Dresiarze i Nocka - to już rok bez Ciebie, Noceńko

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw kwi 03, 2008 12:28

Pani doktor zadowolona z Noci.
Powiedziała, że w zasadzie nie ma się do czego przyczepić (biorąc pod uwagę tylko badanie na macanego :wink: ).
Powoli zaczynamy "przestawać leczyć" Nockę.
Plan jest taki, że dajemy antybiotyk do niedzieli (w sumie będzie tydzień).
Odstawiamy sterydy.
Odstawiamy Megace.
Utrzymujemy wspomaganie wątroby.
Tydzień po zakończeniu antybiotyku robimy kontrolę krwi.
I zobaczymy.
Na zdjęciu barku widać jakieś miejscowe lekkie zwapnienie kości - prawdopodobnie skutek urazu.
Nocia cały czas średnio chodzi, taka trochę jakby obolała jest.
Ale mam ją wyciągać spod łóżka na chodzenie, bo przy starych urazach najgorszy jest bezruch.

Niestety musimy utrzymać Peritol na apetyt, bo Nocka niespecjalnie chce jeść mięso. W sytuacji dużego głodu zjada całą saszetkę Bianki (to taki pokarm, co ma mało mięsa i nie jest za dobry, ale ona innego nie chce... Na pewno jest to lepsze od Whiskasa i innych supermarketowych rzeczy, bo ładnie pachnie i mnie ie odrzuca jak od tamtych rzeczy).
Kurze Nocka mówi stanowcze nie.
Wołowiny czasem skubnie.
Suche, jak jest duży głód, ale nawet wtedy tylko kilka kulek, żeby coś wrzucić do brzuszka.
Dokarmiam ją cały czas Convalescence w proszku, żeby dostawała potrzebne składniki.
Czasem przy jedzneiu mam ochotę jej ukręcić łepek :twisted:
W akcie desperacji kupię jej chyba kawałek cielęciny, bo to zapewne zje.
Może zjadłaby wieprzowiny, bo to coś nowego, ale nie wiem, jak wygląda w Polsce sytuacja z wścieklizną rzekomą. Znając szczęście Nocki, miałaby duże szanse na złapanie tego wirusa :roll:

No i tak to u nas się dzieje.
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw kwi 03, 2008 13:19

Kciuki :ok: :ok: :ok: :ok:
Obrazek
Obrazek
Jeszcze żaden nieśmiertelny bóg nie przeżył śmierci swoich wyznawców.
NAUKA O KLIMACIE.PL

genowefa

Avatar użytkownika
 
Posty: 18789
Od: Pon wrz 18, 2006 13:34
Lokalizacja: Warszawa-Ursus

Post » Pon kwi 07, 2008 11:31

Znowu jest do dupy :(
Oko wyleczyliśmy, wątrobę wyleczyliśmy, anemię wyleczyliśmy, leukocyty mam nadzieję wyleczymy, ale cholera tył się Nocce popsuł.
A raczej objawy są w tyle, bo przyczyna może być gdzie indziej.

Od dłuższego już czasu pisałam, że ten tył jest nienajlepszy, że Nocka trochę utyka, że może coś z bioderkiem ma którymś.
Ostatnio trochę jej się pogorszyło, a wczoraj był koszmar.
Na szczęście chwilowy, ale koszmar, bo Nocka zupełnie jakby straciła panowania nad tyłem - szła zarzucając tym tyłem na boki, usiłowała go opanować i nie mogła, przewracała się, bo ten tył ją ciągnął na boki, wstawała i nie mogła iść, dopadłam do niej, położyłam ją, wtedy miała jakby taki przykurcz przodu, ale nie pod siebie, tylko wyprężyła łapę, rozczapierzyła paluchy, wszystkie pazury wystawiła. Pomasowałam ją, po 2 minutach przeszło i Nocka w miarę normalnie poszła na swoje miejsce.
Ten "atak" miał miejsce po tym, jak usiłowałam ją na siłę nakarmić - trochę się wyrywała, wykręcała i potem tak się porobiło. Co ciekawe, z tym niesłuchającym jej tyłem świadomie poszła do kuwety i zrobiła sioo.
Dziś rano, o dziwo, nie zastaliśmy jej pod łóżkiem, tylko w korytarzu, jak zabijała cygaro z kocimiętką. Potem rozochocona wskoczyła na drapak i jak ją Piotrek zdjął z niego, żeby nie skakała - znowu dostała tego "ataku", który szybko jej przeszedł.
W lecznicy (jak miło rozpocząć dzień i tydzień od wizyty w lecznicy... prawda, Jana? :? sie spotkałyśmy...) oczywiście żadnego ataku nie dostała, chociaż miała intensywne badania ruchowe, z robieniem taczki, wyginaniem łap, sprawdzania działania pojedynczych łap i w ogóle.
W badaniu wyszło, że ma delikatną nadreaktywność tyłu.
I boli ją kręgosłup na jednym odcinku.
Będzie teraz tydzień na przeciwbólowym i przeciwzapalnym Metacamie, w niedzielę kontrola, zobaczymy.
Jeśli będzie pogorszenie w tygodniu albo nie będzie poprawy po leku, robimy prześwietlenie kręgosłupa. Trzeba ją będzie do tego nieco znieczulić.
Mam jednak nadzieję, że Metacam pomoże, bo dostała go w piątek i czuła się po nim bardzo dobrze - w sobotę, jak lek jeszcze działał, nawet pobiegała z ptaszkiem na wędce, sama wyłaziła spod łóżka i była mocno aktywna.
Mam nadzieję, że to "tylko" jakiś uraz albo ucisk na kręgosłup, bo jeśli to nie to, to może to być rozsiany FIP, atakujący jej układ nerwowy :(
Do tej pory wskaźnikiem tego, że to nie FIP było leczące się oko. Okazało się, że dr Jagielski miał pod opieką kota z FIPem, któremu wyleczyło się oko. Czyli to żaden wskaźnik :(
W niedzielę też robimy planowe badania krwi - zobaczymy, jak białko i albuminy.
Rozważam też zrobienie tomografii - na SGGW robią.
A to by nam dało lepszy obraz diagnostyczny, zwłaszcza że teraz zaczynamy błądzić trochę po omacku, bo do tej pory mieliśmy konkretne wyniki - chorą wątrobę, anemię, obniżone leukocyty. Było wiadomo, co leczyć, było wiadomo, co może pomóc.
Tomografia mogłaby nam dać odpowiedzi - i to odpowiedzi dokładne.

