Doświadczenia z odchudzaniem Felka to ma moja mama - a nie ja

Ja ją tylko duchowo wspierałam, co jak wiadomo jest o wiele prostsze
Sasza reaguje całkiem klasycznie - beczy i złości się. Poszarpał ze złości dracenę. A potem nerwowo mył sobie ogonek

No wiem - że powinien się przyzwyczaić ale i tak czuję sie źle.
Z tym mięsem, to jest tak, że trudno trafić tak, żeby jego wartość była taka jak 1/3 porcji suchej karmy. I bardzo prawdopodobne, że wartość kaloryczna (czy jakaś tam) jest wyższa niż tego co powinnam mu dawać. Dlatego nie wiem, czy ma to sens

Ale z drugiej strony - nie dość, że dostaje mniej jedzenia, to jeszcze miałabym mu ulubione mięsko zabrać...? Na takie okrucieństwo to juz mnie chyba nie stać
Estravenie - jak powiedziałam Saszy, że chcesz też przejść na dietę, żeby go wspomóc duchowo, to wcale nie zwócił na to uwagi

Dziękuję za poświęcenie
