Psotusiowy pamiętnik

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto kwi 08, 2008 14:02

Niko, nie martw się, teraz tylko przejrzałeś, jak wieczorem poczytasz na spokojnie od początku, to zobaczysz wszystko :)

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro kwi 09, 2008 9:40

Jest mi dzisiaj smutno. Pańcia też popłakuje. Dokładnie 20 miesięcy temu odeszła Pigułka...
Psot

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Sob kwi 12, 2008 10:50

Przytulam Cię, Psotku...
Pusia
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 70192
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob kwi 12, 2008 13:21

Ciocia nic nie wkleiła wczoraj i dziś, bo prosiłem Ją, żeby pojechała na spotkanie z ciocią caty :)
Psot

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon kwi 14, 2008 20:32

ADWENT I BOŻE NARODZENIE
Psotek
Pewnego dnia – to akurat była znowu sobota – zdarzyło się coś niezwykłego. Na niebie pojawiły się chmury. To akurat nie było nic dziwnego, bo przecież nieraz już widzieliśmy chmury. Czasem z tych chmur padał deszcz, czyli taka trochę brudna woda. Tym razem jednak z chmur nie leciały krople deszczu, tylko białe płatki. Co to mogło być? I co to za dziwne chmurzyska, z których zamiast deszczu leciało coś białego? Pańcia powiedziała, że to jest śnieg czyli zamrożony deszcz.
Strasznie chciałem osobiście wybadać, co to jest ten śnieg, ale tym razem mi się nie udało. Te płatki padały na nasze okna i balkon – i się roztapiały. Łeeee! Ale już przynajmniej widziałem, że ze śniegu może się zrobić woda. Tylko szkoda, że była taka brudna i paćkała nam okna. Trochę jednak żałowałem, że nie udało mi się bliżej wybadać tego śniegu. Pańcia jednak powiedziała, że jeszcze będę miał do tego okazję, jak na dworze zrobi się zimniej, bo wtedy na pewno śnieg też spadnie i się nie roztopi.
Śnieg się podobno topi, jak mu jest za ciepło. Coś podobnego! Nam byłoby za zimno, gdyby kaloryfery nie grzały, a jemu jest jeszcze za ciepło, choć na dworze kaloryferów nie ma! Kto rozsądny by to zrozumiał? No, ja w każdym razie tego nie rozumiałem...
Pigułka
Ja też tego nie rozumiałam. Jak można uważać, że jest za ciepło, jeśli na dworze jest ledwie +1 stopień? Ale Pańcia mi powiedziała, że dla śniegu jest za ciepło, jeśli temperatura jest powyżej zera. I że on w ogóle spadł, bo na tej wysokości, z której on spadał, jest znacznie zimniej niż na ziemi. Te chmury, z których on spadł, były strasznie wysoko – i tam jest mróz nawet wtedy, kiedy u nas jest kilka stopni powyżej zera. A śnieg to po prostu deszcz, który zamarzł, bo tam, gdzie powstał, było strasznie zimno. Biedny deszcz! To dobrze, że się ogrzał, zanim spadł na ziemię.
Psotek