Teraz Nocia siedzi zamknięta w domu w sypialni, z jedzeniem, wodą i kuwetą. Baliśmy się, że może po Metacamie poczuć się lepiej i np. przyjdzie jej do głowy wleźć na drapak, z którego może zlecieć i porozwalać sobie to, czego jeszcze rozwalonego nie ma.
W sypialni nie ma za dużo miejsc do włażenia. Poza tym są one mało atrakcyjne.

Załamka :(
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon kwi 07, 2008 13:14

Nociu, nie wygłupiaj się :(
Obrazek
Obrazek
Jeszcze żaden nieśmiertelny bóg nie przeżył śmierci swoich wyznawców.
NAUKA O KLIMACIE.PL

genowefa

Avatar użytkownika
 
Posty: 18789
Od: Pon wrz 18, 2006 13:34
Lokalizacja: Warszawa-Ursus

Post » Pon kwi 07, 2008 13:37

Nocuniu, bardzo prosze nie chorować!
Galla, proszę się nie zamartwiać... Trzymamy kciukole!

Uschi

 
Posty: 11026
Od: Śro kwi 12, 2006 16:17
Lokalizacja: Warszawa-Piaski

Post » Pon kwi 07, 2008 13:44

Tak tak. Nie ma to jak zacząć tydzień bladym świtem w lecznicy :(

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Pon kwi 07, 2008 19:55

Metacam wyraźnie Nocce pomaga.
Nadal chodzi niepewnie, ale próbuje robić różne rzeczy, których nie robiła do tej pory. Na przykład wdrapała się na oparcie fotel (wysokie, dodam) po tylnej ścianie fotela. Podlazła, zaczęła ten tył drapać (ładnie rozciągnięta), po czym z drapania przeszła do wspinania się. Na oparciu poleżała z pół godzinki, przed chwilą zlazła - bez zarzucania tyłem, bez ataku.
I poszła na drapak - wspięła się po słupku do hamaka. Trochę jej tyłek przytrzymałam, bo nie jest do końca sprawna, ale tylko trochę.
Ewidentnie ma ochotę pobyć trochę na wysokości, czego nawet nie próbowała przez te 2 miesiące. Teraz leży w hamaczku i obserwuje.
Poza tym jak ją Piotrek wypuścił z transportera, to wcale nie chciała się chować pod łóżko. Co więcej - nie chciała nawet zostać w sypialni. No ale musiała.
Jak wróciłam - tez niespodzianka - Nocia powitała mnie tuż pod drzwiami sypialni.

Teraz się zastanawiam - czy w przypadku zaburzeń neurologicznych powodowanych przez FIP taki lek jak Metacam mógłby tak dobrze działać, czy też raczej jest to jakieś wskazanie do tego, że to jednak problemy od kręgosłupa :roll:
Nie wiem, będę jutro dzwoniła do wetki, żeby się dowiedzieć.
Ponagrywałam tez Nockę aparatem - jak siada, jak zabija cygarko, jak łazi - w lecznicy oglądanie chodu takiego kota jak Nocka jest dość ciężkie, bo ona stawia tępy opór przy tym i nie bardzo chce współpracować. Teraz mam nagrane, będzie można obejrzeć.
Mam nadzieję, że okazja do nagrania ataku nam się nie trafi, bo ataku nie będzie...
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon kwi 07, 2008 20:00

a, i zapomniałam napisać, że źrenica w tym chorym oku zaczęła reagować na światło.
Jest różnica między nią a źrenicą w zdrowym oku - ta w chorym reaguje słabiej i wolniej, ale zaczęła reagować.
Nie wiem, czy to znak, że jest jakaś szansa na jakiekolwiek widzenie, czy to normalne, że źrenica w niewidomym oku reaguje.
O to będę musiała zapytać dr Buczek.
Ale wiem na pewno, że wcześniej nie reagowała w ogóle, a teraz zaczęła.
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon kwi 07, 2008 20:16

