Nie rzucajcie kamieni w ......

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto kwi 01, 2008 14:39

Mag pisze: Nie uratuję życia wielu kotom dbając, może przesadnie, o zdrowie swojego - nie wiem, czy myślę macicą (tak, mam hopla na punkcie Malutkiej) czy jestem odpowiedzialna. :?:


Czy sugerujesz więc, że ratowanie wielu kotów poprzez wyciąganie ich z piwnic to nieopowiedzialność?
Nie wiem, może to zwichrowane podejście ale ja jczuję się odpowiedzialna za wszytkie koty w potrzebie, jakie staną mi na drodze. Nie potrafię wartościować na życie ważniejsze i mniej ważne.
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt.
(Biblia, Księga Koheleta 3/19)

Prakseda

 
Posty: 8154
Od: Czw cze 16, 2005 10:35
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Wto kwi 01, 2008 14:42

Mag - dziczce niewiele grozi, jeśli przeżyła kocięctwo w piwnicy, to twardy z niej zawodnik. Poza tym za każdym razem trzeba robić bilans: ona może zachorować, dziesiątki czy setki jej potomków będą chorować i umierać na pewno... A Mała? To się okaże. Na pewno trzeba ja teraz wyleczyć, wzmocnić odporność, potem izolować kota tymczasowego. Jeśli będzie fatalnie znosiła obecność innego kota (psychicznie, zdrowotnie), to jasne, nie ma to sensu...

Rustie

 
Posty: 2395
Od: Wto paź 21, 2003 6:11
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto kwi 01, 2008 14:48

Mag - Twoje koty były kiedyś kotami tymczasowymi u kogoś, prawda? Albo w lecznicy. Ktoś dał im szansę i dzięki temu żyją i są u Ciebie.

Tak samo większość moich rezydentów zawdzięcza swoje życie komuś, kto wziął je kiedyś na tymczas. Jestem tym osobom dozgonnie wdzięczna, że dzięki nim mam cudowne koty. Że odważyły się zaryzykować, żeby je ratować.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Wto kwi 01, 2008 15:54

Prakseda pisze:
Mag pisze: Nie uratuję życia wielu kotom dbając, może przesadnie, o zdrowie swojego - nie wiem, czy myślę macicą (tak, mam hopla na punkcie Malutkiej) czy jestem odpowiedzialna. :?:


Czy sugerujesz więc, że ratowanie wielu kotów poprzez wyciąganie ich z piwnic to nieopowiedzialność?
Nie wiem, może to zwichrowane podejście ale ja jczuję się odpowiedzialna za wszytkie koty w potrzebie, jakie staną mi na drodze. Nie potrafię wartościować na życie ważniejsze i mniej ważne.

nie sugeruję, tylko się zastanawiam, a nieodpowiedzialnością nie nazwałam ratowania tylko narażania uratowanych. Nie wiem, jak to ująć - nie mogę pomóc wszystkim, a Małej (czy wcześniej za nielubiącego innych kotów Sfinksa) nie mogę szkodzić. Boję się o nią, chcę zapewnić dom wolny od wirusów i stresu - to poniekąd wartościowanie, zdrowie bliskich też jest dla mnie ważniejsze od zdrowia obcych.
Na pewno łatwo mi teoretyzować zza komputera, więc wyobrażę sobie, że wychodzę na ulicę - gdybym natknęła na chorego kota, zaniosłabym do lecznicy, opłaciła leczenie i szpitalik, wyleczonego pewnie bym wzięła do siebie, no bo przecież nie schronisko, a DT pękają w szwach. Ale gdyby to czwarty, piąty kot i nie miałabym pieniędzy na szpitalik, to niestety byłoby to pewnie schronisko. A przynajmniej myślę, że postąpiłabym tak pragmatycznie - całemu światu nie pomogę, a moje ognisko domowe staram się uchować od trosk, trochę w oderwaniu od świata, który wdarł sie kiedyś boleśnie z łomem w garści i zabrał mi ojca, więc świadomie od świata uciekam.
Rustie pisze:Poza tym za każdym razem trzeba robić bilans: ona może zachorować, dziesiątki czy setki jej potomków będą chorować i umierać na pewno... A Mała? To się okaże.