Pańcia nam wytłumaczyła, że jak na pierwszy śnieg to było strasznie wcześnie, bo to była dopiero końcówka listopada, więc dobrze, że on się stopił. Jakby się tak nie stało, to byśmy się mogli spodziewać długiej i strasznie mroźnej zimy. I wielu ludziom by nie starczyło pieniążków, żeby porządnie ogrzać swoje mieszkanka. I poza tym podobno na świecie było mnóstwo bezdomnych kotów, które nocowały w piwnicach. I im też byłoby strasznie trudno przetrwać zimę. A tak to miały szansę na znalezienie jakiegoś jedzonka. Było mi ich naprawdę bardzo szkoda.
Pigułka
Pewnego piątku pod koniec listopada Pańcia przyniosła do domu zielone, pachnące kółko z czterema świeczkami. I powiedziała, że to jest wieniec adwentowy. To kółko zostało zrobione z drucików, zielonych gałązek i kolorowych suszonych kwiatów.
Nie wiedziałam, po co to Pańci, ale wyglądało całkiem ładnie. I Pańcia położyła to na stole, a pod tym był biały obrus. Nawet z przyjemnością to oboje obwąchaliśmy. No i doszliśmy do wniosku, że całkiem ładnie to pachnie i wygląda, więc pozwoliliśmy, żeby leżało na honorowym miejscu,
Psotek
Przez piątek i sobotę ten wieniec leżał sobie na stole – i nic się nie działo. Zacząłem się więc zastanawiać, po co on Pańci jest potrzebny i dlaczego są do niego przyczepione te czerwone świeczki. A poza tym dlaczego on się nazywa adwentowy? No ale w niedzielę zaczęło się wszystko wyjaśniać
Pańcia codziennie wieczorem się modliła. Nie wiedziałem, o co chodzi z tą całą modlitwą. Ale Pańcia mi wyjaśniła, że tak się nazywa rozmowa z Tym Kimś, Kto stworzył nas wszystkich. Myślałem, że po prostu byłem w brzuchu Mamy, a potem się urodziłem. Ale Pańcia mi powiedziała, że to jedno drugiemu nie przeszkadza. I że ten Pan Bóg dopilnował, żebym ja na pewno znalazł się w brzuszku Mamy i żebym urodził się zdrowy i silny, żebym mógł opiekować się Pańcią i Pigunią, a może i innymi. Czyli ten Pan Bóg chciał, żebym to właśnie ja się urodził. Jak fajnie! Całkiem fajny miał pomysł, że stworzył i mnie, i Pigułkę... i Pańcię. I jeszcze lepszy miał pomysł, że dopilnował, żebyśmy się spotkali i zamieszkali razem. No i Pańcia z Nim rozmawiała co wieczór. Szkoda tylko, że nie mogliśmy Go widzieć. Byłoby nam chyba łatwiej z Nim i o Nim rozmawiać.
Pigułka
Jak fajnie, że ten Pan Bóg chciał, żebyśmy to właśnie my się urodzili! To trochę jak z Azorkiem, bo on chciał być tatusiem właśnie nas, a nie wszystko jedno czyim. Tylko że Azor nas wybrał, jak już się urodziliśmy, a ten Bóg to dopilnował, żebyśmy to właśnie my się urodzili, a nie ktoś inny. I chciał, żebyśmy żyli i spotkali naszą Pańcię. To On jest fajny, nawet jeszcze fajniejszy niż Azorek i Pańcia razem wzięci. Jak to fajnie, że On jest i że chce właśnie konkretnych nas!
Psotek
W niedzielę wyjaśniło się, po co Pańci ten wianek ze świeczkami. Jeszcze w sobotę leżał sobie spokojnie na stole i tylko ładnie wyglądał. A w niedzielę wieczorem przed modlitwą Pańcia zapaliła jedną świecę. No i rzeczywiście zrobiło się ciekawie, bo ta świeca ładnie pachniała. I Pańcia mi wytłumaczyła, że przez najbliższy tydzień podczas jej modlitwy będzie się paliła jedna świeczka, potem dwie... I ilość świeczek mówiła, który to już tydzień Pańcia się modli przy zapalonych świecach. Ale przecież Pańcia modliła się już wcześniej, więc dlaczego zaczynała od jednej, jedynej świeczki???
