Kciuki zacisnąć poproszę - nie jest źle, ale dobrze też nie

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro wrz 17, 2003 0:23

Nie martw się!
Kissa zaraz po sterylce, jeszcze nie całkiem przytomna, zataczając się, uciekała ode mnie, sycząc. Pierwszy raz wtedy na mnie syczała, a ostatni - następnego dnia :lol: Była obolała i zdezorientowana, może bała się, że sprawię jej dodatkowy ból.
Teraz tej syczącej żmijki nie mogę zgonić z kolan :D
:ok: Trzymam kciuki za szybką rekonwalescencję :!:

ani

 
Posty: 3491
Od: Pon mar 10, 2003 23:31
Lokalizacja: Gdynia

Post » Śro wrz 17, 2003 6:00

lakshmi pisze:Jesteśmy już w domu.
Kota ze mną nie rozmawia :(
Zażądała wypuszczenia z kontenera i na mój widok nie dośc, że zwiewa, to jeszcze syczy. A zwiewa komicznie, bo ma wenflon w łapce...
Co będzie dalej się obaczy, ale wyglada, że jest dobrze. :D


Będzie dobrze.

Aha, widziałam wczoraj kalendarz z kotami, a na okładce dwa kociaki, w tym jeden - wykapana Aprilka. :-)
Deli

Deli

 
Posty: 14571
Od: Nie cze 29, 2003 11:14

Post » Śro wrz 17, 2003 6:05

Ufff, jak dobrze! No wiesz lakshmi, ja jestem ciekawa, jak Ty byś się zachowywała, jakby Ci coś takiego... i jeszcze wenflon w łapce!
Kciuki za rekonwalescencję!
[url=http://www.TickerFactory.com/]
Obrazek
[/url]

lady_in_blue

 
Posty: 6164
Od: Pon kwi 22, 2002 10:35
Lokalizacja: Wola

Post » Śro wrz 17, 2003 6:27

Koty po narkozie czasem tak maja, przejdzie jej. Najwazniejsze, ze operacja sie udala :-)
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 87921
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Śro wrz 17, 2003 7:02

Bardzo dużo głasków dla dzielnej Bestii, obie byłyście dzielne :D

Magdalena

 
Posty: 1513
Od: Sob maja 18, 2002 12:05
Lokalizacja: Warszawa Bemowo

Post » Śro wrz 17, 2003 8:03

AnnaP.P. pisze:Ufff, jak dobrze! No wiesz lakshmi, ja jestem ciekawa, jak Ty byś się zachowywała, jakby Ci coś takiego... i jeszcze wenflon w łapce!

No właśnie! :D Bestia zachowuje się zupełnie normalnie, obolała, wystraszona no i pewnie nie kojarzy po narkozie. Ona nie wie, że to było dla jej dobra, ale na pewno wkrótce jej przejdzie. Szybkiego powrotu do pełnej formy życzę ci Bestyjko Śliczna. :love:

betix

 
Posty: 2007
Od: Pon sie 11, 2003 22:37
Lokalizacja: Radzionków k.Bytomia

Post » Śro wrz 17, 2003 9:49

Jak się zachowuje kot po sterylce, to ja wiem. Ale paranoiczna Kawa była po narkozie o wiele mniej sparanoizowana niż Bestia. Tamta tylko prychała, a ta ucieka na sam widok człowieka. Że może mieć do mnie pretensje, to rozumiem, ale co jej Daniel zawinił?
Przy okazji, Tajga, która do sterylki w Hematowecie zasypiała na moich rękach po wybudzeniu się żadnej paranoi nie miała.
A ja teraz mam nauczkę, bo z uwielbiającej ludzi koty, mam ciężko przerażone zwierzę. Na przyszłość już wiem, że jak kroić, to w małej lecznicy, gdzie zabiorą ode mnie już lekko znietrzeźwionego kota i gdzie wszystkie potrzebne badania przejdzie przy mnie (niestety Bestii tak nie mogłam). Po prostu nic tak nie podważa zaufania, jak porzucenie i niewiadomo jakie cuda (u Bestii to był rentgen i EKG, którychh wyników de facto na oczy nie zobaczyłam, a powinnam). Generalnie, to tylko z jednej rzeczy jestem zadowolona - kota żyje i ma ładnie zrobiony brzuszek, natomiast cała reszta mi się mocno nie podobała. Jaka może być ta obserwacja pooperacyjna, skoro kot zostaje w zamkniętym na klucz pokoju, a kilka pokoi dalej siedzi wet i czyta książkę? Więcej ludzi tam nie było, bo o 22-giej wszyscy do domów poszli (i ich święte prawo), a ja kota odebrać mogłam dopiero o 23.30...
Gdyby nie chirurg, to bym tą lecznicę odradzała rękami i nogami, niestety, zrobiła na mnie i moim kocie dużo gorsze wrażenie niż Elwet, w którym sterylizowałam Kawę i więcej tam mamy nadzieję nie pójść.
Przy okazji gorące podziękowania dla jenny, która była tam ze mną cały czas, i dzięki której nie zwariowałam.

