Znowu jest do dupy
Oko wyleczyliśmy, wątrobę wyleczyliśmy, anemię wyleczyliśmy, leukocyty mam nadzieję wyleczymy, ale cholera tył się Nocce popsuł.
A raczej objawy są w tyle, bo przyczyna może być gdzie indziej.
Od dłuższego już czasu pisałam, że ten tył jest nienajlepszy, że Nocka trochę utyka, że może coś z bioderkiem ma którymś.
Ostatnio trochę jej się pogorszyło, a wczoraj był koszmar.
Na szczęście chwilowy, ale koszmar, bo Nocka zupełnie jakby straciła panowania nad tyłem - szła zarzucając tym tyłem na boki, usiłowała go opanować i nie mogła, przewracała się, bo ten tył ją ciągnął na boki, wstawała i nie mogła iść, dopadłam do niej, położyłam ją, wtedy miała jakby taki przykurcz przodu, ale nie pod siebie, tylko wyprężyła łapę, rozczapierzyła paluchy, wszystkie pazury wystawiła. Pomasowałam ją, po 2 minutach przeszło i Nocka w miarę normalnie poszła na swoje miejsce.
Ten "atak" miał miejsce po tym, jak usiłowałam ją na siłę nakarmić - trochę się wyrywała, wykręcała i potem tak się porobiło. Co ciekawe, z tym niesłuchającym jej tyłem świadomie poszła do kuwety i zrobiła sioo.
Dziś rano, o dziwo, nie zastaliśmy jej pod łóżkiem, tylko w korytarzu, jak zabijała cygaro z kocimiętką. Potem rozochocona wskoczyła na drapak i jak ją Piotrek zdjął z niego, żeby nie skakała - znowu dostała tego "ataku", który szybko jej przeszedł.
W lecznicy (jak miło rozpocząć dzień i tydzień od wizyty w lecznicy... prawda, Jana?
sie spotkałyśmy...) oczywiście żadnego ataku nie dostała, chociaż miała intensywne badania ruchowe, z robieniem taczki, wyginaniem łap, sprawdzania działania pojedynczych łap i w ogóle.
W badaniu wyszło, że ma delikatną nadreaktywność tyłu.
I boli ją kręgosłup na jednym odcinku.
Będzie teraz tydzień na przeciwbólowym i przeciwzapalnym Metacamie, w niedzielę kontrola, zobaczymy.
Jeśli będzie pogorszenie w tygodniu albo nie będzie poprawy po leku, robimy prześwietlenie kręgosłupa. Trzeba ją będzie do tego nieco znieczulić.
Mam jednak nadzieję, że Metacam pomoże, bo dostała go w piątek i czuła się po nim bardzo dobrze - w sobotę, jak lek jeszcze działał, nawet pobiegała z ptaszkiem na wędce, sama wyłaziła spod łóżka i była mocno aktywna.
Mam nadzieję, że to "tylko" jakiś uraz albo ucisk na kręgosłup, bo jeśli to nie to, to może to być rozsiany FIP, atakujący jej układ nerwowy
Do tej pory wskaźnikiem tego, że to nie FIP było leczące się oko. Okazało się, że dr Jagielski miał pod opieką kota z FIPem, któremu wyleczyło się oko. Czyli to żaden wskaźnik
W niedzielę też robimy planowe badania krwi - zobaczymy, jak białko i albuminy.
Rozważam też zrobienie tomografii - na SGGW robią.
A to by nam dało lepszy obraz diagnostyczny, zwłaszcza że teraz zaczynamy błądzić trochę po omacku, bo do tej pory mieliśmy konkretne wyniki - chorą wątrobę, anemię, obniżone leukocyty. Było wiadomo, co leczyć, było wiadomo, co może pomóc.
Tomografia mogłaby nam dać odpowiedzi - i to odpowiedzi dokładne.
Teraz Nocia siedzi zamknięta w domu w sypialni, z jedzeniem, wodą i kuwetą. Baliśmy się, że może po Metacamie poczuć się lepiej i np. przyjdzie jej do głowy wleźć na drapak, z którego może zlecieć i porozwalać sobie to, czego jeszcze rozwalonego nie ma.
W sypialni nie ma za dużo miejsc do włażenia. Poza tym są one mało atrakcyjne.
Załamka
