Quazimodo, czyli jak Najbrzydszy z Pięknych Dużą prowadza...

blaski i cienie życia z kotem

Moderator: Estraven

Post » Pt kwi 04, 2008 8:06

tez sobie wyobraziłam to stado ślimaków, pełznących za Tobą do toalety :D


co do zachowania Qua po śmierci Kajtusia ['] to ja myślę, że to nie jest nadinterpretacja. Przekonałam się już kilkakrotnie, że one czują, wiedzą, że nam jest źle.
Georg, Pan Sympatyczny z wiecznie zmarszczonym czołem, wiecznie pełen pretensji, agresywna, gryząca menda, kiedy spotkało mnie nieszczęście i leżałam zwinięta w kłębek na łóżku - przylazł, zajrzał mi w twarz, pacnął mnie łebkiem (prosto w nos, ale co tam) a potem przytulił się tak mocno, mocno i zamruczał. I tak sobie leżeliśmy razem i jakoś lepiej się zrobiło na duszy... Kiedy pochowaliśmy Kmineczkę, pierwszego kota, którego nie udało nam się uratować, też przyszedł, wpakował się na kolana, wąchał zapłakane oczy, położył - chyba pierwszy raz w życiu bez pazurów - łapkę na mojej twarzy. A przecież nie lubił Kminki, nie lubi zresztą nikogo. Tak jakby chciał powiedzieć, że przecież on tu jest, że nie jestem sama...
co dziwne, z kochanym, miziastym Klemensem, nie mam takich "układów"...
ech, rozkleiłam się :oops:
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt kwi 04, 2008 10:32

Ja sobie też wyobraziłam te stada winniczków pełzające za mną do toalety, czasami wyobraźnia mnie przerasta. Ale wiem, że już wolę Qua niż psychopatyczne winniczki, bo myślicie, że moje winniczki to by były stuknięte troszeńkę? To lepiej mieć psychopatycznego kota niż winniczka i jego ogromną rodzinę. No i lepiej mieć na sobie białe włosy niż śluz.

Marcia no właśnie dlatego tak się z Qua zastanawiam, zwłaszcza, że jakby mu coś było to za granicą raczej trudno będzie znaleźć jakiegoś zaufanego weta. Z drugiej strony no to właśnie Qua jest taki bardziej mój, no to najbardziej mój kumpel i nieskromnie stwierdzam, że będzie tęsknić, a poza tym jak wrócę to może okazać się, że po diecie mamy to kot przestanie móc poruszać się. Jak tylko świeże mięsko zostanie przyniesione do domu to Kizi Mizi oczywiście musi coś dostać, bo przecież nie można jeść tylko suchego, a z suchym to mamy przynoszone ilości hurtowe, najróżniejszych karm tzn. jak wspomnę, że karma musi być dobra to mama zadręcza sprzedawców o ilość mięsa w niej (wie już chyba więcej ode mnie), jak mówię, że Qua woli jak są duże chrupki, bo chyba mu się lepiej gryzie to chrupki są przynoszone naprawdę duże, jak jadł tylko dla wybrednych to.... a ja tylko robię takie oczy 8O patrząc na mamę, kiedy ta jeszcze żałośnie stwierdza "bo on tak mało je". I chyba się dopsimy ale nie pekińczykiem. Mama powiedziała mi, że czuje, że ma do spełnienia misję zabrania ze schroniska jakiegoś psiaka, który nie ma szans na adopcję. Najchętniej starutka jakiegoś, tylko żeby nie był to chory (jakoś bardzo mocno) psiaczek. Zobaczymy.


Inga Pan Sympatyczny jest niesamowity i dzięki za dodanie mi wiary, że nie wszystko ze mną jest nie tak.

Bo ogólnie z Qua to mamy taki układ, że jak chcę go pogładzić to biorę go na kolana i gładzę. Często jest tak, że on na to gładzenie w tym momencie nie ma ochoty, bo akurat był na etapie biegania po domu z indiańskim okrzykiem na ustach i szukał celu do oskalpowania, ale jak go wezmę to siada, najczęściej mruczy, wtula się i dość często pomimo tego całą swoją sylwetką wyrażą ogromne zniecierpliwienie a koci ogon chodzi we wszystkie strony, od innych osób ucieka nawet jak ma dobry humor. Czasami mama bardzo chce żeby Qua posiedział z nią, polega to na tym, że przynoszę jej Grubego i siadam gdzieś obok gładząc go. Wtedy nie ucieka... nic ja teraz uciekam bo mam płacze w pokoju, że zabawka się popsuła i nie rusza się.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt kwi 04, 2008 13:10