P.S. Budżet operacji nie wytrzymał :( 450zł za kotę, to ciut dla mnie dużo, do końca miesiąca odkładamy zęby na półkę... :cry:
Obrazek

lakshmi

 
Posty: 2870
Od: Pt mar 01, 2002 23:48
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Śro wrz 17, 2003 9:57

Lakshmi, najważniejsze że Bestia jest zdrowa!!! :D
Obrazek

Koty łączą ludzi, którzy w innym przypadku nigdy by się nie spotkali.

Katy

 
Posty: 16034
Od: Pon sie 05, 2002 18:57
Lokalizacja: Kocia Mafia Tarchomińska

Post » Śro wrz 17, 2003 10:15

Lakshmi, ciesze sie ,ze to juz za Wami. Nie martw sie, ze jest obrazona - to na pewno wczoraj byl skutek narkozy, kazdy zwierz przezywa to inaczej, mimo ze sprawia juz wrazenie dobrze dobudzonego, jest jeszcze nadragowany, moze miec halucynacje, moze nie poznawac, a na pewno wciaz czuje sie niesprawny i zagrozony - nie wie ,co sie dzieje. Mam nadzieje, ze dzis juz bedzie lepiej, czekamy na dalsze wiesci i nieustajace kciuki - tym razem za szybki powrot do formy fizycznej i psychicznej :ok:
Malgorzata,
Wieslaw, Matylda, Bazyli za TM, Rozalia, Kazio,Iwan i mala Klara
Obrazek

Malgorzata

 
Posty: 3775
Od: Sob lip 12, 2003 20:09
Lokalizacja: Piaseczno

Post » Śro wrz 17, 2003 10:56

8) lakshmi wkoncu twoja kota ma na imie bestia ...a nie np.kwiatuszek :wink: charakterek musi byc... :roll: a ze sie wkurza w koncu to ty ja tachalas na to dziwne cos i ja uspili , cos jej wycieli, wsadzili w lape...bleeee tez nie mialabym humorku..no i moze faza po gupim jasiu neibyla taaa :roll: przejdzie jej
mizianki dla panienki...i bardzo sie ciesze ze sie udalo :D
a kasa za ciachanie--ehhh straszna...wspolczuje :(
Obrazek
"Nawet najmniejszy kot jest arcydzielem"Leonardo da Vincimoje koty

ipsi

 
Posty: 4309
Od: Pon sty 27, 2003 0:06
Lokalizacja: okolice mikołajek pomorskich

Post » Śro wrz 17, 2003 11:53

głaski dla kici!!!

Ofelia

 
Posty: 19437
Od: Wto lut 05, 2002 17:16
Lokalizacja: W-wa

Post » Śro wrz 17, 2003 17:38

ipsi pisze:a kasa za ciachanie--ehhh straszna...wspolczuje :(

Policzyłam razem ciachanie i usg. W sumie na ratowanie koty wydałam ponad 500zł :(
Policzyłam, wyszło mi to razem 591zł :( (operacja, usg, badanie krwi, zastrzyki wzmacniające i przeciwzapalne). Horror. :strach:
Obrazek

lakshmi

 
Posty: 2870
Od: Pt mar 01, 2002 23:48
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Śro wrz 17, 2003 23:44

Lakshmi - kwota spora :(
Niestety - w ostatnim czasie przeszlismy kilka operacji u naszych kotow... Juz sie przyzwyczailismy do podobnych kwot... No - tyle na raz nigdy nie zaplacilismy - ale uzbieraloby sie tego troszke w ciagu ostatniego roku...

A co do zachowania Bestii po zabiegu.. Coz - jest dosyc klasyczne jesli do narkozy uzyto ketaminy. Ona powoduje u wybudzajacego sie kota bardzo nieprzyjemne halucynacje - dlatego czesto takie koty miotaja sie, probuja uciekac, reaguja agresja na swoich ludzi, znane sobie koty.
Ketamina jest dosyc bezpieczna narkoza - ale skutki uboczne ma takie sobie. Obecnie uzywa sie roznych anestetykow w sklad ktoryvch wchodzi ketamina, ale polaczona z innymi srodkami - zeby wlasnie zminimalizowac te halucynacje, ale roznie z tym bywa i roznych srodkow uzywaja weci...

