Koty z działek w Skierniew. potrzebne DT i DS i wsparcie fin

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Śro kwi 02, 2008 10:36

"Przyniosłam" tutaj bazarek z Dogo, zapraszam: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?p=2975167#2975167
Obrazek

andorka

 
Posty: 13872
Od: Wto kwi 25, 2006 22:33
Lokalizacja: Łódź-Polesie

Post » Czw kwi 03, 2008 10:58

Kolejne pogorszenie u Lilu :crying:

Maleńkiej główka strasznie się trzęsie, jakby była na jakiejś sprężynce, ktrą ktoś wprawił w ruch i zapomniał zatrzymać :( strasznie dygocze... ale sama główka... jakby była tak strasznie ciężka że całe ciałko nie jest w stanie jej utrzymać, a Lilu bardzo by chciała trzymać się w pionie :(

Znowu jestem przerażona... myślałam, ze najgorsze za nami...

Kuwetka była ostatni raz wczoraj rano...

dziś znowu do wetki po ratunek...

:(

przynajmniej jak na raize Lilu wciąż ma apetyt.
ObrazekObrazek
ObrazekObrazek
Zapraszam na bazarek Kotów i Spółki :) http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=20&t=144346

Poddasze

 
Posty: 5773
Od: Śro sty 18, 2006 19:07
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw kwi 03, 2008 12:01

:( Biedna malutka
Obrazek]Obrazek

Modjeska

 
Posty: 5853
Od: Pt mar 31, 2006 20:52
Lokalizacja: Zalesie Górne

Post » Czw kwi 03, 2008 18:19

:(

Dziś była kolejna kroplówka. Maleńka dostała Nivalin, Cocarboxylaze, Dexazone i Vit. z gr. B. Na wynos dostaliśmy Nivalin do robienia zastrzyków codzienie od jutra do wtorku i Zastrzyk cocarboxylazy do zrobienia w piątek.

Kicia zamiast chodzić czołga się z trudem... ruchy ma całkiem nieskoordynowane :(

poprzednia poprawa była najprawdopodobniej wynikiem podania sterydów w pierwszej kroplówce. to postawiło kicię do pionu i utrzymało ją w tym stanie do wczoraj. Ponieważ kicia była w coraz lepszym stanie sądziliśmy, że wystarczył ten jeden zabieg sterydowy i że kicia walczy już samodzielnie, tym bardziej że nabiera ciałka, że ma fantastyczny nastrój...

niestety...


I znowu czekamy...

Płakać mi się chce kiedy patrzę na te nieporadne ruchy... Na to jak kicia czołga się do mnie po pieszczoty i głaski :( jak nie ma siły utrzymać główki...

Ten zestaw leków podobno z jednej strony odżywi organizm kici, dostarczy brakujących elementów, z drugiej strony ma działanie na ośrodkowy układ nerwowy.

nie wiem czego się spodziewać... ale z każdą zapaścią jest gorzej...

możemy już wyeliminować podejrzeie, że z brzusiem coś się dzieje... wygląda na to, że problem kici tkwi w głebi tego ślicznego łebka... tam się coś niedobrego dzieje.

W przyszły wtorek mamy się zjawić w lecznicy bez kici żeby powiedzieć jakie zmiany widzimy. Kicia jest za słaba i za bardzo przerażona wizytami u weta. Każda wizyta u wetki bardzo dużo ją kosztuje i po każdej takiej wizycie kicia długo dochodzi do siebie. jakby ślad stresu pozostawał w jej ciele i znikał z wielkim opóźnieniem. jakby jej "wycieraczki" w główce nie działały jak należy...

jeśli kicia dobrze zareaguje na te leki będziemy kontynuować podając środki działające na układ nerwowy. może jakieś antybiotyki które są w stanie pokonać barierę "krew-mózg". podobno są takie.

na razie wciąż walczymy w ciemno. a kicia wciąż za słaba żeby powtórzyć badania krwi i zbyt przerażona by wykonywać następne badania a przyśpienie jej do jakiegokolwiek badania nie wchodzi w grę, bo nie wiemy, co może się pod tym wpływem zadziałać gorszego :(

nienawidze nie wiedzieć. nienawidzę bezradności... nie umiem czekać...