A o co chodziło z tym płaczem, bo je się juz zdenerwowałam :strach:
Co sie nie rusza?? :strach:




A wogóle to nie mogę przestac mysleć o tych winniczkach :lol:

MarciaMuuu

 
Posty: 13890
Od: Sob sie 25, 2007 19:36
Lokalizacja: Edinburgh

Post » Pt kwi 04, 2008 13:40

MarciaMuuu pisze:A o co chodziło z tym płaczem, bo je się juz zdenerwowałam :strach:
Co sie nie rusza?? :strach:


No Qua siedział u mnie na łóżku i płakusiał, że słuchawki od telefonu się nie ruszają



MarciaMuuu pisze:A wogóle to nie mogę przestac mysleć o tych winniczkach :lol:


winniczki mnie też prześladują ]:-> ale jest taki plus, że winniczki nie wydają odgłosów i jakbym zamknęła się przed nimi w toalecie to by nie budziły wszystkich ;)

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt kwi 04, 2008 14:22

Malati pisze:

MarciaMuuu pisze:A wogóle to nie mogę przestac mysleć o tych winniczkach :lol:


winniczki mnie też prześladują ]:-> ale jest taki plus, że winniczki nie wydają odgłosów i jakbym zamknęła się przed nimi w toalecie to by nie budziły wszystkich ;)


Ale jakby takie stado winniczków obkleiło drzwi, to mogły by je wyrwać, a to byłby hałas 8O

MarciaMuuu

 
Posty: 13890
Od: Sob sie 25, 2007 19:36
Lokalizacja: Edinburgh

Post » Pt kwi 04, 2008 19:12

MarciaMuuu pisze:Ale jakby takie stado winniczków obkleiło drzwi, to mogły by je wyrwać, a to byłby hałas 8O



Ok, no masz rację! Lepiej mieć Qua niż stado winniczków ;) Zdecydowanie mniejsze spustoszenia w stanie posiadania i mojej psychice.

Pogadaliśmy sobie też z Qua
Ja- Wiesz kotku kochałabym Cię nawet jakbyś nie był moim kotkiem
Qua- mrrrr?
Ja - Kochałabym Cię nawet jakbyś był moim pieskiem :roll:


... a tak naprawdę kochałabym Go nawet jakby był moim winniczkiem :lol:

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt kwi 04, 2008 22:16

Hmm wieczór w domu z kotkiem. Nuda, biegamy, gadamy, kłócimy się, dalej gadamy. Jutro za to jedziemy do naszego pana weta. Muszę znaleźć też dobrego weta internistę od psów, z Pampalunicą moją kochaną nie jest najlepiej. Myślę, że ma problemy z sercem tzn. wszystkie objawy na to by wskazywały dlatego musimy dobrego internistę znaleźć, w przyszłym tygodniu na usg będziemy jechać. Nic to damy radę, weźmiemy też receptę na leki dla Qua, chcę mu zrobić jeszcze jedną kurację Echinaceą i w pełni go wzmocnić i uodpornić, może też jakiś witaminowy zastrzyk wyprosimy. Zobaczymy co nam wet powie.


A tak poza tym jak wchodzę czasem na wątek przez banerek w moim podpisie, to akurat na tym kompie otwiera mi się tak, że widzę zdjęcie Qua to na pierwszej stronie i jak czasem dłużej mi się ładuje tak, że mogę na Grubego spojrzeć to jakoś tak smutno mi się robi. A niedługo minie rok odkąd w książeczce schroniskowej Qua pojawił się pierwszy wpis dokładnie to 11.04.07

I zdjęcia wieczorne:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

szkoda, że małe nie oddają mimiki Pana Bezy jak ktoś powiększy to niech pomyśli, że z taką miną też się da głośno mruczeć.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt kwi 04, 2008 23:49

Oświadczam uroczyście! Nie będę oglądać nigdy więcej horrorów z Quazimodo. Generalnie jestem ogromnym strachulcem i boję się jak nie wiem co. Oglądam je zawsze przy zapalonym świetle co sprawia, że boję się mniej, ale ogólnie horrorów prawie nie oglądam. Dzisiaj popełniłam błąd i postanowiłam popatrzeć. Qua przez większość czasu spał, aż do momentu kiedy sobie poszedł tak, że nie zauważyłam a wrócił z dzikim okrzykiem na ustach skacząc na łóżko, akurat w momencie kiedy chowałam się pod kołdrą udając, że nie widzę co się na ekranie dzieje.

