Hi Dago,
Upierałabym się jednak w tym, żeby leki homeopatyczne dobrał lekarz do konkretnego przypadku. Samodzielnie dobieranie leków dopuszczałabym w sytuacji absolutnie wyjątkowej, jak nie ma możliwości skontaktowania się z lekarzem.
Czasami uważa się, że jak coś jest ziołowego, albo homeopatycznego to można próbować leczyć samemu, bo nie zaszkodzi. Owszem, są to środki na ogół dostępne bez recepty, ale to nie znaczy, że źle zastosowane nie będą miały żadnych złych skutków.
Masz świętą rację, Dago. Jeśli ktoś nie zna się na homeopatii, nie powinien robić nic na własną rękę, bo zwierzęciu można wtedy bardziej zaszkodzić niż pomóc.
Czy każdy lekarz weterynarii potrafi dobrze dobrać środki homeopatyczne, to kwestia dosyć sporna. Mam co do tego coraz częściej wątpliwości, tym bardziej, kiedy słyszę i czytam, że przelicza się ilość środka na wagę zwierzęcia, radzi się przemycanie globulek w kulkach mięsa lub mieszanie ich z karmą. Wtedy pozostaje mi tylko kręcić głową i przewracać oczami. Są też weci, uważający się za speców od homeopatii, którzy przepisują środki homeopatyczne w kroplach, a te są najczęściej lub wyłącznie mieszane z alkoholem, czego koci organizm absolutnie nie toleruje. Ja w każdym razie preferuję homeopatę z prawdziwego zdarzenia, specjalizującego się na zwierzętach, niż lekarza weterynarii, który między jednym pacjentem a drugim zagląda szybko do „Materia Medica”, jeśli w ogóle coś takiego ma w swojej biblioteczce, żeby sprawdzić, jaki homeopatyk można dobrać do konkretnego przypadku. Wierzę jednak, że istnieją wyjątki. Jeśli na taki wyjątek ktoś natrafił, to szczerze mu gratuluję.
Środki przeze mnie wcześniej wymienione pochodzą z książki, do której podałam link, i są dobrane jednoznacznie do konkretnych objawów. Dr Wolff, lekarz weterynarii i wykształcony homeopata, mający wieloletnie praktyczne doświadczenie w stosowaniu homeopatii u zwierząt, adresuje swoją książkę zarówno do lekarzy weterynarii, jak i do laików, właścicieli zwierząt, chcących poznać działanie homeopatii w swoim skromnym zakresie i nauczyć się, jak postępować w przypadku terapii przy różnych mniejszych dolegliwościach. Środki, które proponuje, mają niskie lub średnie potencje, więc ryzyko wyrządzenia szkody organizmowi, gdy uważnie czyta się jego zalecenia, praktycznie nie istnieje. Żaden lekarz weterynarii, nie specjalizujący się w homeopatii, nie odważyłby się dobierać środków o potencji 200, 300 czy 1000 lub więcej. A to, co potrafi wyczytać z tej książki lekarz weterynarii, potrafi też i laik. Z kompendium tego korzystam już ponad 10 lat i to pozytywnymi rezultatami.
Zaznaczam jednak, że przy wielu schorzeniach nie stosowałabym homeopatii, czekając, aż ta zadziała. Homeopatię stosowałam do tej pory zawsze wspomagająco, jedynie w lekkich przypadkach lub wtedy, gdy medycyna szkolna zawiodła.
Dago, ja, biorąc pod uwagę pewne lecz zrozumiałe trudności w zaufaniu do forumowych wpisów, przy niczym nie chcę i nie będę się uperać. Każdy z nas zdobywa wiedzę we własnym zakresie, w zależności od tego, na ile mu pozwalają możliwości, chęci i czas. Każdy z nas stara się robić dla swoich czworonogów wszystko. Nie każdy jednak jest tak bardzo zdeterminowany i ma tak łatwy dostęp do przydatnych informacji, żeby nauczyć się oceniać, jak w danym konkretnym przypadku odpowiednio reagować.
Nie chcę odbiegać tu od tematu Krawatki, dlatego cały czas zastanawiałam się, czy właśnie w tym wątku wypada kontynuować te dywagacje. Trochę to nie na miejscu, przepraszam Pedro z góry, ale tak jakoś wyszło. Wydaje mi się jednak, że samym tematem homeopatii użytkownicy tego forum powinni zająć się dogłębniej.
Pozdrawiam ciepło
PS: Na sam początek dla mało obeznanych w homeopatii:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Homeopatia