Blue

 
Posty: 23905
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Czw wrz 18, 2003 9:41

Głaski dla Bestyjki!! :D :D

Oberhexe

 
Posty: 23476
Od: Nie sie 18, 2002 21:34
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw wrz 18, 2003 10:17

zważywszy, że poniższe uwagi Lakshmi mogą pośrednio odbić się na reputacji państwa Wypartów i drNizołka -przeprowadząjących zabieg Bestii a nie tylko na lecznicy przy Schroegera, w której pracują, biorąc poprawkę na fakt, iz Lakshmi miała prawo być zdenerwowana samym faktem skomplikowanej operacji oraz że niektórych faktów w owym czasie nie znała, dodam

lakshmi pisze: Po prostu nic tak nie podważa zaufania, jak porzucenie i niewiadomo jakie cuda (u Bestii to był rentgen i EKG, którychh wyników de facto na oczy nie zobaczyłam, a powinnam).

wszelkie wyniki badań są w lecznicy i jak najbardziej należą do Ciebie, nie odebrałaś ich czy tez nie przekazano Ci ich przy odbiorze kici


lakshmi pisze: Jaka może być ta obserwacja pooperacyjna, skoro kot zostaje w zamkniętym na klucz pokoju, a kilka pokoi dalej siedzi wet i czyta książkę? Więcej ludzi tam nie było, bo o 22-giej wszyscy do domów poszli (i ich święte prawo), a ja kota odebrać mogłam dopiero o 23.30...


jak już Lakshmi wie, a Wy w tym kontekście powinniście, kot był monitorowany co 15 min po zabiegu przez cały czas przebywania w lecznicy. Taka jest praktyka państwa Wypart. Państwo Wypart opuścili lecznicę o godzinie 2 rano po zakończeniu wszystkich zabiegów. Inaczej z pewnością spotkaliby się z Lakshmi i Jenny przed lecznicą.
Od wybudzenia do przekazania zwierzęcia właścicielowi upływa sporo czasu, w czasie którego lekarze obserwują skrupulatnie zwierzę tak, aby oddając je mieć pewność, że jest w stanie wykluczającym wszelkie przeciwskazania do opuszczenia szpitala

lakshmi pisze: Przy okazji gorące podziękowania dla jenny, która była tam ze mną cały czas, i dzięki której nie zwariowałam.

ja również, bo mogłam się wielu rzeczy dowiedzieć

lakshmi pisze: P.S. Budżet operacji nie wytrzymał :( 450zł za kotę, to ciut dla mnie dużo, do końca miesiąca odkładamy zęby na półkę... :cry:

kwota podana przez Lakshmi obejmuje zapewne i inne wydatki, jako że nie jest tą wydaną na Schroegera

to chyba tyle celem wyjaśnienia pewnych nieporozumień, jakie mogą nasuwać się po przeczytaniu opinii Lakshmi. Po rozmowie z nią tez wiem, że do strony merytorycznej nie ma zastrzeżeń ale to nie wszystko, gdyż fachowość państwa Wypart nie ogranicza się li tylko do uśpienia i rozcięcia. To własnie oni czuwają nad zwierzętami przez cały długi czas po zabiegu o czym prawdopodobnie Lakshmi po prostu nie wiedziała.
Praktyka przyjmowania zwierząt i nie usypianai ich na kolanach właścicieli tez może być zrozumiała. W takim systemie każde zwierzę winno pójść "pod nóż " niedługo po przyjęciu, W ten sposób i zważywszy na nieprzewidywalność przebiegu zabiegu, a bywają różne, nie sposób byłoby umawiać się z kolejnym pacjentem na konkretną godzinę. Byc może jest to możliwe w małych lecznicach, gdzie zabiegów jest kilka w ciągu dnia. Na Schroegera, i zakładam, że wyłącznie za sprawą fachowości państwa Wypart, są kolejki i zwierząt operowanych w ciągu dnia może byc kilkanaście a każdy zabieg jest inny. Zważywszy na warunki pracy wybrali taki a nie inny system i należy to uszanować.

Mam nadzieję, że dzięki tym wyjasnieniom macie pełniejszy obraz i będzie Wam łatwiej podejmowac decyzje o tym gdzie i u kogo leczyć futrzaki oraz gdzie tego nie robić

pozdrawiam

graga

 
Posty: 1138
Od: Wto paź 15, 2002 13:52
Lokalizacja: Warszawa-Targówek

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, CatnipAnia, Google [Bot], Kasiasemba i 57 gości