Modjeska pisze::twisted: A co, nie wiedziałaś, że w Orzechowcach jest pełen "dobrobyt" i tylko jakieś nawiedzone kretynki robią niepotrzebnie raban nie wiadomo o co

Najsmutniejsze jest to, że ci ludzie naprawdę te warunki uważają za "dobrobyt", a wszelkie interwencje za "czepianie się"

Jak byłam 2 tygodnie temu, znalazłam wprawdzie gotowane jedzenie dla psów, stojące w wiadrach w piwnicy... chyba od 4-5 dni, bo śmierdziało kwasem z daleka. Piękny, wielki, plastikowy kojec walał się na podwórku, służąc jako śmietnik, a stalowe klatki mokły pod ścianą budynku. Zawartość kuwet drapałam z pół godziny szpachelką. Przez okienka przybudówki widziałam mnóstwo kocy, kołder, zwalonych na wielką kupę, a posłanka kocie, ciężkie od brudu, od razu wywaliłam na śmietnik. Niestety, tam wszystko jest jednorazowego użytku... To wtedy właśnie Becia wyciągnęła spod szczeniaczków cieknącą moczem kołdre, a tuż obok budy innej suczki z maluchami spokojnie pożywiały się w misce szczury

Leczenie, sterylki... strach robić, jeśli nikt nie zajrzy do zwierzaka po operacji...
Mój optymizm był chyba przedwczesny- wygląda na to, że Miasto, po krótkim zrywie, znów stawia na przeczekanie, odwlekając decyzję, być może do... nowego roku

Niby odebrało schronisko Sarze, ale .... nie odebrało, Sara niby sie rozwiązała, ale... nie rozwiązała (bo nie było quorum)... W sumie odbyło się kilka kontroli, kilka spraw, pewnie kilka kar zapłacą.... ofiarodawcy, bo Sara jest przecież zadłużona i co?....
Tymczasem robi sie cieplej, wiosnę- lato jakoś zwierzaki przetrwają, z pomocą wolontariuszy. Koty mało korzystają z piwnicy, może uda się zawieźć kilka kocich budek. Ale to jedyny czas, żeby zrobić jakieś remonty i przygotować warunki na jesień i zimę...