Wątek moich dwóch kotów.Wszystko ok!

blaski i cienie życia z kotem

Moderator: Estraven

Post » Śro kwi 09, 2008 9:19

marta79 pisze:Słuchaj, a może byś spróbowała z homeopatią? Mnie się swego czasu udało. Masz link do wątku z wetką-homeopatką, http://forum.miau.pl/viewtopic.phpt=411 ... start=1185

Trzymam kciuki. Nie załamuj się, ja wiem, że trudno... :ok:


Nie wierzę za bardzo w homeopatię - raz po zażyciu leku homeopatycznego (na chorobę lokomocyjną) czułam się gorzej niż gdybym nic nie zażyła.
Zdania na temat homeopatii są podzielone.
Nie będę go stresować zastrzykami,o których nie wiadomo czy w ogóle pomogą.

Antypatyczna

 
Posty: 7753
Od: Czw wrz 07, 2006 9:45

Post » Śro kwi 09, 2008 9:34

Bardzo Ci współczuję...

Masz pw

Bungo

 
Posty: 12069
Od: Pt lut 16, 2007 0:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro kwi 09, 2008 10:35

Od kilku dni mamy jazdy pt. SUK. Żwirek miał krwiomocz, chodził z przyszytym cewnikiem, jest płukany.

Renatta, czy Twój kot jest wyszyty? Bo z tego co przeczytałam (pobieżnie), to on się zatyka, tak?

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Śro kwi 09, 2008 11:05

Rennatta, przyznam, że nie rozumiem:

Rennatta pisze:Powoli myślę,o najgorszym.Co to za życie dla kota-co tydzień,najdalej dwa, u weta,często na nieprzyjemnych zabiegach.(...)
Nie będę przedłużała zwierzakowi cierpienia....


Rennatta pisze:
marta79 pisze:Słuchaj, a może byś spróbowała z homeopatią? Mnie się swego czasu udało. Masz link do wątku z wetką-homeopatką, http://forum.miau.pl/viewtopic.phpt=411 ... start=1185

Trzymam kciuki. Nie załamuj się, ja wiem, że trudno... :ok:


Nie wierzę za bardzo w homeopatię - raz po zażyciu leku homeopatycznego (na chorobę lokomocyjną) czułam się gorzej niż gdybym nic nie zażyła.
Zdania na temat homeopatii są podzielone.
Nie będę go stresować zastrzykami,o których nie wiadomo czy w ogóle pomogą.


Tzn. rozumiem, ale na mój chłopski rozum: "mam już dość leczenia, wolę uśpić kota, a nie będę próbowała sposobów w które nie wierzę, bo nie. I już."
Jeśli Twoje intencje nie były takie, to Cię bardzo przepraszam, ale z Twoich postów coś takiego odczytałam. Oczywiście, wolałabym się mylić.
Zanim odrobaczysz, poczytaj:
viewtopic.php?t=86719
i zanim nafaszerujesz kota metronidazolem, sprawdź, czy nie ma zwyczajnie alergii na gluten...

Nordstjerna

 
Posty: 3012
Od: Czw lip 06, 2006 20:52
Lokalizacja: Kraków ProKOCIm

Post » Śro kwi 09, 2008 11:24

Jana pisze:Od kilku dni mamy jazdy pt. SUK. Żwirek miał krwiomocz, chodził z przyszytym cewnikiem, jest płukany.

Renatta, czy Twój kot jest wyszyty? Bo z tego co przeczytałam (pobieżnie), to on się zatyka, tak?


Nie jest wyszyty - chodził z cewnikiem dwukrotnie (raz chyba trzy dni,drugi raz prawie tydzień)- nie chcę go na razie wyszywać-dla mnie to ostateczna ostateczność. Dużo złych opinii czytał na temat wyszycia.Wyszycie,choć jest ciężką operacją,nie daje nawet gwarancji,że kot się nie będzie już zatykał.
Dziś będziemy u lekarza to zapytamy o homeopatię.
Tyle leków sprawdzonych dostawał,więc nie sądzę,żeby homeopatia pomogła.

Antypatyczna

 
Posty: 7753
Od: Czw wrz 07, 2006 9:45

Post » Śro kwi 09, 2008 11:28

I nie chodzi o to,że ja mam dość leczenia (w końcu co dla mnie za problem podjechać wygodnie samochodem z Tż do lecznicy),ja nie cierpię,tylko kot.
Jak ostatnio był cewnikowany (bez narkozy) to strasznie cierpiał.
To on ma przykre zabiegi,nie ja i on cierpi.

Antypatyczna

 
Posty: 7753
Od: Czw wrz 07, 2006 9:45

Post » Śro kwi 09, 2008 11:29

Rennatta pisze:
Jana pisze:Od kilku dni mamy jazdy pt. SUK. Żwirek miał krwiomocz, chodził z przyszytym cewnikiem, jest płukany.

Renatta, czy Twój kot jest wyszyty? Bo z tego co przeczytałam (pobieżnie), to on się zatyka, tak?


