Częstochowa-oswojony chory kot-nowe foto str.9-POMÓŻCIE

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw kwi 03, 2008 12:33

srozglądam się za oczusiem cały czas a na osiedlu kotków przybywa najwięcej takich odchowanych powywalanych po zimie przeklęte miasto :!:
ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek

iwonac

 
Posty: 2188
Od: Śro sty 25, 2006 12:53
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Pt kwi 04, 2008 13:34

wciąż szukam oczusia popatrzcie na jego zdjęcie może go spotkacie to dajcie mi znać. tel 603395323
nie będę miała dostępu do compa aż do środy
ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek

iwonac

 
Posty: 2188
Od: Śro sty 25, 2006 12:53
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Pon kwi 07, 2008 9:10

Ja to już wszędzie koty widzę, nawet jak ich tam nie ma ;)

A jak mi ostatnio burasek drogę przebiegł, to o mało za nim po trawniku autem nie pojechałam ;)

ancymonka

 
Posty: 877
Od: Czw lut 28, 2008 14:30
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Śro kwi 09, 2008 14:46

ja też caly czas wypatruję a na miom osiedlu coraz to nowe sierotki się przyplątują. :cry: Martwię się o oczusia i wszystkich ale też strasznie o tą kotkę co pod oknami ancymonki no ciagle to nieszczęście am przed oczami ratujmy ją....
ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek

iwonac

 
Posty: 2188
Od: Śro sty 25, 2006 12:53
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Śro kwi 09, 2008 21:00

iwonac pisze:ja też caly czas wypatruję a na miom osiedlu coraz to nowe sierotki się przyplątują. :cry: Martwię się o oczusia i wszystkich ale też strasznie o tą kotkę co pod oknami ancymonki no ciagle to nieszczęście am przed oczami ratujmy ją....


To może ta koteczka mogłaby na miejsce Oczusia wskoczyć, póki go nie ma...
Obrazek
Obrazek

ruru

 
Posty: 19904
Od: Sob gru 29, 2007 20:10
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw kwi 10, 2008 7:38

Tak myślę ,że kotkę w potrzebie damy na miejsce oczusia bo przecież mam od Ciebie już na opłatę do schroniska a jak oczus sie znajdzie to go zabiorę i będziemy wszyscy mysleć co dalej...Mam nadzieję,że truskaweczka to da radę załatwić.
Wczoraj w tym samym miejscu chora szylkretka to przeklęte miejsce jest nie udalo się złapać nawet najpierw ja wypatrzyłam i dala mi sie poglaskać i wziąśćna ręce a nie mialam gdzie schować i uciekła :cry: :cry: :cry: potem szukalyśmy ją dwie godziny a potem klatka mi sie nie zamknęła i kocia wzięła jedzenie i wyszła :!: :!: :!: :!: :evil: Jestem zrozpaczona.
Na dodatek martwie sie o Ancymonke bo ja wyciągłam na akcję i chyba ma teraz poważne przykrości w domu.
ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek

iwonac

 
Posty: 2188
Od: Śro sty 25, 2006 12:53
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Czw kwi 10, 2008 10:34

To nic, wejdzie następnym razem, najważniejsze że się klatki nie przestraszyła, tylko wie, ze tam jest jedzonko.
A czy to płatne miejsce mogło by przyjąć jeszcze jakieś inne koty, jak by się zrzucić? Te najbardziej potrzebujące... :roll:
Obrazek
Obrazek

ruru

 
Posty: 19904
Od: Sob gru 29, 2007 20:10
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw kwi 10, 2008 14:22

Jeśli tylko kicię złapiemy,wysterylizujemy i podleczymy a dom by się nie znalazł (a jest PIĘKNA) w co wątpię to miejsce w schronie czeka,nam i tak obojętne czy weźmiemy kota czy kotkę na to miejsce,byle zdrowe i wysterylizowane (w schronisku mamy TYLKO koty ciachane).
A skoro już mowa o ciachaniu.. Lece odebrać moją tymczasowiczke od weta :lol:

truskawa144

 
Posty: 448
Od: Czw mar 25, 2004 3:35
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Wto kwi 15, 2008 15:29

moje bezdomne kotki-ciągle usiluję je ratować a one giną umierają.
Boze tej szylkreci nie moge uratować ona jest taka chora umrze mi, ja nie umiem jej pomóc ratunku wczoraj jej nie widzialam moze juz nie żyje ona NAPRAWDĘ JEST BARDZO CHORA. tysiaczki gdzieś znikly nawet kotka nie przychodzi a byla prawie zawsze.
Ja jestem teraz nie zdolna do dzialania nie mogę używać opuchniętych dłoni może za parę dni przejdzie ale narazie koszmar gorączka ale nie żałuję szkoda,ze te moje rany na próżno. :cry:
ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek

iwonac

 
Posty: 2188
Od: Śro sty 25, 2006 12:53
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Wto kwi 15, 2008 15:35

Iwonko kuruj się i nie martw ty jesteś najważniejsza, wszystko i tak się ułoży bo musi
Obrazek
Obrazek

ruru

 
Posty: 19904
Od: Sob gru 29, 2007 20:10
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt kwi 18, 2008 14:39