Kicia na szczęście ma chyba w nosie nasze biadolenie i płacze, bo mruczy cudnie i mizia się nieprzytomnie. Wciąż szaleje na widok szczoteczki do czesania i ruszył się jej w końcu apetyt. Wszamała właśnie całą puszeczkę recovery. to dobrze... to daje nadzieję...

czuję się jak na kolejce górskiej...
ObrazekObrazek
ObrazekObrazek
Zapraszam na bazarek Kotów i Spółki :) http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=20&t=144346

Poddasze

 
Posty: 5773
Od: Śro sty 18, 2006 19:07
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw kwi 03, 2008 19:05

i jeszcze a propos leków, które dostaje Lilu. Któryś z nich działa na dokrwienie mózgu. Jeśli gdzieś jest jakiś problem i krew nie dopływa - to ten lek własnie to ułatwia. Dodatkowo jeszcze spróbujemy w jedzonku podawać witaminę B kompleks. to z kolei działa uspokajająco.

Kicia zjadła jeszcze połowę puszeczki...

i leży... całkiem spokojnie... główka przestała dygotać. co jakiś czas widać jak drgają jej wąsiki, ale główka jest juz stabilna...

jutro czekają nas dwa zastrzyki...

i byle do wtorku.
ObrazekObrazek
ObrazekObrazek
Zapraszam na bazarek Kotów i Spółki :) http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=20&t=144346

Poddasze

 
Posty: 5773
Od: Śro sty 18, 2006 19:07
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt kwi 04, 2008 14:39

Monika... trzymam kciuki za malutka... będzie dobrze... nie ma innej opcji...

Matahari

 
Posty: 4299
Od: Pon cze 18, 2007 7:18
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Pt kwi 04, 2008 17:29

Wetka mówi, że jeśli kicia ma apetyt (a ma, sama przed chwilą sprawdziłam), jeśli brzuszek działa (a działa bo w kuwetce znalazło się i siuuu i qpalek - hurraaaa!!!) a nastrój kicia ma dobry (mruczy mi cały czas i leży całkiem zrelaksowana) - to jest nadzieja że z tego wyjdzie.

jak na razie główka cały czas się trzęsie. Jak leży - to wiadomo - nie drga, ale jak podnosi, to się główka buja na boki. No i wciąż nie daje rady chodzić normalnie, tylko czołga się bidulinka.

Ale dzielna jest, bo do kuwetki samodzielnie wchodzi i nie zyczy sobie pomocy. na dodatek uparła się że po sobie ładnie wszystko zasypie (co przy kiepskiej koordynacji ruchów skutkuje piaskiem przerzucanym na ściany zamiast na to, co miało zostac zakryte - ale maleńka daje sobie radę. Pucuje sobie pyszczek i łapki.

Zastrzyki podane.

Następne jutro.
ObrazekObrazek
ObrazekObrazek
Zapraszam na bazarek Kotów i Spółki :) http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=20&t=144346

Poddasze

 
Posty: 5773
Od: Śro sty 18, 2006 19:07
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt kwi 04, 2008 17:54

:( Biedna Lilu, nie mówiąc już o Tobie Poddasze. Może należałoby zrobić koteńce tomografię. W końcu jak długo można działać w ciemno. Może jakiś koci neurolog? Sterydy też dezorganizują pracę układu nerwowego, z tego co wiem.
Trzymajcie się obie :ok: :ok: :ok:
Obrazek]Obrazek

Modjeska

 
Posty: 5853
Od: Pt mar 31, 2006 20:52
Lokalizacja: Zalesie Górne

Post » Sob kwi 05, 2008 10:58

chciałam Modjesko... chciałam wszystkie specjalistyczne badania jakie tylko można, i wizytę u neurologa. nienawidzę działać w ciemno.

