alysia pisze:Wania, nikt nie mowi o robieniu awantur w schronisku. Jesli tak jest, ze nie mozecie sie dogadac z kierowniczka, to trzeba od razu monitowac u p. Szostka, ktory przeciez w mediach najwiecej wie na temat Orzechowcow. Trzeba mu o tym mowic, pisac na kazdym kroku. Im wiecej takich rozmow i pism, tym wiecej podstaw, by Sare wyrzucic stamtad.
Nie przeceniajcie p.Szostka. On popiera kierowniczkę i chwali ciagle za to jak wiele robi dla schroniska.Chciała niby zrezygnować ale on prosił ponoć żeby została. W styczniu ub.roku byłyśmy na oficjalnej, umówionej rozmowie na temat schroniska u Prezydanta Miasta. I z oficjalną skargą na temat nieprawidłowości w schronisku, a uwierzcie że było dużo, dużo gorzej niż teraz. Psy głodne, karmione wyłącznie kośćmi rzucanymi górą do boksów. Jak spadło w błoto i kupy to takie pies jadł, a w zimie na kośc zmarzniete. Wszędzie walające sie kupy, niezbierane od tygodni, psy głodne , chore i poranione. Rozwalające się dziurawe budy, psy bezpośrednio leżące na klepowisku - jedna wielka rozpacz. I pijany pracownik z cygarem i głupim uśmiechem na gębie. I udowodnione kradzieże, zeznania i maile osoby, której brat pani Przewodniczącej Komisji Rewizyjnej notoryczny alkoholik, kryminalista i złodziej - sprzedał psa rasowego za 2 flaszki wódki na wsi. Handel psami, brak szczepień, ewidencji, opieki weterynaryjnej i wreszcie cały plik zdjęc obrazujący sytuację w schronisku. I wiecie co zrobił P. Szostek ? Cały czas nas atakował, w ogóle nie słuchał tego co mówimy, a zdjęcia są tendencyjne i wybiórcze zbierane pewnie przez miesiące. Cały czas tylko gadał że miasto w schronisku dach naprawiło, parę betoniakow zbudowało, a schronisko prawadzi Sara, a on do tego nic nie ma. A my przesadzamy bo tam wcale tak żle nie jest . Był niemiły i arogancki i wyszłyśmy na idiotki. Pan Prezydent kazał mu zbadać sprawe i na tym sie skończyło. Ale dla nas zaczęła się gehenna, zakaz wstępu do schroniska - bywało że stałyśmy na sążnistym mrozie pod schroniskiem z garami ugotowanego jedzenia i nikt nie chciał nas wpuścić, a Stefka wyzywała nas od ku..w rzeszowskich i żebyśmy sp.....y z powrotem do Rzeszowa. Dziewczyny - książkę by można napisać , a ile upokorzenia zniosłyśmy - to tylko my wiemy. Więc zmierzam do tego, że p.Szostek doskonale wiedział co sie w schronisku dzieje ale wygodniej mu było siedzieć cicho. Dopiero interwencja w Polsacie postawiła go na nogi i myślę że sie po prostu przestraszył. I póki sie boi o stołek i odpowiedzialności za to co było- to robi co może żeby zatrzeć ,,winę'', nie wiem tylko co zrobi jak sytuacja ucichnie. Miałyśmy z nim osobisty kontakt i potraktował nas jak śmieci, nie zrobił nic, po prostu nic żeby nam pomóc, a wręcz przeciwnie - odtąd miałysmy wyłącznie pod góre.