Okazało się, że te świece zapala się tylko w czasie Adwentu, czyli czasu, kiedy się oczekuje narodzin Pna Jezusa. A cały Adwent trwa mniej więcej cztery tygodni. To ciekawe, ale dlaczego niby ten Pan Jezus miałbu się urodzić teraz, skoro już się urodził mniej więcej 2000 lat temu? Pańcia mi powiedziała, że chodzi o to, żeby sobie przypomnieć tamto wydarzenie. Czyli Pan Jezus ma co roku urodziny. Fajnie!
Poza tym chodzi nie tylko o to, żeby poświętować Jego urodziny przez to, żeby się najeść i pośpiewać Mu trochę. Najważniejsze, żeby przypomnieć sobie, po co On się urodził i czego uczył. I właśnie po to jest ten cały Adwent, żeby się dobrze do tych urodzin przygotować. Czyli z jednej strony ładnie posprzątać cały domek i przygotować pyszne jedzonko. Ale z drugiej strony też poczytać to, czego Pan Jezus uczył. No to Pańcia czytała i nam potem trochę opowiadała.
Pigułka
Tymczasem dzień robił się ciągle krótszy i krótszy. No i mimo zapewnień Pańci troszkę się jednak martwiłam, że któregoś dnia słońce się zupełnie nie pojawi – i już nigdy nie wróci.
Tymczasem po tygodniu tego całego adwentu Pańcia zaczęła wieczorami zapalać po dwie świeczki zamiast jednej. Mówiła, że to dlatego, że jest już drugi tydzień adwentu. Ale może to nie była cała prawda? Przecież codziennie było trochę ciemniej. I może Pańcia chciała jakoś pomóc słońcu, żeby na świecie było choć trochę jaśniej? Tylko z drugiej strony przecież ta świeczka była malusieńka, więc i światła dawała malutko.
Któregoś dnia Pańcia zgasiła wszystkie lampy i zostawiła na stole tylko te dwie świeczki. I okazało się, że dzięki nim widziałam znacznie więcej niż bez nich. No to wreszcie zrozumiałam, jakie to ważne, żeby zrobić to, co możemy, choćby to nam się wydawało malutko, bo dzięki temu na świecie jest znacznie lepiej niż by było, gdybyśmy tego nie zrobili. I w dodatku jak ktoś zobaczy naszą świeczkę, to może zapali też swoją – i będzie jeszcze trochę jaśniej? A poza tym świeczki ładnie pachną, jak się palą, więc jest dzięki temu jeszcze przyjemniej.
Psotek
Potem było jeszcze ciemniej, więc Pańcia zaczęła zapalać aż po trzy świeczki naraz. Zastanawiałem się tylko, co się stanie, jak już będą się paliły wszystkie cztery świeczki, a dzień zechce dalej się skracać. Ale Pańcia mi powiedziała, że tak nie będzie. I że tuż przed urodzinami Pana Jezusa będzie najkrótszy z możliwych dni w roku – no, ale wtedy będą się u nas paliły aż cztery świeczki. I w wielu innych domach będzie podobnie, na przykład u Oli i pani Ani. Więc nie będzie aż tak strasznie, jak się bałem.
CDN. :D

