Z pamiętniczka karmicielki

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon kwi 07, 2008 15:55

XagaX niech Ci będzie, że to ironia. Podałaś przykład, w którym sterylka aborcyjna mogłaby uratować kotce życie. Ten wątek http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=73976&postdays=0&postorder=asc&start=0 jest przykładem, że sterylka aborcyjna może odebrać kotce życie. Można targować się do bólu.
Rozumiem obawy joli.goc. Sama boję się oddawać koty na zabiegi od kiedy zetknęłam się z FIPem. Niestety choroba ta bardzo często uaktywnia się właśnie po zabiegach kastracji bądź innych operacjach. Nie potrafię już tak łatwo przekonywać ludzi do podejmowania decyzji za sterylkami aborcyjnymi. Mogę jedynie przedstawić problem bezdomności kotów, polecić dobrego weta. Naciskać jednak nie potrafię, bo nie jestem w stanie przewidzieć konsekwencji zabiegu dla danego kota.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Pon kwi 07, 2008 15:59

Jolu znasz moje zdanie , możesz na mnie liczyć niezależnie od decyzji którą podejmiesz ...

BTW cena "zwykłej" sterylki z narkozą wziewną w Wawie , IX.2007 - 240 zł

myshka

 
Posty: 2706
Od: Wto wrz 11, 2007 21:24
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon kwi 07, 2008 16:02

mirka_t pisze:XagaX niech Ci będzie, że to ironia. Podałaś przykład, w którym sterylka aborcyjna mogłaby uratować kotce życie. Ten wątek http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=73976&postdays=0&postorder=asc&start=0 jest przykładem, że sterylka aborcyjna może odebrać kotce życie. Można tak się targować do bólu.


mimo wszystko częściej zdarza się, że kastracja aborcyjna ratuje życie kotki, o wpływie na bezdomność zwierząt nie wspomnę. Takich przykładów o uratowaniu życia i o kotkach zmarłych przy porodzie na forum jest sporo, myślę, że nie muszę szukać.

aha, przeczytałam tamten wątek: kotka była w złym stanie ogólnym, jestem (nie tylko ja) prawie pewna, że poród skończyłby się tak samo, lecznica podobno też nie ma najlepszej opinii (choć tu się nie wypowiadam, piszę, co wyczytałam w wątku) - nadal wszystkiemu winien jest zabieg?

Rozumiem obawy joli.goc. Sama boję się oddawać koty na zabiegi od kiedy zetknęłam się z FIPem. Niestety choroba ta bardzo często uaktywnia się właśnie po zabiegach kastracji bądź innych operacjach.


z tego co JA zrozumiałam, bardziej chodzi o to, że kotka już jedną poważną operację niedawno przeszła- osobiście nie ryzykowałabym porodu w tej sytuacji (jak i w żadnej innej)

Nie potrafię już tak łatwo przekonywać ludzi do podejmowania decyzji za sterylkami aborcyjnymi. Mogę jedynie przedstawić problem bezdomności kotów, polecić dobrego weta. Naciskać jednak nie potrafię, bo nie jestem w stanie przewidzieć konsekwencji zabiegu dla danego kota.


jeśli targ, to się targujemy: a jesteś w stanie przewidzieć, że kotka i kocięta przeżyją poród? A jeżeli tak, to że kocięta znajda dobre domy (co i tak nie jest super rozwiązaniem, bo zabiorą je bezdomnym) ?

O negatywnym wpływie porodu na ogólny stan kotki nie będę przypominać, to oczywiste.
Ostatnio edytowano Pon kwi 07, 2008 16:06 przez VeganGirl85, łącznie edytowano 1 raz
chętni na kota
-
Pozytywne myślenie wszystko odmieni - ja wierzę w świat bez bezdomnych, cierpiących psów i kotów jeszcze przed 40.
---
Poszukuję osoby która może pomóc w sterylizacji kotów bezdomnych w Polanowie oraz Nowym Miasteczku oraz osoby która odwiezie wiejską kotkę na zabieg pod Kielcami. Proszę o info na pw. Dziękuję :-)

VeganGirl85

Avatar użytkownika
 
Posty: 16929
Od: Śro gru 29, 2004 9:09
Lokalizacja: Warszawa Grochów

Post » Pon kwi 07, 2008 16:05

Mirko, kotce, na której watek się powołujesz, mogła życie odebrać również zwykła sterylka. Nie wiemy co było powodem śmierci. Przy każdym podaniu narkozy istnieje ryzyko, że zwierzę się nie wybudzi. Po każdej operacji mogą się zdarzyć komplikacje (albo ujawnić FIP, jak to piszesz). Stąd już tylko krok do niesterylizowania kotek w ogóle, do rozmnażania domowych kotek i do brania kociaków z rozmnażalni - bo to "pewne" żródło, a kocięta nie będą chore jak te piwniczne.
Czy aby na pewno o to nam chodzi?