Nie jest wyszyty - chodził z cewnikiem dwukrotnie (raz chyba trzy dni,drugi raz prawie tydzień)- nie chcę go na razie wyszywać-dla mnie to ostateczna ostateczność. Dużo złych opinii czytał na temat wyszycia.Wyszycie,choć jest ciężką operacją,nie daje nawet gwarancji,że kot się nie będzie już zatykał.
Dziś będziemy u lekarza to zapytamy o homeopatię.
Tyle leków sprawdzonych dostawał,więc nie sądzę,żeby homeopatia pomogła.


Wyszycie jest niefajne, ale czasem to jedyne wyjście. Musicie to z wetami rozważyć, jeśli kot się ciągle zatyka.

Ponadto, oprócz zakwaszania, trzeba kota płukać. On musi dużo pić albo dostawać kroplówki, nawet podskórne. Inaczej tego piasku nie pozbędziecie się nigdy (wiadomo - roztwór nasycony i kryształy ciągle się wytrącają). Co więcej, przy takim ciągłym zatykaniu się, nie powinien jeść suchego jedzenia, o ile nie jest porządnie dopajany albo nawadniany kroplówkami.

Krew też bym badała, przy zatkaniu się bardzo wzrasta kreatynina i mocznik we krwi. Trzeba to kontrolować.

No i regularne badania moczu, to kota nie boli :wink: a pozwoli się zorientować czy nie zapowiada się kolejny kryzysik :?

Jestem świeżo w tym temacie, mam teraz niezły sajgon ze Żwirkiem, dopiero się uczę tej choroby.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Śro kwi 09, 2008 11:42

Jana pisze:
Rennatta pisze:
Jana pisze:Od kilku dni mamy jazdy pt. SUK. Żwirek miał krwiomocz, chodził z przyszytym cewnikiem, jest płukany.

Renatta, czy Twój kot jest wyszyty? Bo z tego co przeczytałam (pobieżnie), to on się zatyka, tak?


Nie jest wyszyty - chodził z cewnikiem dwukrotnie (raz chyba trzy dni,drugi raz prawie tydzień)- nie chcę go na razie wyszywać-dla mnie to ostateczna ostateczność. Dużo złych opinii czytałam na temat wyszycia.Wyszycie,choć jest ciężką operacją,nie daje nawet gwarancji,że kot się nie będzie już zatykał.
Dziś będziemy u lekarza to zapytamy o homeopatię.
Tyle leków sprawdzonych dostawał,więc nie sądzę,żeby homeopatia pomogła.


Wyszycie jest niefajne, ale czasem to jedyne wyjście. Musicie to z wetami rozważyć, jeśli kot się ciągle zatyka.

Ponadto, oprócz zakwaszania, trzeba kota płukać. On musi dużo pić albo dostawać kroplówki, nawet podskórne. Inaczej tego piasku nie pozbędziecie się nigdy (wiadomo - roztwór nasycony i kryształy ciągle się wytrącają). Co więcej, przy takim ciągłym zatykaniu się, nie powinien jeść suchego jedzenia, o ile nie jest porządnie dopajany albo nawadniany kroplówkami.

Krew też bym badała, przy zatkaniu się bardzo wzrasta kreatynina i mocznik we krwi. Trzeba to kontrolować.

No i regularne badania moczu, to kota nie boli :wink: a pozwoli się zorientować czy nie zapowiada się kolejny kryzysik :?

Jestem świeżo w tym temacie, mam teraz niezły sajgon ze Żwirkiem, dopiero się uczę tej choroby.


Mocz i krew miał badane w zeszłym tygodniu w sobotę (wyniki zamieściłam 2-3 strony wstecz).
Pije dość dużo - do 13.00 jestem w domu,więc widzę.Kroplówki swego czasu też miał.

A teraz problem bo nasz nowy wet od jutra idzie na urlop a dziś ciężko się do niego dodzwonić.
W razie jakby się nie udało to pójdziemy z nim gdzie indziej.

Antypatyczna

 
Posty: 7753
Od: Czw wrz 07, 2006 9:45

Post » Śro kwi 09, 2008 12:04

Rennatta pisze:Dziś będziemy u lekarza to zapytamy o homeopatię.
Tyle leków sprawdzonych dostawał,więc nie sądzę,żeby homeopatia pomogła.


O ile mi wiadomo, żeby skutecznie stosować homeopatię, to lekarz musi się bardzo dobrze znać na tej metodzie. Tzn. być specjalistą w tej dziedzinie. Wet, który nie siedzi w temacie, raczej niewiele pomoże, bo dobór leków jest zbyt skomplikowany, żeby tak po prostu dać lek "na coś" i tyle. Może nam się to podobać, lub nie, ale środek homeopatyczny dobiera się po szczegółowym wywiadzie. Ten sam lek dla jednego pacjenta będzie skuteczny, a dal innego nie. Najlepszym przykładem jest tu oscillococcinum, które mnie i TŻowi błyskawicznie pomaga wyleźć z grypy (stosujemy od lat), a znam osoby, u których nie jest skuteczny.

