak a nastąpi to jutro po południu,jeśli sama wszystkiego nie kupię:)
Obrazek

Mruczeńka1981

 
Posty: 12562
Od: Sob gru 29, 2007 17:12
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt kwi 25, 2008 8:40

ossett pisze: Sa leczone bardzo tanio(za cenę lekarstw chyba) w dobrej lecznicy, ale kotom leczonym bardzo tanio nie poświęca sie za dużo czasu, a czasem i uwagi, a ich opiekunów czasem traktuje się nie za dobrze, z pewnym lekceważeniem i z góry. Byłam tam parę razy z p. Anią i zaobserwowałam to.


8O 8O 8O
Wiem, że są różne sytuacje i różnie się traktuje pacjentów, ale zadziwiłaś mnie niesamowicie.
Nie wiem może mam szczęście, że trafłam na p.Asie z Doranu (wiem, że nie każdy ja lubi, bo bywa zmęczona i niemiła dla ludzi, ale zwierzakami sie zajmuje jak nikt), która czasami jest wręcz upierdliwa w dogrzebywaniu sie drugiego dna...
Choć jak tak sie zastanowić, to np. jak widzę panią, która marudzi, że nie ma kasy, a wszystko kosztuje, to od razu odechciałoby mi się wciąż jej proponować, że kota trzeba dokładnie przebadać. Poza tym ludzie często zmieniaja wetów i takie skakanie z kwiatka na kwiatek tez nie jest dobrze widziane...
Może trafiłyście na weta, który miał parę takich przypadków i jest już zmęczony? I od razu z góry zakłada, że nie warto?

A sam pomusł z badaniem każdego kota jest jak najbardziej dobry - sama każdemu swojemu tymczasowi na dzień dobry serwuje morfologie i biochemię. Takie badania w ludzkim laboratorium nie są drogie - cały komplet to ok. 35zł.
testy na białaczke, wiadomo już droższe, ale po podstawowych badaniach można zaryzykować ich nierobienie.
Obrazek

marcjannakape

 
Posty: 6643
Od: Pon cze 18, 2007 9:26
Lokalizacja: i znów Wrocław

Post » Pt kwi 25, 2008 9:35

marcjannakape pisze:
ossett pisze: Sa leczone bardzo tanio(za cenę lekarstw chyba) w dobrej lecznicy, ale kotom leczonym bardzo tanio nie poświęca sie za dużo czasu, a czasem i uwagi, a ich opiekunów czasem traktuje się nie za dobrze, z pewnym lekceważeniem i z góry. Byłam tam parę razy z p. Anią i zaobserwowałam to.


8O 8O 8O
Wiem, że są różne sytuacje i różnie się traktuje pacjentów, ale zadziwiłaś mnie niesamowicie.
Nie wiem może mam szczęście, że trafłam na p.Asie z Doranu (wiem, że nie każdy ja lubi, bo bywa zmęczona i niemiła dla ludzi, ale zwierzakami sie zajmuje jak nikt), która czasami jest wręcz upierdliwa w dogrzebywaniu sie drugiego dna...
Choć jak tak sie zastanowić, to np. jak widzę panią, która marudzi, że nie ma kasy, a wszystko kosztuje, to od razu odechciałoby mi się wciąż jej proponować, że kota trzeba dokładnie przebadać. Poza tym ludzie często zmieniaja wetów i takie skakanie z kwiatka na kwiatek tez nie jest dobrze widziane...
Może trafiłyście na weta, który miał parę takich przypadków i jest już zmęczony? I od razu z góry zakłada, że nie warto?

A sam pomusł z badaniem każdego kota jest jak najbardziej dobry - sama każdemu swojemu tymczasowi na dzień dobry serwuje morfologie i biochemię. Takie badania w ludzkim laboratorium nie są drogie - cały komplet to ok. 35zł.
Testy na białaczke, wiadomo już droższe, ale po podstawowych badaniach można zaryzykować ich nierobienie.


Marcjanno kochana, jeszcze nieraz sie zadziwisz w życiu, ja Ci to mówię...
Ja pania Asię bardzo lubię(chociaż sama niestety nie należę do jej ulubienic chyba), ale fakt, że jest humorzasta wyjatkowo, a potrafi przecież być urocza dla człowieka i delikatna dla kota, jak chce.

Pania Anię też bardzo lubię, chociaż czasem bym ją zamordowała własnymi rękami, bo bywa trudna. No i leczy tabuny kotów od 5 lat (i dobrze, że juz teraz nie w schronisku). I przy odpowiedniej dozie cierpliwości (której czasem mi brakuje...)mozna ja o wszystkim przekonać ( w sumie jest b. światła i chodzi jej o dobro kotów).
A tam przychodzi cała armia takich pań Ań.
I ja wszystko to rozumiem, ale..., no cóż, mam pewne zastrzeżenia...