Jolu, powtarzam - niezależnie od decyzji zrób kotce badanie krwi. ciąża i odchowanie kociąt to ogromny wysiłek dla organizmu, jeśli podejrzewasz chore nerki, macierzyństwo może Pipinkę nawet zabić.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Pon kwi 07, 2008 16:24

XAgaX pisze:...z tego co JA zrozumiałam, bardziej chodzi o to, że kotka już jedną poważną operację niedawno przeszła- osobiście nie ryzykowałabym porodu w tej sytuacji (jak i w żadnej innej...


Ale kolejną poważną operację byś zaryzykowała?

XAgaX pisze:...jeśli targ, to się targujemy: a jesteś w stanie przewidzieć, że kotka i kocięta przeżyją poród? A jeżeli tak, to że kocięta znajda dobre domy (co i tak nie jest super rozwiązaniem, bo zabiorą je bezdomnym) ?

O negatywnym wpływie porodu na ogólny stan kotki nie będę przypominać, to oczywiste.


Nikt nie jest w stanie przewidzieć co się stanie. Kotka jest pod opieką Joli.goc i według mnie decyzja należy do niej, bo to ona będzie borykała się z konsekwencjami tej decyzji. Argumenty, które podajesz są Joli.goc doskonale znane.

Padło pytanie.
jola.goc pisze:...Jednak ten jeden raz chyba się 'wyłamię'. Nie umiem sobie poradzić z lękiem o Pipinkę i z paroma innymi uczuciami.
Ale równie silne są też obawy, że zostanę sama z całą tą sytuacją. Wiem, że mnie nie zlinczujecie, ale.. czy będę mogła liczyć na dalszą pomoc ze strony forum? Czy ktoś mi jeszcze pomoże, także w dalszej opiece nad Pipinką? Muszę o to zapytać, bo bez Was po prostu nie dam rady.

---


XAgaX czy będziesz wspierała Jolę.goc jeśli pozwoli kotce urodzić?
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Pon kwi 07, 2008 18:52

XAgaX, dziękuję Ci, że odpowiedziałaś na moje pytanie, przedstawiając po raz kolejny swoje argumenty za sterylizacją aborcyjną! :)

Obawiam się jednak, że źle to pytanie zrozumiałaś, a w każym razie niepotrzebnie tyle napisałaś :? Znam Twoje argumenty i zdziwiłabym się, gdybyś napisała, że mi w tej sytuacji pomożesz. Ba, od Ciebie nie oczekiwałam nawet próby zrozumienia tej sytuacji...

Wiem, że Ty nie masz nigdy żadnych wątpliwości - ale ani Ci tego nie zazdroszczę, ani Cię nie mogę za to podziwać. Bo działanie bez wątpliwości i wynikająca z tego odwaga wymaga podporządkowania się jedynie słusznej ideologii. A fanatyczne stosowanie dogmatów, schematyczne myślenie i przykładanie jednej sztancy do wszystkiego zawsze było obce mojej naturze.

XAgaX pisze:na pewno kastracja aborcyjna jest lepsza niż pozwolenie kotce rodzić- i dla niej, i dla ogółu kotów. W kontekście losu kotki p. Hanki z podwórka mojej kumpeli także i w tym przypadku.

Na pewno i zawsze - ale dla Ciebie. A kontekstów można przytoczyc całe mnóstwo na poparcie każdej tezy.
Choćby ten przytoczony przez mirkę_t, który skomentowałaś:

XAgaX pisze:aha, przeczytałam tamten wątek: kotka była w złym stanie ogólnym, jestem (nie tylko ja) prawie pewna, że poród skończyłby się tak samo, lecznica podobno też nie ma najlepszej opinii (choć tu się nie wypowiadam, piszę, co wyczytałam w wątku) - nadal wszystkiemu winien jest zabieg?


Czemu "prawie pewna"? XAgax, co się z tobą dzieje? Pierś do przodu i 100% pewności! :D

A potem jeszcze spraw, by tak samo myślała Genowefa, bo to jednak nie Ty, tylko ona zawiozła tę kotkę na sterylkę:

Malati pisze: Gen gdybyś jej nie wzięła kotka umarłaby przy porodzie najpóźniej w straszliwych warunkach, wśród ogromnego cierpienia, zresztą to na pewno sama wiesz.
genowefa pisze:
Właśnie niestety nie jestem o tym do końca przekonana.