Zajrzałaś do podlinkowanego wątku? Gdybyś zajrzała, to byś wiedziała, że nie wskakuje. Ale sobie u Ciebie grabię :wink:
Maaaarta, podeślij jeszcze raz link, bo coś nie wchodzi!

A co do sprawdzonych leków, to może Cię przekona mój osobisty przykład. Przez kilka lat nie mogłam się wyleczyć z nawracającej grzybicy, banalne Candida albicans. Z antybiogramu wynikało, że wrażliwy na wszystkie leki. I nic, łykałam chyba wszytko, co było na rynku, a pani dr przepisywała coraz to nowsze, droższe i "skuteczniejsze" leki. Wszystkie fluconazole, ketokonazole, orungale i inne takie. I nic, zero efektu.
I którego dnia u znajomych natknęłam się na ulotkę citroseptu. Niesprawdzone, szarlataneria, znachorstwo itd.
Ale wyszłam z założenia, że i tak niewiele tracę (poza kasą, bo wtedy citrosept był dwa razy droższy niż obecnie). Nie powiem, żeby od razu i w cudowny sposób pomogło, ale... Po takiej zastosowanej bez większego przekonania kuracji citroseptem uciążliwy atak grzybiora dopadł mnie na dłuższym wyjeździe. Od naszej kumpelki-lekarki, która była tam razem z nami, dostałam pół opakowania jakiegoś doustnego, który wcześniej mi zupełnie nie pomógł, ot tak, na przetrwanie, byle przeżyć do powrotu (to było na morzu, w warunkach z lekka urągających zasadom higieny. Anka miała kilka tabletek, a do powrotu i ewentualnego lekarza było jeszcze kilka dni. I to były ostatnie tabletki przeciwgrzybicze, jakie w ogóle wzięłam, już nie było potrzeby. Od tamtego czasu minęło 6 lat. Grzyb się wycofał.
Nie wiem, co było bezpośrednią przyczyną. Może citrosept po prostu podniósł odporność, a może osłabił grzyba na tyle, że fluconazol sobie z nim poradził? A może zlikwidował coś innego, co pomagało grzybiorowi w atakowaniu organizmu? W każdym razie efekt końcowy był znacznie lepszy, niż kuracje "sprawdzonym" lekami.
Zanim odrobaczysz, poczytaj:
viewtopic.php?t=86719
i zanim nafaszerujesz kota metronidazolem, sprawdź, czy nie ma zwyczajnie alergii na gluten...

Nordstjerna

 
Posty: 3012
Od: Czw lip 06, 2006 20:52
Lokalizacja: Kraków ProKOCIm

Post » Sob kwi 12, 2008 10:25

Bardzo źle - znów cewnikowany. Cewnik do usunięcia jutro.
Kot bardzo źle się czuje (nigdy w takim stanie go nie widziałam,przy poprzednich cewnikach bawił się i nawet bił drugiego kota)-cały czas siedzi na kaloryferze,nawet nie ma sił oczu otworzyć.
Kolejny wet.(dr Orzeł,Krakvet) powiedział,że dietę ma bardzo dobrą,bo praktycznie nie ma kryształów,a te zatykania obecne to przez prącie całe w zrostach i konieczna jest operacja (za około dwa tygodnie,wcześniej nie można). Ma nie za dobre wyniki nerek (jakieś nabłonki) i to musi przed operacją zniknąć.
Jestem zmęczona.

Antypatyczna

 
Posty: 7753
Od: Czw wrz 07, 2006 9:45

Post » Sob kwi 12, 2008 11:33

Tż znów pojechał z nim do wet.
Mam bardzo złe przeczucia.
On chyba jest już za TM :placz: :placz: :placz: :placz:

Antypatyczna

 
Posty: 7753
Od: Czw wrz 07, 2006 9:45

Post » Sob kwi 12, 2008 12:47

Czy masz już jakieś nowe wieści? :ok: :ok: :ok: :ok:

Bazyliszkowa

Avatar użytkownika
 
Posty: 29535
Od: Wto sty 31, 2006 15:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob kwi 12, 2008 16:11

:?: :?: :?:
Obrazek

Ewik

 
Posty: 6713
Od: Pt lip 25, 2003 22:55
Lokalizacja: Warszawa Bielany

Post » Sob kwi 12, 2008 17:19

I jak?
Marcelibu
 

Post » Sob kwi 12, 2008 18:08

Renatta, nie trzymaj nas w niepewności
Schroniska dla zwierząt ,muszą być postrzegane ,jak wyrzut sumienia .
Kiarunia[i]
Myszaczek[i]
Dziurkacz[i]
http://www.ratujkonie.pl
Obrazek

iwona_35

 
Posty: 9993
Od: Sob lis 19, 2005 10:54
Lokalizacja: Siemianowice Śl.

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Alfanel i 21 gości