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt kwi 25, 2008 9:41

Jeździłam do DORAN-u parę lat, przywędrowałam tam właśnie za dr Asią. Leczyła moją Kicię jeszcze jak pracowała w lecznicy SEKULA na ul. Św. Antoniego od 1997 roku na pewno, a nie wiem, czy już w 1995 na nią nie trafiłam, bo nie mam pieczątki, a pismo w książeczce zdrowia znajome. Dobrze ją wspominam, to ona w końcu porządnie zdiagnozowała moją Kicię. Przez kilka lat wciąż była leczona na uczulenie sterydami i maściami na świerzbowca. Ona pierwsza wzięła zeskrobinę z ucha i obejrzała pod mikroskopem, czy ten świerzbowiec w ogóle tam jeszcze jest. Zamiast ładować sterydy na uczulenie, z nią szukałyśmy źródła alergii i w ciągu 8 miesięcy udało się wyeliminować ciągłe ataki alergii - wystarczyło regularnie spryskiwać ją Frontlinem, bo ma uczulenie na pchły. Kicia miała już początki astmy, więc pewnie uratowało jej to życie. Alergia jeszcze dwa razy zaatakowała, ale od 2001 roku mamy spokój. Czasem po ugryzieniu pchły pojawia się wysypka, ale Kicia już się od tego nie dusi. Widzę, że pieczątkę dr Molendy też tu mam, więc przez te 15 lat to trochę wetów się naoglądałam :) Pamiętam, że w DORAN-ie bezdomne kotki były leczone od zawsze. To dobrzy lekarze.
A tak z ciekawostek, to jeśli dr Robak ze schroniska ma na imię Andrzej, to operował moją Kicię w 1993 roku!
ObrazekSKARBONKA ZAPRASZA!!!

Kicia_

 
Posty: 5370
Od: Pt lut 29, 2008 20:33
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt kwi 25, 2008 13:08

Byłam u dr Marszałek, opłaciłam 8-dniową kurację antybiotykiem (trzy zastrzyki + 5 tabletek) dla Loli. Zapłaciłam 50 zł. Zostało mi jeszcze 16 zł.
Kuracja Loli będzie uzależniona od powodzenia tych trzech zastrzyków, ale jesteśmy optymistami i zakładamy, że podziałają i da się przejść na tabletki, więc opłaciłam wszystko z góry. Miejmy nadzieję, że po tej kuracji Lola zacznie się załatwiać normalnie i będzie można ją przewieźć do Eli.
ObrazekSKARBONKA ZAPRASZA!!!

Kicia_

 
Posty: 5370
Od: Pt lut 29, 2008 20:33
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt kwi 25, 2008 13:10

:ok:
Obrazek

Mruczeńka1981

 
Posty: 12562
Od: Sob gru 29, 2007 17:12
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt kwi 25, 2008 23:50

Mruczeńka1981 pisze:Wystawię jutro po południu bazarek-dwie broszki dla Lili,możesz mi o niej napisać coś więcej na pw,bo pisałaś wcześniej,że domek nie ma dostępu do netu.A resztę na sterylki i leczenie kotków pod Twoją opieka:)

Lili jest jednym z czterech kociaków z Hydralu; przez 4 miesiące(od 2 miesiąca życia) przebywały w azylku klatce. Dlatego były prawie dzikie.
Blondi odpowiedziała na mój apel o domek tymczasowy i zabrała Lili i jej brata Lalusia do Bytomia. Laluś w końcu udomowił sie na tyle, że znalazł dom. Niestety Lili ciągle nie chce zostać miziakiem. Jest bardzo ładna i wesoła, jest duszą towarzystwa kociego u Blondi, przyjaźni się z jej kotami, ale ludzi traktuje z rezerwą. Jest niedotykalska. Mimo to nie można jej nie lubić.
Jest właściwie wolnożyjącym kotem w domu Blondi mającym prawo jedzenia z talerza jej TZeta. Bardzo lubi inne koty. Jednak wizyta z nią u lekarza to prawdziwe wyzwanie.
Nie wiadomo jeszcze jak długo zostanie u Blondi...Nie bardzo wiemy jak znaleźć jej dom.
Fundacja For Animals sfinansowała dotychczasowa opiekę medyczną nad Lili i jej sterylkę. Jednak Blondi ponosi cały czas koszty jej utrzymania i nie wiadomo jeszcze jak długo to potrwa.
Ponadto tydzień po sterylce wystąpiły komplikacje; ponoć nie rozpuścily sie szwy, dostała wysokiej gorączki. Trzeba było Lili ratować (dodatkowe wydatki...). Jest lepiej, ale jeszcze nie całkiem dobrze.
Dlatego robimy bazarek - przede wszystkim na utrzymanie Lili.