---

jola.goc

 
Posty: 1738
Od: Śro mar 31, 2004 13:25
Lokalizacja: dolny Górny Śląsk

Post » Pon kwi 07, 2008 19:15

Jolu, czy Ty podejrzewasz, że Pipinka jest chora?

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Pon kwi 07, 2008 19:39

Jana pisze:Jolu, czy Ty podejrzewasz, że Pipinka jest chora?

Nie, Jano, nie podejrzewam nawet, że ma chore nerki. Nic na to nie wskazuje. Może mieć niedokrwistość, śluzówki ma jeszcze dość blade. Ogólnie wydaje mi się, że jej organizm nie zregenerował się jeszcze całkowicie po ostatnich przeżyciach. Podobnie psychika. Nie była też jeszcze odrobaczona.

Od strony czysto medycznej biorę pod uwagę to, że byłaby to w krótkim odstępie czasu druga tak głęboka ingerencja w jej organizm, obciążona dużym (większym niż przy normalnej sterylce) ryzykiem. I to, że nawet zdrowe jeszcze nerki mogą ucierpieć od drugiej narkozy podanej w przeciągu miesiąca.

---

jola.goc

 
Posty: 1738
Od: Śro mar 31, 2004 13:25
Lokalizacja: dolny Górny Śląsk

Post » Pon kwi 07, 2008 19:56

To pytanie nie rozwiązuje problemu Joli. Bo z pragmatycznego punktu widzenia, jeśli kotka zdrowa, to nic nie stoi na przeszkodzie sterylce, a jeśli chora, to też poród i karmienie mogą ją bardziej osłabić niż sterylka.
Tymczasem, Joli chodzi o to, by znów nie stresować kotki operacją, leczeniem i długimi podróżami do weta. Czym jest stres dla kota, miałam pecha się przekonać niedawno, wystarczyło, że moja kotka musiała dzielić przez 2 miesiące pokój z chorym ale nielubianym przez nią nerkowcem - i - zapadła na FIP.
Pipinka miała ciężkie przejścia i najlepiej byłoby dać jej teraz spokój, żeby wreszcie poczuła się bezpiecznie.
Nerki trzeba sprawdzić choćby przez badanie moczu, żeby w razie ewentualnych komplikacji wiedzieć, co jej może grozić i przynajmniej dietą czy kroplówką zapobiegać pogorszeniu. Aczkolwiek nie wydaje mi się ta opcja bardzo prawdopodobna.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 15208
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Pon kwi 07, 2008 20:14

Jola zrobi jak uzna za stosowne.

Ale proszę nie piszcie o obciążeniu drugą operacją, stresie itp. - bo obciążenie ciążą i karmieniem kociąt jest również ogromne. Jeśsli organizm nie zregenerował sie całkowicie, to zarówno sterylka jak i ciąża z macierzyństwem są też ryzykowne.

Co do kilku narkoz w krótkim odstępie czasu - Mysza, moja trzynastoletnia pierwsza kotka, miała w ciągu kilku miesięcy mastektomię, laparotomię i usunięcie węzła chłonnego z przerzutem. Co najmniej dwie z tych operacji są bardziej obciążające niż sterylka, nawet aborcyjna (zakładam, ze operuje naprawdę dobry wet). Mysza zniosła je bardzo dobrze i po rekonwalescencji szalała jak mały kociak.

Zapewniam, że mogę zrozumieć obawy Joli. Nie potrzebuję do tego przeróżnych argumentów typu FIP :roll:

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Pon kwi 07, 2008 20:48

Jana pisze:Ale proszę nie piszcie o obciążeniu drugą operacją, stresie itp. - bo obciążenie ciążą i karmieniem kociąt jest również ogromne. Jeśsli organizm nie zregenerował sie całkowicie, to zarówno sterylka jak i ciąża z macierzyństwem są też ryzykowne.


A jednak dla mnie te dwie sytuacje różnią sie trochę. Pomijając już to, że do porodu zostało jeszcze trochę czasu, a sterylka musiałaby być zrobiona już, to nawet gdyby coś poszło nie tak, i nawet gdyby doszło do najgorszego - czyli mimo pomocy weta Pipinka by zmarła - to nie czułabym się winna tej śmierci. Żal, ból - na pewno tak, ale nie poczucie winy.

