Quazimodo-w krainie niebieskiego kocyka. Zaklinamy los!

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt kwi 18, 2008 23:42

Qua to dobry, kochany, czuły kotek. Jednocześnie jakiś potwór jeśli chodzi o oglądanie thrillerów (oglądanie thrillerów z nim to jakiś horror!). Próbowałam dzisiaj obejrzeć "Innych". Próbowałam to dobre słowo, co chwila łapałam serce przy kolejnym wbiegnięciu Małej Bezy do pokoju. Bo oczywiście okazało się, że teraz jest czas na zabawę, więc ja drżę ze strachu a Beza biega i krzykuni sobie... idealny odgłos komponujący się z thrillerową muzyką. Kochane kiziulki miziulki. Wszystko byłoby nawet ok gdyby nie to co się stało jak poszłam do toalety. Ledwie przekroczyłam próg pokoju wkraczając w ciemność korytarza kiedy nagle rozległ się wściekły wrzask, i nie wiadomo skąd wybiegł ON! Nic to, przecież już nie słucham reagge, thrillerów też nie muszę oglądać.

[dodane bladym świtem]
Qua jeszcze długo wieczorem miał dobry, biegający humorek. On sobie biegał, skakał, polował na piłkę, na pompona (mama kilka dni temu zrobiła kotu najlepszą zabawkę ever, czyli Qua ma do dyspozycji kilka pomponów w różnych wymiarach). Ja poszłam spać, on sobie dalej polował. w pewnej chili jak objęłam podusię pomyślałam, zę tak mi wygodnie, bo już dawno tak wygodnie mi nie było, ledwie dotarło do mnie na czym leżę jak wbiegła Mała Biała Bezę stanęła nade mną i pomimo rozbawienia zrobiła "mmrrrrr", no to przeniosłam się na jaśka a on zajął należne mu miejsce. Czy myślicie, że kupienie drugiej poduszki świadczy o jakimś obłędzie?

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie kwi 20, 2008 13:14

Eksperta od chorób wszelakich, zwanego Quazimodo poproszono by wyraził swoje zdanie na temat chorowania:







Obrazek

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie kwi 20, 2008 13:37

Wymiękam

:ryk: :ryk: :ryk: :ryk: :ryk: :ryk: :ryk: :ryk: :ryk: :ryk:

MarciaMuuu

 
Posty: 13890
Od: Sob sie 25, 2007 19:36
Lokalizacja: Edinburgh

Post » Nie kwi 20, 2008 13:40

Malati pisze:
Czy myślicie, że kupienie drugiej poduszki świadczy o jakimś obłędzie?


Oczywiście, że nie świadczy o obłędzie :roll:
Qua napewno będzie wygodniej, gdy będzie spał na dwóch podusiach 8)
Jak miło, że tak o niego dbasz, nie mysląc o swojej wygodzie :lol: .

MarciaMuuu

 
Posty: 13890
Od: Sob sie 25, 2007 19:36
Lokalizacja: Edinburgh

Post » Pon kwi 21, 2008 1:39

MarciaMuuu pisze:Oczywiście, że nie świadczy o obłędzie :roll:
Qua napewno będzie wygodniej, gdy będzie spał na dwóch podusiach 8)
Jak miło, że tak o niego dbasz, nie mysląc o swojej wygodzie :lol: .


nooo tak, dobrze, że przedstawiłaś mi punkt widzenia Qua na tą sprawę, bo ja tak egoistycznie do tego podeszłam. Boję się jednak, że mógłby mieć problemy z wyborem :) Bo na przykład jak wczoraj dołożyłam dla siebie jaśka to jakoś nie był zainteresowany.


Swoją drogą nie wiem czy wspominałam kiedyś, że ja strasznie lubię tego glutka mojego, jak dla mnie to najfajniejszy kot pod słońcem, a on z tyłu na nóżkach ma takie dłuższe włosy, które wyglądają jak pantalony męskie takie XVIII wieczne! Są super :1luvu:

Mam też inną opcję. Czasami jak z Qua się bawimy muszę go wyprzytulać. Najczęściej jest to bardzo podstępne z mojej strony. Qua biegnie, ja go biorę na ręce, przytulam, całuję, miziam, on z naburmuszoną miną siedzi u mnie na rękach. Po krótkiej chwili wypuszczam królewicza, a on biegnie dalej nieprzejmując się zbytnio moim zachowaniem. Chyba pogodził się z tym, że z jego Dużą to nie wszystko jest w porządku. Na razie jeszcze mi to wybacza... no ale ja mu to wybaczam, że moje thrillery zamienił w horrory. To chyba jesteśmy kwita.

