zlokalizowałam i zlikwidowałam źródło zapaszku w łazience... były to chodniczki, które Tarusia używała jako kuwety...
Filemon na nerki zdrowe, trochę podwyższony jeden z parametrów wątrobowych - chyba ALAT... już zapodaje chłopakowi heparegen... i kot został wyprany... przeżył, bo nie wyżymałam... nawet grzeczny był... tylko raz udało mu sie zwiać i suszi mi spodnie teraz... suszenie też nie bardzo mu się podobało, ale do przeżycia... najlepsze było czesanie... teraz domywa się samodzielnie... po praniu wygląda tak

Bazylek wczoraj stosownie spożytkował kocyk z kicią

Zmora szczeka na antresoli na kumpla pajączka, a ten nie raczy się odezwać ani pokazać...
Bajer ma chyba alergię na świeże powietrze... jak wczoraj otworzyłam okno, to się chłopak rozpsikał...
Bajka spędza czas w klatce, mimo otwartych drzwi...
Irenka przeniosła sie na parapet w kuchni i dopuszcza w swoje pobliże Bajera...
Melisa okupuje lodówkę w kuchni... i syczy na rudzielce...
Spacja pacyfista ma muchy w nosie... i śpi...
wczoraj wieczorem szukałam Bajera, żeby mu podać pigułe... nie znalazłam... w końcu zaczęłam wołać chłopaka i coż się okazuje moim oczom... na antresoli pokazała sie najpierw Tekla, a zaraz za nią wyszedł Bajer i wcale nie był zaspany...
Szarlotka jutro zaczyna czwartą serię jnterferonu... apetyt jej dopisuje... kupiłam jej rc leight (chyba tak się pisze)... jest bardzo grzeczna, nie próbuje zwiewać... a jak u niej jestem, to nie opuszcza mnie na krok...