Było nam bardzo ciężko...widziałam jak Matahari żegna się z Tarusią, jak Tara zasypiała...Jak to delikatne ciałko wydawało się ciężkie niesione do domu...
A potem przyszłyśmy do domu...Matahari jakoś tak pusto było w kuchni, że nikt nie włazi jej na ramię...
Jednak inne kociszcza nadal czekały w domu...Chory Bajer przyszedł sie przytulać...Rata chodziła od jednej do drugiej...a Irenka jak widać na zdjęciach miała zabawę w gryzienie.
Wczorajszy dzień był naprawdę bardzo ciężki dla nas...zwłaszcza dla Matahari...nie można było zrobić nic więcej...
Życie kocie i nasze toczy się dalej choć jest tak smutno.
Zaglądałam do wątku, jednak brakowało mi siły, żeby coś napisać... W niedzielę odeszła Domisia, trzy dni później Tara. Brakuje słów...
Małgosiu, dziękuję za to co zrobiłaś dla Tary, za szczęśliwy czas, który jej podarowałaś.
Tarusiu... [']
. . _________________
Koty w potrzebie proszą o pomoc Zobacz, pokochaj, adoptuj: realnie albo wirtualnie www.koty.sos.pl
Zmorka też na antybiotyku... objawy takie jak Bajer, czyli kaszel i nic innego... cała reszta książkowa... mam nadzieję, że czarno-rudy duet wyleczy się... prosimy o forumowe kciuki...
rano jak się obudziłam miałam wysyp footer w łóżku... przy mnie spała Zmorka, w zgięciu kolan Bazylek, a przy stopach Rata...
zaraz footrom pobudkę robię coby na wizytę/wizytację się przygotowały...
odwiedziła nas jedna z forumowiczek Monika... przywiozła piórka, które natychmiast zostały wykorzystane do zabawy... oczywiście chory duet uczestniczył w tej zabawie... i Monika widziała jakie głodne koteczki u mnie... a nie jak insynuują niektórzy zapasione... troche fotek zrobiła... kociszcza podstawiały się pod głaski... Monika wsparła nas finansowo... bedzie jutro święto - kupię im surowego i dam ile zjedzą...
a u nas życie toczy się swoim torem trochę leniwie... i żebym się za bardzo nie nudziła postanowiłam wziąć na tymczas kolejne bidy... szczegóły jak już będą u mnie... oczywiście bidy z problemami, bo jakże by inaczej...