ale...

tomografia, rezonans i inne specjalistyczne badania - powiedzą z czym walczymy, ale nie podpowiedzą lepszych leków niż te, które mamy... nie zoperujemy główki Lilu, a co jest bardziej realnym zagrożeniem - jesli do badania trzeba by było przyśpić kicię - Lilu by się już mogła nie wybudzić. Podanie narkozy w jej stanie jest zbyt groźne by brać takie ryzyko.

i nawet jeśli dowiemy się, jak się choroba nazywa i która część mózgu lub co w układzie nerwowym nie działa - nie zmieni to nic w przypadku Lilu. Bo leki, które dostaje - dostałaby i po specjalistycznym badaniu - działają ogólnie na problemy neurologiczne. Wiemy już na pewno, że problem jest z układem nerwowym lub umiejscowił się gdzieś w główce. nasza wetka po wynikach krwi widzi bardziej i mniej realne scenariusze choroby. i tak jak przy każdej chorobie - zaczyna od leków słabszych, by potem mieć szansę przerzucić się na mocniejsze i zyskiwać na czasie i liczyć na to, że organizm sam zacznie działać jak należy jeśli tylko jest taka możliwość. Z tego co słyszałam od kilku wetek, które podpytywałam - w przypadku zaburzeń neurologicznych kocia medycyna jest jeszcze w lesie. W dużej mierze leczenie to kewstia prób i błędów i przede wszystkim czasu. Dlatego trzymam się naszej wetki, dlatego ograniczamy do minimum stres dla Lilu. Bo to silne przeżycia dezorganizują jej świat i po każdym silnym przeżyciu jest znaczne pogorszenie. Kicia sama pokazuje nam co się sprawdza. Te same leki podane w domu i podane w lecznicy. Ale po tych podanych w domu jest natychmiastowa reakcja i poprawa. Po podanych w lecznicy jest najpierw załamanie, a potem stopniowy powrót do poprzedniego stanu.

Nasza wetka uratowała sporo kocistych przez ten czas jak do niej chodzimy. Jeśli tylko choroba nie była w stadium końcowym - kot wracał do żywych w wielkim stylu :) Jak choćby Aniołeczek (przyjaciółka Mario), który ma już ukochany domek i swoich Dużych. Wierzę w jej diagnozy i w jej sposób myślenia o leczeniu. Sprawdza się.

A z porannych wieści od Lilu...

W nocy kicia wstała do kuwetki. Wywaliła takiego ślicznego qpala, że nie mam wątpliwości - brzusio się odkorkował na dobre. Siooo też było :D No i zniknął środek chrupków w miseczce.

Kiedy mamuś rano weszła do Kici, nie było Lilu na kanapie. Zaczeła jednak kroić mały pucek mięska (bo tylko w tym bezstresowo kicia zje każdy lek, a my teraz podajemy B kompleks) i widzi jak najpierw jedna łapka, potem druga, a na końcu łepek wysuwa się spod kanapy. Kicia wyczołgała się spod swojego legowiska a potem... STANĘŁA O WŁASNYCH SIŁACH na czterech łapkach!!! i zrobiła kilka kroczków do mamy domagając się głośno mięska.

Jak już było po witamince, kicia dostała połowę puszeczki recovery, która została z nocnej dokładki - zjadła dosłownie w kilka sekund. Potem mamuś otworzyła convalescence - saszetka poszła na raz! teraz kicia siedzi sobie ładnie na kanapie i mruczy :D Brzusio pełny, nastrój wspaniały, główka jakby mniej się buja. No i SIEDZI!!! a nie lezy.

Załuję że tego nie widziałam... bo wczoraj kicia unikała poruszania się, wciąż się czołgała i trząsł się łepek. dziś podobno główka jakby ciut spokojniejsza. Ale najważniejsze, że sama zaczęła chodzić na prostych łapkach. Wczoraj musiałam unosić jej brzuszek do góry i podnosić ją lekko, żeby zaczeła się poruszać.