Kociama

Avatar użytkownika
 
Posty: 23507
Od: Czw gru 07, 2006 18:34
Lokalizacja: Beskidy

Post » Pon kwi 14, 2008 20:39

tak swiatecznie się zrobilo :wink:
czekamy na ciag dalszy.....
Obrazek

Danusia

 
Posty: 119538
Od: Pon kwi 02, 2007 11:56
Lokalizacja: Opole

Post » Pon kwi 14, 2008 20:42

My chcemy dalszy ciąg :!: :!: :oops:

Paulaaa

 
Posty: 8777
Od: Wto lis 06, 2007 21:48
Lokalizacja: Namysłów

Post » Pon kwi 14, 2008 20:44

U mnie nie było ani świeczek ani wianka czy to znaczy że sie niepotrzebnie urodziłem? :(

Paulaaa

 
Posty: 8777
Od: Wto lis 06, 2007 21:48
Lokalizacja: Namysłów

Post » Wto kwi 15, 2008 10:10

Potrzebnie się urodziłeś, Niko :)
A ja zaraz nakrzyczę na Ciocię Kociamę za zaniedbywanie nas :(
Psot

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro kwi 16, 2008 13:22

Pigułka
Pańcia poza tym codziennie sprzątała nasz domek, choć wracała do niego tuż przed naszą kolacją. Więc było u nas całkiem czysto, a Pańcia się starała, żeby było jeszcze czyściej. To nie było łatwe, bo prawie codziennie teraz padały deszcze – no i Pańcia przynosiła na butach znacznie więcej błota niż w jesieni, czyli tuż po swoim urlopie. No ale na szczęście miała zawsze w kranie wodę. I mogła tę wodę nabrać do wiaderka i wlać do niej kilka kropel płynu do mycia podłóg. A poza tym miała różne szmatki i miotły. Więc codziennie po powrocie z pracy myła podłogi, żeby żaden brud nie mógł się utrzymać i nas nakarmić bakteriami. Bo przecież byśmy się rozchorowali, gdyby te zarazki wlazły do naszych brzuszków. I nawet Pańcia też by mogła się rozchorować, choć zawsze była od nas większa i oczywiście starsza.
Psotek
Pańcia poza tym dokładniej niż zwykle posprzątała wszystkie szafki w kuchni i pokojach, choć zwykle były w stanie zupełnie przyzwoitym. Ale Pańcia powiedziała, że na urodziny Pana Jezusa wszystko w domu powinno być czyste i śliczne. To chyba ten Pan Jezus to ktoś naprawdę ważny, skoro wokół Jego urodzin jest tyle szumu we wszystkich domach.
Poza tym Pańcia któregoś dnia pokazała nam, co tym razem kupiła. To była jakaś rzecz do ubrania, która się nazywała śmiesznie „koszula męska”. Poza tym Pańcia kupiła jakieś kapcie na tylne ludzkie łapki. Ale głupio! Pańcia w ogóle nie nosi takich koszul, bo przecież nie jest mężczyzną. Kapcie to bym jeszcze zrozumiał, bo były ładne, ciepłe i dla kobiety – tylko że za duże na Pańci tylne łapki! No ale Pańcia mi powiedziała, że ta koszula to prezent dla jej taty, a cieplutkie kapcie – dla mamy.
Ale głupio! Dlaczego ona wydała pieniądze na coś, co nie jest przeznaczone ani dla nas, ani dla niej? Ale Pańcia mi wytłumaczyła, że to są po prostu prezenty dla jej rodziców z okazji Bożego Narodzenia czyli tych urodzin Pana Jezusa. Ludzie z tej okazji zwykle dają sobie prezenty i jedzą dobre rzeczy. Ciekawe tylko, czy Pańcia też dostanie jakiś prezent...
Pigułka
Pewnego dnia Pańcia wróciła do domu znacznie wcześniej niż zwykle. Podobno tego dnia nie męczyła żadnych dzieci tym językiem anielskim. Ale przecież zwykle wracała do domu później, nawet jeśli po pracy już nikogo nie uczyła. Trochę się tym zdziwiłam, bo to było coś niezwykłego. Albo ja przespałam więcej czasu niż mi się wydawało, albo coś złego się stało w Pańci pracy i dlatego przyszła wcześniej.
Pańcia nam jednak wyjaśniła, że nie mam racji. Po prostu następnego dnia miały być te oczekiwane urodziny Pana Jezusa i wszyscy już wyszli z pracy, żeby w domu skończyć przygotowania do tego święta. I potem wszyscy mają z tej okazji dwa dni wolne, żeby dobrze poświętować – a na dokładkę będzie jeszcze niedziela. A na tydzień po Świętach Pańcia wzięła urlop, bo już się kończył rok kalendarzowy, a jej się już nie chciało w tym roku pracować.
Trochę się zmartwiłam, że może Pańcia nie dostanie pieniążków za te dni, kiedy nie pójdzie do pracy. Ale okazało się, że Pańcia co roku dostaje ileś tam dni urlopu, za które jej szef płaci. I nie wykorzystała jeszcze tych wszystkich wolnych dni, które dostała na ten rok. No to niech odpocznie! A w dodatku nam też będzie przyjemniej, jak Pańcia cały czas będzie z nami. Tym bardziej, że to miały być najkrótsze dni w roku.