:( o rany, Kasiu, nawet nie wiem, co napisać.
Trzymam za poprawę :ok:
Kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!
[...] jesteś tym, co jesz... kabanosem w majonezie"

ariel

 
Posty: 18770
Od: Wto mar 15, 2005 11:48
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Wto kwi 08, 2008 13:24

Przed naszym pójściem spać Nocka została zdjęta z drapaka.
Poszła pod łóżko, spoko.
Rano zastaliśmy ją na drapaku. Sama wlazła, bo nie podejrzewam któregoś członka futrzanego stada o podtrzymywanie jej tyłka, jak się wspinała.
Przenosi nam się panna na wyżyny.
Potem chciała zejść, została zdjęta i poszła kontynuować zabijanie cygara.
Robiła przy tym fikołki i kopała cygaro nogami, leżąc niemal na plecach.
Przy okazji i ja oberwałam - zbliżyłam rękę i Nocia porzuciła cygaro, złapała mnie za rękę i zaczęła mnie podgryzać. Kiedyś mnie tak podgryzała właśnie, dawno tego nie robiła. Przy okazji przytrzymywania nieco mnie uszkodziła pazurami, ale w takiej sytuacji, w jakiej jesteśmy z Nocią obecnie - takie uszkodzenia mej osoby tylko mnie cieszą.

Ogromnym problemem cały czas pozostaje jedzenie.
Jej po prostu nic nie pasuje, bo głodna jest.
Mam wrażenie, że to, co jej daję, po prostu się jej znudził - Nocka zawsze była kotem, którego przy jedzeniu miałam ochotę udusić własnymi ręcami. Jednego dnia zażerała się czymś aż jej się uszy trzęsły, drugiego dnia patrzyła na to samo z obrzydzeniem. Po pół roku znów łaskawie to zjadła, nawet przez 2 dni, ale potem robiła minę, jakby miała do miski puścić pawia. Przy dokładnie tym samym jedzeniu. Nocka lubi różnorodność. Permanentną. Nie ma tylu rodzajów smacznych dlan iej puszek, żeby jej to zapewnić. KOSZMAR!
Dzisiaj Piotrek jedzie po Bozitę - kiedyś bardzo chętnie to jadła, dawno tego nie było w domu, więc może zechce...
Bo jeśli nie zechce, to niedługo trzeba będzie z nią zacząć jeździć na kroplówki, bo jej znowu wątroba siądzie.

EDIT: dzwonił Piotrek, nie ma Bozity w sklepie, w którym, zgodnie z informacjami dystrybutora, powinna być. Pani mów, że w całej Warszawie nie ma. No żesz.
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto kwi 08, 2008 13:34

Galla,

Okolice pl Wilsona, bodajże ul. Słowackiego, jest dom Handlowy Merkury, przy nim bazarek z budami, są tam też ze 2-3 budki zoologiczne. Trzeba znaleźć budkę z wejściem dla czarnego kota Alfreda.

Na 99% będzie Bozita

Jakby nie było, daj znać na mój tel 0509464836, powinnam mieć jeszcze jedno supertajne źródło ;)

Uschi

 
Posty: 11026
Od: Śro kwi 12, 2006 16:17
Lokalizacja: Warszawa-Piaski

Post » Wto kwi 08, 2008 13:36

Saszetkę Schmusy chcesz sprawdzić? Moje wciągają nosem :wink:

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Wto kwi 08, 2008 13:53

Ja w tym tygodniu kupowałam pod mostem Poniatowskiego - pasaż handlowy Arkadia.
Obrazek
Obrazek
Jeszcze żaden nieśmiertelny bóg nie przeżył śmierci swoich wyznawców.
NAUKA O KLIMACIE.PL

genowefa

Avatar użytkownika
 
Posty: 18789
Od: Pon wrz 18, 2006 13:34
Lokalizacja: Warszawa-Ursus

Post » Wto kwi 08, 2008 14:05

O, pod mostem mi pasuje wyjątkowo - blisko pracy mam.
Widzę, że pani ze sklepu coś kręciła, nie pojmuję po co.

Jest jeszcze szansa na inne źródło, niezadługo powinnam wiedzieć.

Jana masz w domu taką saszetkę do odsprzedania? Chętnie wypróbuję, może księżna pani zechce :roll:
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto kwi 08, 2008 14:23

Saszetki dostałam dla Budowlańców, ale trudno moim też nie dać :wink: Więc mam do oddania, wpadaj kiedy Ci pasuje (pamiętając, że ja dziś kibluję w lecznicy :? )

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Kankan, Silverblue i 59 gości