Sorry, ale trochę jestem ostatnio zapracowana i nie ukrywam, że wolę tę chwile wolnego czasu przeznaczyć na mizianie i dopieszczanie kotów niż pisanie o nich
Kiciusię nazwałam roboczo Malaga, bo nie jest wcale czarna tylko czekoladowa i słodka.
Kicia najmocniej przeżywa zamknięcie w klatce. Wcale jej się nie dziwię jeśli mieszkała dotychczas na działkach. Co rano klatka jest przewrócona do góry nogami, wylana woda, rozsypane jedzenie, zwalone spanko z półki razem z pudełkiem a wszystko to wymieszane ze styropianem, który służy kici do ostrzenia pazurków.
Cztery Orzeszki w sąsiednim pokoju nie robią takiego bałaganu jak Malaga w swojej klatce.
W sumie jednak poza tym kicia jest słodka i mrucząca. Kiedy wkładam rękę do klatki, to chowa się profilaktycznie ale jak tylko jej dotknę, to natychmiast zaczyna mruczeć. Grzecznie siedzi na kolanach dopóki jej się nie znudzi. Domyślam się, że chciałaby pobiegać a tu nie dają.
Zajrzałam dziś wreszcie na konto

i znalazłam prezenty od ciotek, za które bardzo, bardzo dziękuję. Dostałam od:
Falki - 50,-
Agneski - 150,-
Calisto - 38,- czyli resztę po odjęciu 22,- dla Orzeszków
To kupa kasy.

Starczy na dobre jedzenie i konsultację lekarską za jakiś czas.