Hmm no i przyznam się Wam do czegoś. Dzisiaj na zajęciach byłam przez chwilę sama z profesorem w sali, to zaczęliśmy rozmowę na temat nauki. Prof. stwierdził, że on to lubi jak coś hałasuje mu jak się uczy, a ja jak ten wariat odruchowo powiedziałam, że mam kota, który gada i domaga się odpowiedzi i że o ile lubię jak coś hałasuje to jak on zaczyna mówić to niestety nie mogę się skupić :roll: i wiecie co? Profesor chyba zrozumiał moje rozterki, nawet nie patrzył na mnie jakoś tak bardzo dziwnie, jak wyszłam z sali nie czekała na mnie żadna delegacja w białych kitlach, a jeszcze polecił mi, że może papuga byłaby dobrym rozwiązaniem. Z początku sobie pomyślałam, że tak i że Qua by miał się czym zająć... później przemyślałam całą sytuację i jej potencjalne konsekwencje. Jeden Qua wystarczy, bo jeden Qua i papuga to nawet jak na mnie mogłoby być za dużo.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon kwi 21, 2008 14:18

Ech nikt u nas nie pisze, nikt nas nie lubi... a jeszcze usłyszałam, że się opuszczam w pisaniu co tam u Grubego słychać, no dużo słychać ale no ja lubię monologi ale chyba nie aż tak. A poważnie to jakoś wena mi uleciała, no zwyczajnie jakoś mam lenia i zero mobilizacji żeby opisywać, różne nasze życiowe problemy i perypetie. No nic po tym wstępie napiszę o rozkoszy bogów (albo słabych umysłów) czyli zemście o słodkim smaku. Przede wszystkim chciałam zapewnić, że zemsta jest słodka nawet jeśli wychodzi spontanicznie i absolutnie nie jest planowana. Dzisiaj udało mi się zaznać tego słodkiego smaku... a było to tak. Szłam do pokoju jakaś wybitnie zamyślona, kiedy nagle usłyszałam dziwaczne kocie odgłosy. Qua, przyczajony między drzwiami od łazienki, a toalety (super punkt, nie ma co!) patrzył się na mnie szerokootwortymi oczami, gadał, a cały był przeraźliwie napuszony. Chyba nie spodziewał się, że nadejdę :twisted: i dobrze mu tak gałganowi jednemu, co mnie na horrorach straszy! Teraz wie jakie to jest fajne. Oczywiście zaraz wzięłam wyprzytulałam i wycałowałam przerażone futerko, które spoglądało jeszcze przez jakiś czas na mnie niczym na jakiegoś mistycznego potwora ;)

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon kwi 21, 2008 15:47

No dziekuje bardzo :twisted:
że nikt jestem :twisted:


A małe, tylko lekko złosliwe pytanko :twisted: ?
Jak szłaś do tej łazienki do w makijażu czy bez :wink: :?:

MarciaMuuu

 
Posty: 13890
Od: Sob sie 25, 2007 19:36
Lokalizacja: Edinburgh

Post » Pon kwi 21, 2008 16:13

Aaaaaaaaaaaa no pewnie, że nie jesteś nikt! Jesteś bardzo ważny ktoś ;) No dobra to będę pisać imiennie do Ciebie, a co! :)

No i ja nie szłam do łazienki tylko do swojego pokoju, a Gruby się przyczaił... no i szłam bez makijażu w stroju domowym. No dobra i wszystko jasne, ale że niby on to ładnie wygląda taki nieumalowany? :twisted:

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon kwi 21, 2008 16:14

MarciaMuuu pisze:A małe, tylko lekko złosliwe pytanko :twisted: ?
Jak szłaś do tej łazienki do w makijażu czy bez :wink: :?:


No umarłam... :ryk: :ryk: :ryk: :ryk: :ryk:
To co Zuzu - masz jakieś plany na czwartkowe przedpołudnie, czy mogę wpaść z rana i Cię zmotywować do pisania? :twisted:

tufcio

 
Posty: 1691
Od: Nie paź 01, 2006 13:21
Lokalizacja: dzieciństwo-Biłgoraj, młodość-Wrocław, aktualnie-Warszawa, docelowo-...?

Post » Pon kwi 21, 2008 16:34

nadrobiłam zaległości w czytaniu, pokulałam się ze śmiechu, łzy otarłam, to mogę już napisać:
TU BYŁAM!

:mrgreen:
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto kwi 22, 2008 1:37

tufcio już mam plany :) będę Cię wypatrywać... ciekawe czy uda Ci się zobaczyć Grubego czy spędzi cały czas pod kocykiem.

