Dzisiaj odmówił zostawienia sioorków w kuwecie... Czekam .... i myślę... może kanapa... może fotel... a może tak swojsko, pod siebie w łózeczku, no i jeszcze posłanie Rexika... Tam już ma "sprawdzone" i "wypróbowane"...
Oczy mam dookoła głowy.
Dojrzałam 2 kałuże w kuchni, ale to CHYBA Dakota...
Kombinowałam żeby postawić jakąś kuwetkę Czotkowi obok posłanka, ale mała nie może być bo Czotek to wielkokot... No i pewnie skończyłoby się jak z zawartością Czotusia miseczki. WSZYSCY się do nie podpięli. Psy zapomniały nawet drogi do swojej michy z wodą. Już tylko Filemonek wskakuje na parapet i korzysta z kociego karmidełka.
Właśnie kolejny raz zaniosłam Czotka do kuwety... Ułożył się wygodnie i patrzy na mnie jak na psychiczną... Oczkami zadaje mi pytanie - Myślisz że ze mną wygrasz?
Chciałam oczyścić z kłaków Czotkowe łóżeczko ---- jest plama... Sucha więc pewnie już sprawę fizjologiczną załatwił swoim sposobem w nocy
