Aż się boję odbierać telefon.
Bo Monia namierzyła kolejne kociaki

siedzą na klatce schodowej gdzieś na Zielonych Wzgórzach. Ponoć już się rozłażą. I niezdrowo interesują się nimi niekoniecznie mili młodzieńcy w dresach.



Dzielna Monia zaproponowała, że jak dostanie 2 klatkę to je weźmie do siebie. Pani Jasia też...
Ale wiecie, co za dużo to niezdrowo. I tu akurat w dosłownym znaczeniu. Takie maleństwa są bardzo wrażliwe a jak będą siedziały u jednej osoby to zagrożenie epidemiologiczne jest ogromne.
Logistyka może być taka, że maleństwa z mamą które teraz są u Moni mogą przyjechać do piwniczki mojej sąsiadki w bloku obok.Piwniczka naprawdę maleńka, więc większego miotu tu nie da się wcisnąć. A siedmioraczki do Moni.
Jakoś się obawiam, że wkrótce miejsce się nam skończy...
Dziś spędziłam pół godziny w deszczu przy okienku na osiedlu. Jest tam kocica i ok 3 miesięczny maluch do złapania. Oba były, ale karmicielka piiiiiiiiiiiiiiiiiiii.
Umówiłam się nią wczoraj, że przyjdę (jedyny dzień kiedy mam szansę wyrwać się rano) Jej "koleżanka" zadzwoniła jednak że pada i koty nie wyjdą. Ok. Niech będzie. Ale akurat o umówionej porze jechałam do lecznicy- patrzę- oba siedzą nad michami

Mialam siatkę w bagażniku - ale niestety, tu tylko klatka łapka ma szansę. a ona była w piwnicy

A karmicielka mi beztrosko powiedziała, że druga kota (15 lat !!!!) jest znów w ciąży. A miała dawać jej tabletki. Jest lekarzem, więc dla niej to naprawdę żaden koszt...
Prawie grzecznie (prawie robi wielką różnice) spytałam dlaczego, do hipa,nie daje jej tabletek.
"Bo jakoś się tak nie złożyło..."
Ręce mi opadły po raz kolejny. Jak ja pytam co sie stało z 2 kociakami tek koty, które urodziły się 3 miesiące temu to jakoś nie ma pomysłu. cyt "pewnie sobie gdzieś poszły" Tak, jasne, do nieba

Jak można sobie nie zdawać sprawy z tak oczywistych rzeczy ???
Z tej piwnicy zabrałam jesienią 2 szare dziewuszki (jedna w okolicach Sylwestra- była u AniHili, tresera, MOni). 2 inne zostały wysterylizowane. Wcześniej jeszcze były dwa szaraki-zielonki, które siedziały u Izy. (w tym jedna dziewuszka) Jeszcze jedna została u pani na osiedlu.
Czyli lekko licząc - 6 kocic, które obecnie miałyby tu dzieci


Została jedna szara do ciachnięcia, maluch i ta 15 to latka...
Najchętniej to bym to im zostawiła, niech się martwią.
Ale co te biedne koty temu winne, że panie takie .... niepełnosprytne.
Moze uda mi się pojechać tam z Tomkiem we czwartek - może mężczyzna przemówi im do rozumu.
Normalnie porażka.