Moja Tośka sterylke miała we wtorek zeszlego tygodnia, w tym, w piątek zdejmujemy szwy. My tez mieliśmy depresję kaftanikową, a kaftaników poszło że ho,ho! 2 kupne, be, dwa szyte ręcznie, be, i jak mi kota się zaczęła chowac pod łóżkiem, powiedziałam, basta! Dorwałam ją tam i oswobodziłam. W mig doszła do siebie, szwem się nie interesuje ale szczęśliwie jest taki malutki (1,5 cm?), że jak mi kota siada do mycia to szew chowa sie w fałdce i tyle go widac, wiec nawet jęzor tam nie dosięgnie:) Wygląda jak pępuszek;) No i szaleje, bawi sie i leje z Dieselkiem...
Ale wiecie co..strasznie ufna sie zrobiła...na stabilizacje hormonalna to chyba za wcześnie? Zwalam to na karb traumy lecznicowej...chyba do cholernicy dotarło w końcu że można nam zaufać