Popołudniu jadę podać zastrzyk. I zobaczymy co przyniesie jutro...
ObrazekObrazek
ObrazekObrazek
Zapraszam na bazarek Kotów i Spółki :) http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=20&t=144346

Poddasze

 
Posty: 5773
Od: Śro sty 18, 2006 19:07
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie kwi 06, 2008 7:52

trzymam kciuki za Lilu

Etka

 
Posty: 10169
Od: Nie wrz 24, 2006 11:25
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie kwi 06, 2008 9:12

Wczoraj popołudniu byłam świadkiem jak Lilu wyszła spod kanapy do jedzonka. I całkiem długo stała na 4 łapkach. Chwiejnym krokiem zjedną wywrotką przeszła też przez szerokość łóżka do swojego legowiska.

Kuwetkowała ładnie i apetyt w normie jak na razie.

Kicia wydaje się znacznie bardziej spokojna. Główka podczas przekręcania jej nie buja się na boki. Lekko się kiwa, ale to nic w porównaniu z tym, co było jeszcze dwa dni temu.

Mona i Fruzia dużo czasu spędzają na parapecie wtulone w siebie. postaram się wkleić dziś zdjęcia :) W duecie wyglądają bosko :)

Whiskas pokłócił się z psem mamy. Uznał, że jest panem na włościach i pies musi mu ustąpić. Pies jest do tej pory w szoku i omija Whiskasa szerokim łukiem. Chłopaki mają na pieńku ;)
ObrazekObrazek
ObrazekObrazek
Zapraszam na bazarek Kotów i Spółki :) http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=20&t=144346

Poddasze

 
Posty: 5773
Od: Śro sty 18, 2006 19:07
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie kwi 06, 2008 10:10

Lilu zaczęła wchodzić i schodzić z kanapy samodzielnie :) Mama zrobiła jej schodki z kartoników i mała ślicznie sobie radzi :)
ObrazekObrazek
ObrazekObrazek
Zapraszam na bazarek Kotów i Spółki :) http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=20&t=144346

Poddasze

 
Posty: 5773
Od: Śro sty 18, 2006 19:07
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie kwi 06, 2008 12:52

:D Ile dobrych wieści. Wymiziaj Lilu ode mnie i pozdrów Mamę. :love: Jesteście obie bardzo dzielne.

Z tymi badaniami pewnie masz rację. :roll:
Obrazek]Obrazek

Modjeska

 
Posty: 5853
Od: Pt mar 31, 2006 20:52
Lokalizacja: Zalesie Górne

Post » Nie kwi 06, 2008 14:56

Biedna Lilu już myślałam, że wszystko dobrze...
czasami brak jakiś pierwiastków, sprawia że nie ma dobrego przewodzenia impulsów do mózgu(np.brak B12 związany z niedokrwistością), może to to i wystarczy uzupełnić i będzie dobrze... wielkie kciuki :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
Obrazek
Obrazek

ruru

 
Posty: 19904
Od: Sob gru 29, 2007 20:10
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon kwi 07, 2008 9:11

Ruru... też to zaczęliśmy podejrzewać. Bo kicia faktycznie była wycieńczona, zestresowana maksymalnie i z zapadniętymi boczkami, brzusiem i pysiem... to musiało się przekładać na wypłukanie organizmu z ważnych do życia pierwiestków... i cały czas wierzyłyśmy, że jak podje, jak brzusio się zaokrągli to będzie dobrze. Ale widać w karmie i w pastach witaminowych było tego wszystkiego za mało a Lilunia chciała więce i więcej :)

Dziś rano przed pracą mama dzwoni do mnie i mówi drżącym głosem, że Lilu zaczęła sobie wędrować po kanapie i zaczepiać i BAWIĆ SIĘ!!! Od jakiegoś czasu kładłyśmy jej jakieś piłeczki i myszki na kanapie przy jej legowisku i turlałyśmy koło niej. Na początku było to kiepskim pomysłem, bo maleńka reagowała oczopląsem. Więc przestałyśmy na jakiś czas. Ostatnio nie turlałyśmy tylko przysuwałyśmy piłeczki do niej i tylko poruszałyśmy nimi w miejscu. Widać było że wzrok się pilnie koncentruje, ale wtedy miseczka i głaski były najważniejsze...