Po sterylce aborcyjnej w przypadku Pipinki będę miała poczucie winy - i to nawet wtedy, gdy zakończy się sukcesem.


(Tylko proszę nie nadinterpretowywać, że wolę, by Pipinka umarła przy porodzie, niż została szczęśliwie aborcyjnie wykastrowana :wink: )

---

jola.goc

 
Posty: 1738
Od: Śro mar 31, 2004 13:25
Lokalizacja: dolny Górny Śląsk

Post » Wto kwi 08, 2008 7:22

Jana pisze:Jola zrobi jak uzna za stosowne.

Ale proszę nie piszcie o obciążeniu drugą operacją, stresie itp. - bo obciążenie ciążą i karmieniem kociąt jest również ogromne. Jeśli organizm nie zregenerował sie całkowicie, to zarówno sterylka jak i ciąża z macierzyństwem są też ryzykowne.


Dokładnie uważam tak jak Jana! I tak kotka powinna być przebadania, czy nie ma anemii, powinna dostawać wysokokaloryczne jedzenie - widziałam ją, co prawda leżała, ale wydaje się być drobna. Jeżeli przeszła stres, operację, straciła dużo krwi to kocięta ją jeszcze bardziej wyeksloatują.
Poza tym podczas operacji kotka już była w ciąży, więc pytanie w jaki sposób na podaną narkozę zareagowały płody, czy nie będzie przez to komplikacji przy porodzie, czy jakis płod nie obumarł, czy nie ma jakichś wad innych płodów. Uważam, że pomóc tu powinien doświadczony wet, a nie przepychanki forumowe.
Obrazek

carmella

 
Posty: 15616
Od: Nie lut 29, 2004 14:46
Lokalizacja: Podbeskidzie

Post » Wto kwi 08, 2008 8:47

Poczyta se człowiek forum przed snem, a potem nie może spać i myśli, myśli, myśli...

Tylko tyle napiszę:
1) Nikt kto nie jest wetem, nie ma prawa pisać co w konkretnym przypadku jest lepsze dla kota. To do wszystkich. Dodatkowo autorytarne stwierdzenia o ryzyku aborcji, szkodzą kotom, w ogóle. To forum czyta mnóstwo osób, również nie zalogowanych. Nie muszą wiedzieć, że to pewien skrót myślowy. Jolu, trochę odpowiedzialności w tym, co piszesz. (Każdy "niestandardowy" zabieg to większe ryzyko, ale dla dobrego weta to ryzyko nadal kształtuje się w granicach błędu statystycznego. Jeśli lekarz opowiada jakie to niebezpieczne - omijać szerokim łukiem, również w "lżejszych" przypadkach.)

2) Jeśli jest coś nie tak (np nerki) i poród/odchowanie i zabieg mogą być zabójcze. Tyle że: przy narkozie wziewnej i odpowiednim traktowaniu przed/po, np. kroplówki - kot ma szansę. Przy porodzie - ciąża i poród mobilizują organizm, wycieńczające jest odchowanie, może należy odstawić maluchy wcześniej (3? 4? 5? tyg) i zająć się leczeniem matki (bo jak coś pójdzie źle, i tak na ciebie spadnie odchowanie). W każdym przypadku decyzja o szczegółach postępowania należy do lekarza!!! Nie do Ciebie! Ale by cokolwiek postanowić musisz mieć wyniki badań czarno na białym. Nie ważne, czy podejrzewasz chorobę czy nie. Nie wyobrażam sobie rozmnażania kotów - celowo, czy "niezamierzenie", bez badań lekarskich!

3) Pierwsza narkoza została podana w początkach ciąży. Ja się nie znam, ale.. Przy aborcyjnej w drugiej połowie, owszem dosypia się maluchy morbidalem, ale w na początku wystarcza sama narkoza podana kocicy. Potrzebne dobre usg!!! Musisz wiedzieć czy wszystkie żyją!!!
Teraz będzie makabrycznie: nasza Bajka (super hiper rasowa goldenka, zagraniczne krycie, przygotowanie do ciąży 6 m-cy wcześniej, wet na telefon 24h/doba, przy porodzie praktycznie u nas zamieszkał itd, itp) prawie umarła. Było 10 płodów, 1 obumarł w połowie ciąży i zaczął... gnić... Urodziły się 2 szczeniaki, potem szedł ten martwy płód, zaklinował się, nie dało wyciągnąć szczypcami, bo tkanki rwały się na strzępy, Baja trafiła na cesarskie cięcie w ciągu godziny. Ledwo udało się ją uratować. Jedno szczenię umarło (następne po płodzie, udusiło się w kanale rodnym). Gnijący płód może też zainfekować organizm nosicielki, u nas tak nie było na szczęście.
Jeśli nie ma pewności ze wszystkie żyją, przygotuj się na komplikacje. Musisz z wetem przećwiczyć wszystkie scenariusze. Cesarka bardziej ryzykowna niż sterylka aborcyjna - chociażby dlatego, że więcej istnień do utrzymania przy życiu. W czasie porodu - wet pod telefonem, gotowość przyjazdu do dobrej kliniki na cesarkę na cito. I nie wiem, może przegłodzić przed potencjalnym zabiegiem? - nie wiem czy tu nie bredzę :oops:
Jeśli widać martwe płody, umów się po prostu na termin cesarki.

