Większość z nas pełnią życia żyła w nocy - porozrzucane zabawki i kuwety zapełnione ponad brzegi

W związku z tym rano zjedliśmy wszyscy śniadanko i osobnicy czworołapkowi ułożyli się do spania, z wyjątkiem Kasi, która zrobiła najpierw krótki obchód posiadłości

, aby sprawdzić czy nikt obcy nie naruszył w nocy jej terytorium. A w tej chwili Bisia przerwała sobie drzemkę, aby poświęcić trochę czasu higienie osobistej
Bisia, oprócz tego wczorajszego posiedzenia przy mnie, od jakiegoś czasu większą część każdej nocy spędza razem ze wszystkimi na kanapie. I naprawdę jestem pod wrażeniem jej zachowania, bo widzę, że ona przemaga się także dlatego, że ma do mnie trochę żalu o to, że inne koty nadal są w tym - JEJ - domu
Co do Baksa, to okazywanie przez niego uczuć, jest takie wzruszające, bo ze względu na to, że jest takim dużym kotkiem, o mądrym spojrzeniu i refleksyjnej naturze, jest w nim o wiele więcej człowieczeństwa niż w wielu przedstwicielach tego odgałęzienia Naczelnych (wcale nie żartuję).
A z tym kocim wyglądaniem przez okna jest bardzo różnie. W moim poprzednim mieszkaniu, także na parterze, okna z jednej strony były wysoko, nad garażami, a z drugiej nisko - od strony trawnika. Kropcia przez cały rok, całe dnie poświęcała obserwacjom świata zewnętrznego. Wszystko ją interesowało: psy, ludzie, samochody, ptaki, zmiany pogody. Na balkon bała się wychodzić, nie można było wyciągnąć jej nawet siłą. A i z parapetu potrafiła uciec, jeśli ktoś przechodzący zaczął się jej przyglądać. Zresztą tych okien nigdy nie można było otwierać zupełnie, bo w okolicy był bardzo duży ruch i byłoby to nieprzyjemne. Z kolei Kasia była zainteresowana wyłącznie możliwością wyjścia na trawnik, który był tak blisko i na którym pojawiały się wróble, szpaki, gołębie i kawki. Kilkakrotnie podejmowała udane próby ucieczki, na odległość 5 metrów od budynku

, ale i tak kosztowało mnie to sporo nerwów. W sumie żal mi było Kropci i Kasi. Mrusia natomiast w ogóle nie interesowała się tym, co było za oknami. Gdy zmieniałam mieszkanie, marzyło mi się wtedy nowe takie, które miałoby balkon, nadający się dla kotów. Tymczasem trafiłam na mieszkanie z ogródkiem

Ale z tego ogródka każda z koteczek korzysta na swój własny sposób. Kasię cieszy sama możliwość wyjścia na zewnątrz (Kasia spędziła 5 lat w azylu), podobnie, jak Bisię. Kropcia natomiast oprócz tego, że upaja się przebywaniem na łonie natury

, przez szpary w ogrodzeniu nadal intensywnie obserwuje świat zewnętrzny: potrafi z godzinę siedzieć nieruchomo i przyglądać się temu, co dzieje się za płotem u sąsiadów

Mruśka początkowo bała się wychodzić. Pierwszy raz wyszła późną wiosną, przeszła 1,5 metra wzdłuż budynku, tam i z powrotem, jęcząc i łkając ze strachu i nawet nie patrząc na boki

A teraz lubi sobie wychodzić i nawet domaga się miauczeniem, żeby ją wypuszczać. Ale nadal to, co się dzieje za płotem, zupełnie jej nie interesuje.
Weatherwax, jeśli Twoje kotki tak uwielbiają obserwacje z okna, a parapet, jak piszesz, nie jest wygodny, to nie próbowałaś zamontować czegoś takiego? Do nabycia np. w Krakvecie czy Karusek.com.pl.
Wracając do sprawy powiększenia mojej kociej grupy o męskich przedstawicieli tego gatunku

, to w zupełności zgadzam się z poglądem, że moje życie byłoby bardziej radosne i łatwiejsze. Jestem nawet przekonana, że stałoby się ono zupełnie proste i pozbawione wszelkich - jakże przykrych zazwyczaj - rozterek. Np. zniknąłby problem, czy w wolnej chwili coś poczytać, obejrzeć, posluchać czy gdzieś wyjść, bowiem przez całą dobę, z wyjątkiem kilku godzin snu, byłabym zajęta wygłaskiwaniem kotów i sprzątaniem kuwet

A w końcu co jest bardziej radosne na tym świecie niż poświęcanie swego czasu i uwagi innym istotom
Właściwie to sama nie rozumiem, dlaczego się jeszcze zastanawiam
Przesyłam mizianki wszystkim kotkom, łącznie z Łapką i Pazurkiem (śliczne imiona!), a Ciocie serdecznie pozdrawiamy