Inga dziękuję! Wreszcie ktoś mnie zrozumiał i uronił łzę nad moim nieszczęsnym losem, ofiary ślepej miłości do tego gałgana :roll:

Ja już nawet próbuję spamiętać swoje rozmowy z Qua, ale co coś zapamiętam to zaraz zapominam. Na przykład teraz (to znaczy jakiś czas temu) jak Gruby zaczął na mnie wydawać odgłosy dziwaczne to odruchowo zaczęłam z nim gadać. Jakaś to była wielce błyskotliwa dysputa a zapamiętałam tylko początek "bardzo Cię kocham" i zaraz dodane tym samym tonem "jesteś obrzydliwym karakanem", dalej były jakieś niezwykłe przemyślenia spowodowane zachowaniem wymienionego wyżej rozmówcy... były ale się zmyły. A pomimo tego jak słucham o stereotypach dotyczącym kotów to coraz mocniej sobie uświadamiam jaki cudowny kociasty mi się trafił. Ja sobie mogę gadać, że to jest psychol, że ma nierówno pod czachą (ale kto nie ma), mogę go prowokować do dziwacznych zachowań, ale tak naprawdę to jest aniołek kochany (tylko cii, żeby Qua nie przeczytał), czasami mnie całkiem rozczula. Chociaż zdradzę Wam, że mam ostatnio takie dziwaczne wrażenie jakbym nie była Dużą odpowiedzialną za kota tzn. wiem, że jest Qua, ale jakoś to wszystko wydaje mi się szalenie nierealne, troszkę tak jakby go nie było... trudno mi to wytłumaczyć. Nie odrzucam go, ani nie traktuję gorzej w żaden sposób (żebyście tego TOZu nie nasłały... bo on no chyba jest szczęśliwym kotkiem... mam nadzieję) ale tak jakoś dziwnie, nawet teraz jak patrzę na Gałganka śpiącego na moim łóżku, albo wspominam sobie jak dopomina się, żeby wejść na poduchę. A tak naprawdę wiem, że wystarczyłoby żebym powiedziała "nie" i Qua by nie domagał się podusi... no bo czasami ustępuję mu nazbyt mocno, żeby chłopak poczuł się pewniej. Jakieś takie dziwne myśli mnie dopadły, mam nadzieję, że Grubalek ich nie odczuwa i w żaden sposób nie sprawiają mu smutku, że go odrzucam czy coś.

I może tak na zakończenie dwie historie rodzinne... a więc wpierw na celownik pójdzie mój brat, który dalej podtrzymuje zdanie, że on Qua nie lubi. Nie lubiąc Qua idzie do sklepu po jedzonko i dzwoni do mnie sto razy, żeby się upewnić jakie ma być. Albo przychodzi i zaraz pyta "co u Grubego". Czasami też znęca się nad nim jak Gruby za długo śpi pod kocykiem... jak np. robię herbatę słyszę
"Gdzie jest Gruby?" i wybuch entuzjazmu Mikiego. A co się dzieje? Miki skrada się do kocyka i mówiąc gdzie jest Gruby unosi kocyk spoglądając na Qua, który patrzy na niego tak jak powinien. Czyli wzrokiem pełnym niezrozumienia ale i spokojnej rezygnacji i czekania, aż temu czubowi przejdzie. Nie ucieka, nie denerwuje się tylko przeczekuje.
Historia druga - no mama uwielbia Qua ale tego nie mówi. Kupowanie przez nią karmy dla Qua, bo coś wspomniałam, że kotelek ma tylko taką, która mu niezbyt smakuje jest niezapomnianym wrażeniem, które polecam wszystkim :roll: jedzenie jest oceniane nie tylko na podstawie ilości mięsa w nim, ale też kształtu, miękkości, wielkości (z ostatnim to racja, bo Qua nie lubi malutkich karm, albo po prostu tylko Acany aż tak bardzo nie lubi, takie bardzo duże też mu nie wchodzą, wszystkie muszą być średniej wielkości). W czasie ocen muszę dokonywać telefonicznej analizy przesyłanych materiałów i pomagać w podjęciu decyzji "Zuza to jest dość miękkie ale kwadratowe...."... no ja na to nie zwracam uwagi :oops: W każdym bądź razie tż mamy ją wydał. Ostatnio jak wyszłam gdzieś wieczorem, wszedł do pokoju w którym leżała mama, a przed nią (czy w zasadzie tuż obok) leżał Qua (i nie uciekał!). Mama podobno miała wielce zadowoloną minę. To jest o tyle dziwne, że jej łóżko było nieposłane, a raczej unika odwiedzin Grubego tam jak nic nie leży, bo faktycznie no Gruby obłazi jak tylko się da...