Powyższe postępowanie kosztowne, ale w porównaniu do paru tysięcy zł, które musisz zebrać na odchowanie maluchów, to kropla w morzu.

Powodzenia, tak czy inaczej.
Elka

Rustie

 
Posty: 2395
Od: Wto paź 21, 2003 6:11
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto kwi 08, 2008 10:13

Co do sprawy Pipinki nie zabieram głosu.

Rustie są weci i weci. Bezgraniczne zaufanie do wetów też zabrało już nie jedno istnienie.
Jola musiałaby by skonsultować się z b. dobrym wetem, nie wiem czy w zdroju takiego ma.
Wizyta u dobrego weta, podróż do innego miasta, badania – bez pomocy forum nie da rady.

Chciałam natomiast na mniej, w tym momencie istotny, temat – siatki w oknie. Ja polecam metalową. Nie dawno kupiłam rolkę siatki ocynkowanej, by zmienić starą plastikową. Druciki w niej są tak cienkie, że jest praktycznie nie widoczna. Jednocześnie mocna. Ja montuję to własnymi środkami. Mam drewniane okna. Przycinam siatkę i przyczepiam do ramy zszywaczem tapicerskim.
Jolu podaj mi wymiar jaki Ci potrzebny. Może z pociętych już przeze mnie kawałków coś sie dopasuje.
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt.
(Biblia, Księga Koheleta 3/19)

Prakseda

 
Posty: 8154
Od: Czw cze 16, 2005 10:35
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Wto kwi 08, 2008 10:30

Rustie pisze:Tylko tyle napiszę:
1) Nikt kto nie jest wetem, nie ma prawa pisać co w konkretnym przypadku jest lepsze dla kota. To do wszystkich.

żyję dość długo, żeby wiedzieć, że nie ma nieomylnych lekarzy, profesorów, biskupów, matek, karmicielek itd...
Lekarze i weterynarze mylą się równie często.
Albo człowiek zaakceptuje, że na forum każdy może i ma prawo wypowiedzieć swoje zdanie, albo zużywa energię w sposób bezcelowy i jałowy.
Nikt nigdy nie będzie wiedział co jest lepsze dla kota. Ani superwet, ani superkarmicielka ani weteran forum miau z największą liczbą postów. Ja się już nauczyłam pokory wobec natury.

Rustie pisze:Dodatkowo autorytarne stwierdzenia o ryzyku aborcji, szkodzą kotom, w ogóle. To forum czyta mnóstwo osób, również nie zalogowanych. Nie muszą wiedzieć, że to pewien skrót myślowy.

Życie to wogóle ryzykowna zabawa.

Rustie pisze:Powyższe postępowanie kosztowne, ale w porównaniu do paru tysięcy zł, które musisz zebrać na odchowanie maluchów, to kropla w morzu.

hmm. Troszkę mnie zatkało.

Do Joli:
może szkoda, że podzieliłaś się na forum swoimi rozterkami i wątpliwościami w tej sprawie. Ja Ci pomagam mikroskopijnie, ale nie uważam, żebyś musiała się spowiadać z każdej swojej decyzji co do kotów, którymi się opiekujesz - nawet przed dobrodziejami z wyższej niż ja półki. Myślę, że ludzie którzy Cię znają i wiedzą ile i co robisz pomogą Ci jeśli będą tylko mogli.

Tak czy inaczej sprawa siatki jest pilna. Świetnie, że Prakseda ma konkretny pomysł. Może temat siatki Jolu rzucić na koci łapci, może u kogoś leży jakaś niewykorzystana rolka?

Magdalena

 
Posty: 1513
Od: Sob maja 18, 2002 12:05
Lokalizacja: Warszawa Bemowo

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 36 gości