No a dziś maleńka chodziła sobie lekko się zataczając z piłeczką puchatą w pyszczku z jednego miejsca na drugie, potem brała w łapki i kopała i udawała że poluje... wierzyć mi się nie chce, ale mamuś zrobiła kilka fotek telefonem i może uda nam się to ściągnąć...

Nie wierzę... poprostu nie wierzę... jeśli to się utrzyma... to ja naszą wetkę na rękach nosić będę za ten ratunek. Leki z każdym dniem dają takie efekty, o jakich przestałyśmy już marzyć... po ostatnim załamaniu nie wierzyłyśmy w kolejne cuda...

Kicia oprócz zastrzyków dostaje dodatkowo tą witaminkę B kompleks w jedzonku. Może to też pomaga. Bo może bez tej witaminki sam zastrzyk nie dawałby tak szybkich efektów które się utrwalają stopniowo...

A nie chwaląc się, wczoraj jak siedziałam z kicią w pokoiku przyglądałam jej się uważnie. Kicia zaczęła obserwować ciekawskimi oczkami całe otoczenie. Przyglądała się bardzo skupionym wzrokiem przedmiotom leżącym na szafeczce. Widać było że się maleńka uśmiecha oczkami. Coś czułąm, że może przyjdzie wkońcu czas na małą zabawę piłeczką... ale nie śmiałam tego oczekiwać....

Lilunia górą!!!! :D

Wczoraj był domek. Oglądał Whiskasika. Dziś ma podjąć decyzję. Domek odpowiedzialny. Widzieli Whiskasa w pełnej krasie bo chłopak był w nastroju łowieckim więc skopał kocyk i polował na ręce... (a reklamowany był jako oaza spokoju, bo taki był przy nas :D ) no i bidulek strasznie linieje bo zmienia futro kota wychodzącego na futro kota domowego... No... i zobaczymy co z tego wyniknie :)

Fruzia przestała prychać na moje ręce jak je widzi w zbliżeniu :)

Mona przestała drżeć pod dotykiem. Miała spokojniejsze oczka kiedy ją głaskałam. Nie skuliła się pierwszy raz. Bardzo pomocny był Pysio, który wczoraj miał świetny nastrój i traktorkował na widok mnie (nawet nie musiałam go głaskać). A jak pogłaskałam Pysia, to potem widziałam (jak wychodziłam z kociego pokoju), że Mona podczołgała się do niego bliziutko jakby sprawdzając co ja mu zrobiłam, że tak mruczy... jak by się chciała zapytać: "Pysio... ale czemu ty tak mruczysz? co się stało? coś przegapiłam?" :D

Mam też wieści od Norki a propos Demi. Maleńka miała ostatnio iść do wetka na przegląd... Tak spanikowała podczas próby zapakowania w transporterek, że o mało sobie pazurków nie powyrywała :( Ania mówi, że najprawdopodobniej szukanie domku jeszcze się oddali w czasie. Było już tak dobrze, a jeden incydent wrócił ich na początek drogi... ale wierzę, że to już nie ten sam początek, co był kiedyś. Demi ma teraz kumpla Zębula, który ją ukoi, jak dziecko się wystraszy... pomalutku...
ObrazekObrazek
ObrazekObrazek
Zapraszam na bazarek Kotów i Spółki :) http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=20&t=144346

Poddasze

 
Posty: 5773
Od: Śro sty 18, 2006 19:07
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Meteorolog1, puszatek i 61 gości