no i miałam napisać więcej ale Qua leżący na łóżku wydał rozkoszniacki rozkaz mrrr (<- w zasadzie to jest taki przedłużony znacznie wstęp do miauku, dziwny odgłos). Oznaczający ni mniej ni więcej "ja tutaj leżę na łóżku zainteresuj się i podrap mnie, proszę". Podeszłam podrapałam, czasem to wystarcza i by wystarczyło ale usiadłam na łóżku więc wszedł mi na kolana mrukoląc. Ok dokończyłam zdanie i idę bo znów są krzykuństwa. Wena wróciła (ale ja się powtarzam, czasem mam wrażenie, że ciągle to samo piszę szok!) ale kot wydał rozkaz odwrotu.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto kwi 22, 2008 6:14

Ja podczytuję z dziką radością przygody Quaziego w Krainie Niebieskiego Kocyka.
Obrazek

magicmada

Avatar użytkownika
 
Posty: 14568
Od: Śro paź 05, 2005 19:10
Lokalizacja: moose county

Post » Wto kwi 22, 2008 6:36

magicmada pisze:Ja podczytuję z dziką radością przygody Quaziego w Krainie Niebieskiego Kocyka.


Bajka dla dorosłych inaczej :lol:

MarciaMuuu

 
Posty: 13890
Od: Sob sie 25, 2007 19:36
Lokalizacja: Edinburgh

Post » Wto kwi 22, 2008 16:04

Malati pisze: Chociaż zdradzę Wam, że mam ostatnio takie dziwaczne wrażenie jakbym nie była Dużą odpowiedzialną za kota tzn. wiem, że jest Qua, ale jakoś to wszystko wydaje mi się szalenie nierealne, troszkę tak jakby go nie było... trudno mi to wytłumaczyć.


po prostu przywykłaś do niego :) przyzwyczaiłaś się, że jest i jego obecność stała się taka naturalna, zwykła, jak niemal oddychanie ;)


a kwadratowe chrupki mnie zabiły, po raz kolejny :lol:
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto kwi 22, 2008 17:08

Magicmada jaki piękny tytuł wątku zaraz zmienię! Mam nadzieję, że się nie obrazisz. Marcia my tu bardzo poważne tematy poruszamy, ja w ogóle nie wiem dlaczego to wybuchy śmiechu wzbudza. Przecież no nie jest lekko i te sprawy, poza tym z czyichś braków umysłowych nie można się śmiać :twisted:

Inga hmm myślisz, ze to przyzwyczajenie? No ja nie wiem bo to trochę jakby Qua był, ale go nie było. Normalnie nowością jeszcze pachnie, chyba. A kwadratowe chrupki to poważny dylemat, przecież Qua prawie nie gryzie i mógłby sobie coś zrobić :roll:

Dzisiaj kolejna opowieść czyli o czesaniu Qua słów kilka. Wreszcie udało mi się kupić grzebień o niezwykle drobnych ząbkach. Pan w sklepie trochę dziwnie na mnie spojrzał jak powiedziałam, że to dla kota i grymasiłam, że wszystkie są za duże... niech się cieszy, że nie wzięłam ze sobą próbek sierści Qua w ilości innej niż normalnie, czyli na całym ubraniu. Po tym jak wróciłam z narzędziem zbrodni do pokoju postanowiłam od razu przetestować działanie... w dużym skrócie gdyby komuś się czytać nie chciało to ogłaszam, że dalej szukam czesadła, a grzebyk jest cudowny dla.. Małej Di. A było to tak, czesałam Grubego z pół godziny, Gruby to był nawet zadowolony, poza tym że się tak naeletryzował, że zaczął strzelać. Strzelanie to mu się chyba nie spodobało ale jak ta ofiara losu stał dalej... no wyczesałam całą masę włosów. Dodam tylko, że z Małej Di, która ma prawie nieczesalną sierść w ciągu minuty wyczesałam więcej. W ramach próby nad skutecznością i łudzeniem się, że jednak to miało jakiś sens wziełam kota i przytuliłam do siebie... czesanie poza tym, że podobało się Qua nie miało sensu...

I jestem głęboko zmotywowana do odchudzania Qua. Moja babcia stwierdziła, że on ma piękna figurę... moja babcia lubi koty małe (jak Qua) i mega grube (zupełnie też jak Qua) :roll:

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: MonikaMroz, zuza i 154 gości