Czasami naprawdę niecierpię tego drania :evil: może zamienię go na jednego winniczka? A co zrobił Qua później? Jak gdyby nigdy nic poszedł mi miauczeć pod drzwi toalety, teraz Mikołajowi wydaje dźwięki bojowe.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob kwi 05, 2008 10:24

Nigdy więcej nie pomyślę o tym czego mój kot nie robi. Wczoraj przed snem, jak już moje serce zaczęło bić normalnie pomyślałam, że Qua już 7 dni nie budził mnie nad ranem. Zaraz też przyszła myśl, że na pewno dzisiaj to się zmieni. Oczywiście, że zmieniło się. Qua biegał, skakał, gadał, ja udawałam, że śpię co powodowało wielkie zdziwione oczy wbijające się w moją twarz i ciche miauknięcia, żeby się upewnić czy ja jestem pewna tej swojej decyzji. Wreszcie udało mi się zasnąć, a obudził mnie koteczek kochaniutki, który postanowił, że po występach porannych to on by też sobie poszedł spać i po obudzeniu mnie i dopasowaniu mojego ułożenia ciała tak, żeby mu pasowało zasnął. Wielkie oburzenie wywołał fakt mojego obudzenia się i też ciche zaspane wywody, że przecież dzisiaj sobota, że mogę się uspokoić i iść spać dalej. Wyciągnęłam książkę... chyba niedługo kupię jakiś poradnik jak wychować kota.

Oczywiście po tym jak już wstałam nie obyło się bez zabaw i gonitw za sznureczkiem... teraz kot niby poszedł spać pod kocykiem, zastanawia mnie tylko dlaczego spod kocyka dobywają się dźwięki co jakiś czas jakby ktoś motor próbował odpalić :roll: Ewidentnie coś kota strasznie irytuje. Zastanawia mnie co i jeśli coś jego irytuje pod tym kocykiem to dlaczego jeszcze pod nim siedzi. Niezbadane są wyroki Małej Głowy. Oczywiście o tym, że wczoraj próbował pozbawić mnie życia już nie pamięta.


Teraz Gruby się zaktywizował, chodzi, gada, domaga się żeby z nim się bawić. Mój pokój jest usiany tysiącem rzeczy, którymi może Quazi będzie miał ochotę się pobawić. Znalazłam rewelacyjną zabawkę czyli sznurówki od baletek irlandzkich (one maja 2 metry) Qua jest zachwycony.

Słanie łóżka w asyście Pana Upierdliwca:

Obrazek

Obrazek

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie kwi 06, 2008 12:11

Czy ktoś nie chce kotka? Nieco zużyty ale ogólnie fizycznie w dobrym stanie... chyba :roll: psychicznie stan rewelacyjny. Ma pewne niewielkie zaburzenia osobowości i chyba nie wie, że jest kotem. Ma misje zostania komandosem, zwłaszcza ok. 1-3 w nocy ta misja jest realizowana, czyli ćwiczenia na poligonie*. Cud, miód i orzeszki z niezwykle mimiczną buźką, wszystkie stany emocjonalne można z niej wyczytać.... to bardzo miłe, czasami nawet można wyczytać z niej zadowolenie. Nie zdarza się to często ale raz czy dwa widziałam! Poza tym można cudownie wyćwiczyć z nim koordynacje i mięśnie rąk, które służą przecież do wymachiwania przeszkodami na owym torze przeszkód.

A poza tym Quazulka łazi za mną krok w krok, mama umiera ze śmiechu, ja się czuję prześladowana. No trochę nakłamałam w sumie kiedy śpi to nie chodzi za mną. A tak ja idę do mamy za chwilę przybiega Mała Biała Beza, idę do kuchni zaraz mam gościa... gdzie nie pójdę zjawia się On. Widzicie nie poczujecie samotności w mieszkaniu! Chociaż nie, dzisiaj wlazł wielce zadowolony do łóżka Mikołaja (nie powiem trochę mu to ułatwiłam unosząc podgłówek), zaskoczona i niemal oszołomiona/upojona samotnością postanowiłam zobaczyć czy tam śpi... no i w zasadzie nie spał tylko ćwiczył manewry taktyczne wśród niebezpiecznego terenu. Kiedy niebo nad nim się otworzyło uciekł. Poza tym Qua ma misję upolowania wielkiej nadpobudliwej szczotki. Szczotka zwana co dziwne przez niektórych Małą Di jest w szoku, reszta zaś co tu ukrywać rży ze śmiechu.


I tylko czasem płakusiać mi się chce jak pomyślę, że Qua nie mógłby zostać komandosem, nie spełniałby wymagań. Nie ten wiek, nie to zdrowie... życie czasami jest podłe.