Poniżej cytuje post Blondi o Lili:

[quote="blondi2911"] Lili miała mieć wczoraj sterylizację ale nie chciała dać się złapac do transportera walczyła jak lew znowu jestem cała podrapana i pogryziona :evil: :evil: :evil: Więc sterylizacja dopiero po Świętach...
A tu zdjęcia niedostępnej Księżniczki....

na lodówce
Obrazek

na telewizorze
Obrazek

zbliżenie pysia...
Obrazek

ze swoim przyjacielem Burasem
Obrazek

i ostatni wieczór z Lalusiem....
Obrazek

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Sob kwi 26, 2008 0:09

Kicia_ pisze:Byłam u dr Marszałek, opłaciłam 8-dniową kurację antybiotykiem (trzy zastrzyki + 5 tabletek) dla Loli. Zapłaciłam 50 zł. Zostało mi jeszcze 16 zł.
Kuracja Loli będzie uzależniona od powodzenia tych trzech zastrzyków, ale jesteśmy optymistami i zakładamy, że podziałają i da się przejść na tabletki, więc opłaciłam wszystko z góry. Miejmy nadzieję, że po tej kuracji Lola zacznie się załatwiać normalnie i będzie można ją przewieźć do Eli.


Dzisiaj w kuwecie znowu było bardzo mało siusiu. Dużo małych grudek; duzo razy próbowała.
Ale potem Lola zrobiła więcej podczas zastrzyku (ok.15)
(ale nie bylismy na to przygotowani).

Kupy nie było.
Ale ciągle skubała papirus więc może będzie.

Zjadła trochę mokrego z ręki i trochę chrupek Sensitive z miseczki.

Juz się nie boi odgłosów z klatki schodowej, jest nimi zainteresowana raczej.

Pacnęła mnie łapą, jak wkładałam rękę do szafki w której siedziała, ale poza tym była słodka i chciała byc głaskana (dwa dni temu ugryzła mnie jak głaskałam ja w jej kryjówce...)

Ma już dużo zaschnietego brązowego pod ogonem; jutro spróbuje to usunąć.

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Sob kwi 26, 2008 0:33

Wima pisze:zaproponowałam jej malowanie azylku, wstępnie umówiłam się na weekend 10-11 maja.
Potrzebne będzie wapno, jakieś dywaniki (stare idą out), wykładziny typu pcv, może jakieś nowe półki, szafki, domestos i..... nie wiem co jeszcze.

Dzisiaj spotkałam p. Anię i powiedziała mi, że okazało się że pod obecną wykładziną jest okropny grzyb (była kładziona 5 lat temu w pospiechu na nie całkiem suchą podłogę chyba. A więc trzeba odgrzybić podłoge (chyba domestos też jest do tego dobry-tak słyszałam) i wysuszyć przed malowaniem.
I to wszystko musi być zrobione dyskretnie,żeby lokatorzy nie zauważyli.
Znajoma p. Ani proponuje jej uzywane linoleum.

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Sob kwi 26, 2008 6:52

ossett pisze:Dzisiaj w kuwecie znowu było bardzo mało siusiu. Dużo małych grudek; duzo razy próbowała.
Ale potem Lola zrobiła więcej podczas zastrzyku (ok.15)
(ale nie bylismy na to przygotowani).

Nie spodziewałam się, że już jeden zastrzyk podziała, więc nie jestem rozczarowana. Zobaczymy jak będzie dziś. Cały czas jestem optymistką i wierzę, że Lola będzie zdrowa.
ossett pisze:Kupy nie było. Ale ciągle skubała papirus więc może będzie.

Mało je, więc i wypróżnia się rzadziej. A jak to było w azylku? Załatwiała się regularnie? Może to zatwardzenia są przyczyną jej problemów z gruczołami?
ossett pisze:Zjadła trochę mokrego z ręki i trochę chrupek Sensitive z miseczki.

Trzeba wziąć pod uwagę, że wywróciłyśmy Loli życie do góry nogami, więc ma prawo się dziewczynka stresować.

Na razie trzeba poczekać cierpliwie aż antybiotyk zadziała i obserwować zmiany w jej zachowaniu. Jeśli najważniejsza przeszkoda w postaci sikania poza kuwetą została wykluczona, to już jest ogromny sukces.
ObrazekSKARBONKA ZAPRASZA!!!

Kicia_

 
Posty: 5370
Od: Pt lut 29, 2008 20:33
Lokalizacja: Wrocław

Post » Sob kwi 26, 2008 8:21

Kicia_ pisze:Jeśli najważniejsza przeszkoda w postaci sikania poza kuwetą została wykluczona, to już jest ogromny sukces.


Ja zaczynam podejrzewać, że ona aż tak bardzo nie sikała poza kuwetą(no i może za mało kuwet tam było- teoretycznie powinno byc tyle kuwet ile kotów +1...); to co pani Ania brała za ślady po siusiu (ciemne plamy) mogło byc śladami po wydzielinie z gruczołów.
Chyba zawsze robiła twarde kupy-bo p. Ania zawsze dziwiła się, że kupy robi twarde, a pupę ma zawsze brązową(i ten brąz na pupie nie pachnie kupą).
Podobno nawet raz lekarka wyciskała gruczoły, ale duzo w nich nie było.

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 6 gości