Poczyta se człowiek forum przed snem, a potem nie może spać i myśli, myśli, myśli...
Tylko tyle napiszę:
1) Nikt kto nie jest wetem, nie ma prawa pisać co
w konkretnym przypadku jest lepsze dla kota. To do wszystkich. Dodatkowo autorytarne stwierdzenia o ryzyku aborcji, szkodzą kotom, w ogóle. To forum czyta mnóstwo osób, również nie zalogowanych. Nie muszą wiedzieć, że to pewien skrót myślowy. Jolu, trochę odpowiedzialności w tym, co piszesz.
(Każdy "niestandardowy" zabieg to większe ryzyko, ale dla dobrego weta to ryzyko nadal kształtuje się w granicach błędu statystycznego. Jeśli lekarz opowiada jakie to niebezpieczne - omijać szerokim łukiem, również w "lżejszych" przypadkach.)
2) Jeśli jest coś nie tak (np nerki) i poród/odchowanie i zabieg mogą być zabójcze. Tyle że: przy narkozie wziewnej i odpowiednim traktowaniu przed/po, np. kroplówki - kot ma szansę. Przy porodzie - ciąża i poród mobilizują organizm, wycieńczające jest odchowanie, może należy odstawić maluchy wcześniej (3? 4? 5? tyg) i zająć się leczeniem matki (bo jak coś pójdzie źle, i tak na ciebie spadnie odchowanie).
W każdym przypadku decyzja o szczegółach postępowania należy do lekarza!!! Nie do Ciebie! Ale by cokolwiek postanowić musisz mieć wyniki badań czarno na białym. Nie ważne, czy podejrzewasz chorobę czy nie. Nie wyobrażam sobie rozmnażania kotów - celowo, czy "niezamierzenie", bez badań lekarskich!
3) Pierwsza narkoza została podana w początkach ciąży. Ja się nie znam, ale.. Przy aborcyjnej w drugiej połowie, owszem dosypia się maluchy morbidalem, ale w na początku wystarcza sama narkoza podana kocicy.
Potrzebne dobre usg!!! Musisz wiedzieć czy wszystkie żyją!!!
Teraz będzie makabrycznie: nasza Bajka (super hiper rasowa goldenka, zagraniczne krycie, przygotowanie do ciąży 6 m-cy wcześniej, wet na telefon 24h/doba, przy porodzie praktycznie u nas zamieszkał itd, itp) prawie umarła. Było 10 płodów, 1 obumarł w połowie ciąży i zaczął... gnić... Urodziły się 2 szczeniaki, potem szedł ten martwy płód, zaklinował się, nie dało wyciągnąć szczypcami, bo tkanki rwały się na strzępy, Baja trafiła na cesarskie cięcie w ciągu godziny. Ledwo udało się ją uratować. Jedno szczenię umarło (następne po płodzie, udusiło się w kanale rodnym). Gnijący płód może też zainfekować organizm nosicielki, u nas tak nie było na szczęście.
Jeśli nie ma pewności ze wszystkie żyją, przygotuj się na komplikacje. Musisz z wetem przećwiczyć wszystkie scenariusze. Cesarka bardziej ryzykowna niż sterylka aborcyjna - chociażby dlatego, że więcej istnień do utrzymania przy życiu. W czasie porodu - wet pod telefonem, gotowość przyjazdu do dobrej kliniki na cesarkę na cito.
I nie wiem, może przegłodzić przed potencjalnym zabiegiem? - nie wiem czy tu nie bredzę
Jeśli widać martwe płody, umów się po prostu na termin cesarki.
Powyższe postępowanie kosztowne, ale w porównaniu do paru tysięcy zł, które musisz zebrać na odchowanie maluchów, to kropla w morzu.
Powodzenia, tak czy inaczej.
Elka