*poligon trzeba specjalnie przygotowywać dostarczę instrukcję gratis. Ogólna zasada im więcej bałaganu i rzeczy, które normalną osobę (nie z misją zostania komandosem) przyprawiają niemal o wybicie zębów, tym lepiej.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie kwi 06, 2008 17:35

Czy ktoś nie chce kotka? Nieco zużyty ale ogólnie fizycznie w dobrym stanie... chyba psychicznie stan rewelacyjny.


Ja kcę :D ! Ja! Rudy miałby braciszka niedoli :D


Ma pewne niewielkie zaburzenia osobowości i chyba nie wie, że jest kotem. Ma misje zostania komandosem, zwłaszcza ok. 1-3 w nocy ta misja jest realizowana, czyli ćwiczenia na poligonie*


No nie wiem... :roll: może jednak lepiej mu u ciebie :?


A poza tym Quazulka


Hmmm....czy ja o czyms nie wiem :? :?: 8O

MarciaMuuu

 
Posty: 13890
Od: Sob sie 25, 2007 19:36
Lokalizacja: Edinburgh

Post » Pon kwi 07, 2008 7:50

MarciaMuuu pisze:
Czy ktoś nie chce kotka? Nieco zużyty ale ogólnie fizycznie w dobrym stanie... chyba psychicznie stan rewelacyjny.


Ja kcę :D ! Ja! Rudy miałby braciszka niedoli :D


ehe :roll: już widzę, jak Malati oddaje Quazka 8)
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon kwi 07, 2008 8:49

Georg-inia pisze:
MarciaMuuu pisze:
Czy ktoś nie chce kotka? Nieco zużyty ale ogólnie fizycznie w dobrym stanie... chyba psychicznie stan rewelacyjny.


Ja kcę :D ! Ja! Rudy miałby braciszka niedoli :D


ehe :roll: już widzę, jak Malati oddaje Quazka 8)



Quzka to bym może nie oddała, ale tego Gargamela, który ma misję zostania komandosem to z chęcią. Co prawda no małym druczkiem i niewidzialnym internetowym atramentem jest dopisane dzwonienie z mojej strony i dopytywanie się czy potrzeby życiowe Grubego zostały spełnione, czyli miał przynajmniej godzinę machania sznurowadłem w nocy (tak od 3 do 4)


No nie wiem... :roll: może jednak lepiej mu u ciebie :?


no i wszyscy się wycofują.

Hmmm....czy ja o czyms nie wiem :? :?: 8O



Czasami się na nim muszę w końcu powyzłośliwiać za te krzykuństwa jakie urządzane są w mojej obecności.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon kwi 07, 2008 13:47

Qua dzisiaj zwymiotował, kłaków (chyba?) niestety nie znalazłam. Robali też brak tylko nie do końca rozmiękła karma była. Zastanawiam się co mogło zaszkodzić małemu karakanowi i nie mam pomysłu, a teraz odmawia jeszcze pasty odkłaczającej, którą postanowiłam w niego wpakować tak na wszelki wypadek.

Domaga się też stałej atencji (oczywiście jak nie śpi) ale jak już łaskawca mój wstanie. A niech tylko spróbuję na ten czas mieć inne plany. Haha mogę sobie próbować i to tyle co mogę. Tylko po tym zwymiotowaniu znowu gorzej się czuje i strasznie się też rozkasłał, a już wszystko było tak pięknie. Mam nadzieję, że eskapady na balkon mu nie zaszkodziły... ale jak utrzymać w domu stworzonko, które koniecznie, już, teraz natychmiast chce pozwiedzać ten zazwyczaj zamknięty rewir mieszkania?

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon kwi 07, 2008 22:52

Zostałam dzisiaj zaskrzeczana na zmęczenie. Ja nie wiem jak takie małe ciałko (tyle, że Grube, niedługo nie będę mogła nóg kocich dostrzec) może tyle hałasu robić. Już nie tylko jak biega ale też jak leży, bo skrzeczy. Dzisiaj jest dzień mega skrzeczenia. Skrzeczy, skrzeczy i znowu skrzeczy, a ja udaję, że nie słyszę i się uczę dalej czy coś tam (zwłaszcza coś tam), skrzeczenia ma mnie zmotywować do ambitniejszego machania sznurówką. Ja to bym nią nawet pomachała ale mam już zakwasy na plecach od tego. Takie przeogromne zakwasy, których boję się dotknąć bo bolą. No ale co zrobić jak Gruby skrzeczy? Przecież niespełnić zachcianki koteczka, który dzisiaj jeszcze się pochorował to byłby skandal, a ja skandalistką nie jestem.. przynajmniej aż taką. Zresztą na zakwasy najlepsze jest rozruszanie ich, no i zawsze chciałam mieć ramiona lepsze od Pudziana!

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Anna2016, Paula05 i 10 gości