Psotek
Pańcia nic specjalnego nie gotowała w tym dniu, choć on się nazywał Wigilia. A podobno ludzie wieczorem w Wigilię jedzą różne specjalne potrawy. I to się nie nazywa zwyczajnie „kolacja”, tylko „wieczerza”. Ale Pańcia powiedziała, że na tę wieczerzę idzie do swoich rodziców, bo podobno żaden człowiek nie powinien jeść jej sam. Nie rozumiałem, dlaczego Pańcia chciała iść do rodziców, bo przecież nie byłaby sama, tylko z nami. Ale podobno chodziło też o to, żeby być z innymi ludźmi.
Jeszcze przed wyjściem Pańcia zrobiła specjalną potrawę z ryby i jarzyn, która się nazywała „ryba po grecku”. Usmażyła ileś tam filetów z ryby, a potem starła różne jarzynki i też je usmażyła w tym samym oleju – i wszystko pomieszała razem. Podobno ludzie to lubią.
Dobrze, że Pańcia pomyślała o nas i jednego filecika zagotowała dla nas w wodzie bez żadnych przypraw – i przed wyjściem dała to nam do zjedzenia, To było pyyyszne, więc jedliśmy z apetytem, aż się nam uszęta trzęsły. To musiało być wielkie święto, skoro nam Pańcia dała takie pyszności. Jak już się zrobiło całkiem ciemno, to Pańcia postawiła na stole choinkę i powiedziała, że od tego momentu świętujemy. Potem jednak zapakowała do torby prezenty i tę rybę z jarzynkami – i poszła do rodziców, a my położyliśmy się na fotelu i zasnęliśmy.
Śniły się nam różne miłe rzeczy. Najbardziej zapamiętałem sen o miseczce pełnej różnych smakowitych rybek i innych przysmaków.
Pigułka
Mnie też śniły się różne smakołyki, ale poza tym śniła mi się też nasza Mama, która razem z Urwisem machała do mnie łapką z jakiejś pięknej łąki. A na tej łące rosły też krzaki i drzewa, które miały całe mnóstwo gałązek z zielonymi listkami. A na każdej takiej gałązce rosły różne kocie i psie smakołyki.
Mama w tym śnie mi powiedziała, że już jej łapka nie boli. Trochę się zdziwiłam, bo przecież pamiętałam, ze Mama miała różne problemy z łapką, a Mamrotka, która miała takie problemy wcześniej, mówiła, że takie bóle się będą powtarzać przez całe życie, zwłaszcza jak jest zimno lub wilgotno. A teraz przecież na dworze na pewno było zimno. I czasami padał śnieg lub deszcz, więc na pewno w powietrzu było dużo wilgoci.
Z jednej strony się ucieszyłam, że Mama nie cierpi, ale też się zmartwiłam, że może Mama umarła, a my zostaliśmy sierotami. Ale Psot mi przypomniał, że Pańcia często mówiła: „sen mara – Bóg wiara”. I mi wytłumaczył, żebym się nie martwiła. Bo jeśli nawet Mama umarła, to poszła do Kociego Raju po Drugiej Stronie Tęczy i jest jej tam na pewno dobrze. A my przecież mamy naszą Pańcię, która się nami zaopiekuje do końca życia, więc nie jesteśmy przecież sierotkami. A poza tym nie wiemy przecież na pewno, czy możemy wierzyć w to, co mi się przyśniło. Bo na przykład miseczka z jedzonkiem, która mi się przyśniła, istniała tylko we śnie, a nie w rzeczywistości.
CDN. :D

Kociama

Avatar użytkownika
 
Posty: 23507
Od: Czw gru 07, 2006 18:34
Lokalizacja: Beskidy

Post » Śro kwi 16, 2008 13:29

To naprawdę my z Pigunią to napisaliśmy :?:
Psot

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro kwi 16, 2008 13:29

Na pewno poszła do raju i juz bólu nie czuje

a taka rybką to podzielilibyście się?

Paulaaa

 
Posty: 8777
Od: Wto lis 06, 2007 21:48
Lokalizacja: Namysłów

Post » Śro kwi 16, 2008 13:34

MaryLux pisze:To naprawdę my z Pigunią to napisaliśmy :?:
Psot



8O 8O 8O 8O 8O A może ja coś pokićkałam :roll:

Kociama

Avatar użytkownika
 
Posty: 23507
Od: Czw gru 07, 2006 18:34
Lokalizacja: Beskidy

Post » Śro kwi 16, 2008 13:34

No pewnie, Niko :)
Psot

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro kwi 16, 2008 13:36

Ciociu Kociamo, nic nie pokićkałaś :)
Duża

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Nul, Paula05 i 72 gości