Moje łapki jeszcze nieczynne a najgorzej ,ze bardzo nadwyrężam je w pracy... i w domu trzeba przynajmniej jeść dawać i kuwetki sprzątać.... Ale to nic ja dojde do siebie. :dance2: Narazie strasznie mi łapki dokuczają i nic robić nie umieja dobrze.
Tylko żeby w tym mieście znalazly się jeszcze kociarze mlodzi co kotki polapia( one nie mogą czekać jeśli wogóle jeszcze żyją) :cry: nakarmią i zechca pomagać bezdomniaczkom. tak poprostu nie pomagając mnie tylko samodzielnie staną do akcji :cry:
I truskawce też by ulżyć trzeba czasem.
ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek

iwonac

 
Posty: 2188
Od: Śro sty 25, 2006 12:53
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Wto kwi 22, 2008 10:24

Hopsasa :)))

ancymonka

 
Posty: 877
Od: Czw lut 28, 2008 14:30
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Wto kwi 22, 2008 15:03

Odnalazłam po wielu samotnych godzinach w tym nocnych poszukiwań w obcych piwnicach i zabrałam szylretkę. Nazwałam ją Tyldzia. jest w bardzo strasznym stanie ma bardzo małe szanse na przeżycie ale wet cudowny człowiek postanowił jej pomóc. Będziemy ja ratować. Obiecał ,że jeżeli stwierdzi ,że dalsza walka tylko pogłębi jej cierpienie to mi powie i podejmiemy decyzję... Nie wiem czy zastanę ja żywą jak wrócę. jest skrajnie wycieńczona i nie chce jeść. Natomiast stale chce być głaskana i przytulana. Może mieć nawet kilkanaście lat. Nie wiem jak dlugo pożyje ale ona doczekała ratunku bo tam udało mi się zrobić coś samej ale Tysiaczki choć zdrowe niestety nie. Prawdopodobnie już nie żyją teren sprzątnięty. Nikt za nimi sie nie wstawił w szkole żeby poczekali na ich zabranie przez nas nikt poza mną ich nie odwiedzal nikt nie zadzwonil w ich sprawie do instytucji nikt nie chciał naprawdę sie zaangażować w łapanie i tymczas. Jeśli nawet ktoś z cz-wy coś oferował to było tak zastrzeżone czasowo, i ogólnie, że ja nie byłam w stanie sprostać tym wymogom. Od 2 tygodni nie ma nawet kotki ktora była zawsze a wczoraj wyrzucili talerzyk ktorego mi przedtem nie ruszali. I oczywiście nikt nic nie wie. Nie ma Ptysi nie ma Burasków i nie ma łaciatego ślepuszki. Nikogo poza truskawką z osób mieszkających i obecnie przebywających w cz-wie ich los nie obszedł na tyle, że poprostu coś zrobić zaangażować się i uratować je.Pomagali mi ludzie z krakowa warszawy wrocławia łodzi i okolic i przyjezdni częstochowianie ale stali mieszkańcy cz-wy są twardzi nie dają się sentymentom. Juz cz-wa może spać spokojnie problem sie sam rozwiązał. Zostały tylko zdjęcia. Chodzę tam codzień ale juz nie mam nadziei. To juz dwa tygodnie a kotka była zawsze one stopniowo zniknęły i nie tylko one w tej okolicy. Chcialabym żeby kotki sie znalazły ale wiem ,że nie ma szans. Ktos mowil o truciu okolicznych kotków ale na poczatku nie uwierzylam dopiero jak znikla nawet kotka... Juz nie wiem gdzie szukać....i jak mam to wszystko sama zrobić nie mam juz ani sił ani odrobiny niezajętego czasu....
ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek

iwonac

 
Posty: 2188
Od: Śro sty 25, 2006 12:53
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Wto kwi 22, 2008 18:38

strasznie smutno Iwonko :cry:
ja tu w wawie nie mam jak ci pomoc...przykro mi. :cry:
Obrazek

dorcia44

 
Posty: 43979
Od: Pt maja 19, 2006 20:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto kwi 22, 2008 23:03

A może po prostu się wyniosły bo zobaczyły,że ich teren ulubiony zabrali. Gdyby zostały otrute to gdzieś by musiały być ich zwłoki? Chociaż jeden by się znalazł. Może trzeba by rozszerzyć obszar poszukiwań. Może zwiały przed tym co się tam działo.
Ja muszę się chwilowo wyłączyć bo nie daje rady. Mam za dużo tymczasowiczów. Jestem 6 razy w tygodniu u 2 różnych wetów,operacja Rudego kota się szykuje,nie wiadomo czy i z pudlem nie będzie trzeba czegoś zrobić. To wbrew pozorom strasznie dużo latania. Do tego moje futra też mają swoje wymagania. Po prostu ciężko u mnie teraz z czasem.
Dobrze,że Ci się udało złapać szylkretke,mam nadzieje,że będzie z nią dobrze. Za bardzo Ci nie pomogłam :oops: Nawet telefonu od Ciebie nie odebrałam,spałam. Niestety mam do urodzenia zapalenie stawów a szykowała się zmiana pogody wiec czułam się fatalnie,spałam i nie słyszałam telefonu.
Jak się ogarnę z moimi tymczasowiczami,porobię operacje i zwierzaki już będą do siebie dochodziły to się włączę do akcji. Myślę,że tak koło połowy przyszłego tygodnia mi się uda.

truskawa144

 
Posty: 448
Od: Czw mar 25, 2004 3:35
Lokalizacja: Częstochowa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 156 gości