Wiem, że to egoistyczne, ale wzdragam się przy słowach "bilans" i "to się okaże" Może to kwestia jakiejś irracjonalnej bariery, może traktuję kota jak swoje dziecko i oczyma wyobraźni wyolbrzymiam dylemat - moje dziecko dostanie aids, ale uratuję pół Afryki. No dobra, mam chorą wyobraźnię.
Jana pisze:Mag - Twoje koty były kiedyś kotami tymczasowymi u kogoś, prawda? Albo w lecznicy. Ktoś dał im szansę i dzięki temu żyją i są u Ciebie.

Tak samo większość moich rezydentów zawdzięcza swoje życie komuś, kto wziął je kiedyś na tymczas. Jestem tym osobom dozgonnie wdzięczna, że dzięki nim mam cudowne koty. Że odważyły się zaryzykować, żeby je ratować.

Jasne Jano, że to zwierzaki, które by zginęły, gdyby nie życzliwa dusza - i dlatego tak się miotam chcąc jakoś podziękować za trzy lata ze Sfinksem i za słodkiego Mimblaczka, który właśnie olewa wiosnę i uparcie włazi mi za sweter. (Z regularnego wspomagania finansowego na razie wyszedł guzik, bo czekam na zapłatę za kilka miesięcy pracy.) Tylko cały czas priorytetem dla mnie - może po swoistej traumie związanej z odejściem Sfinksa (pierwszy zwierz, tak szybko, tak cierpiący pod koniec) - jest to, żeby Mimblotka mogła sie za ten sweter pakować jak najdłużej, przez 20 lat.
To chyba odczucia kociego nowicjusza :D - przy każdym kichnięciu, za twardej kupce czy braku apetytu czuję się winna, że będący pod moją opieką kot ma źle.

Mag

 
Posty: 138
Od: Pon sie 23, 2004 14:55
Lokalizacja: W-wa Ochota

Post » Wto kwi 01, 2008 16:11

To sie okaże


Rzeczywiście niezręcznie to zabrzmiało :oops: Nie miałam na mysli "to się okaże, jak zachoruje to trudno, weźmiesz se innego", tylko: "to się okaże: przy izolowaniu kota, który będzie u ciebie kilka dni nie ma prawa nic poważnego się stać. Jak Mała zacznie kichać czy fiksować ze stresu - wypuścisz dzicz parę dni wcześniej. Twój kot migiem dojdzie do siebie, jeden uratowany na koncie to bardzo dużo (kto ratuje jedno życie, ratuje cały świat...) i wtedy z czystym sumieniem sobie odpuścisz"

Nie namawiam na siłę, tylko się tłumaczę, by nie wyjść na potwora, który ma gdzieś życie Twojej kici...

Rustie

 
Posty: 2395
Od: Wto paź 21, 2003 6:11
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto kwi 01, 2008 16:12

Mag, masz prawo do takiego podejścia do spraw kocich.
Nigdzie tu nie było napisane, róbcie to samo, bierzcie kota piątego, dzisiątego czy dwudziestego.
Chodzi o tę odrobinę zrozumienia i jak ładnie to ujęła Rustie, "nie podcinanie skrzydeł", tym którzy widzą sprawy inaczej. Nie mówię, że Ty to robisz, ale taki ogólny cel sobie stawiałam pisząc ten wątek.
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt.
(Biblia, Księga Koheleta 3/19)

Prakseda

 
Posty: 8154
Od: Czw cze 16, 2005 10:35
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Wto kwi 01, 2008 16:51

Ja napiszę tak: Przez mój dom od zawsze "przewijała" się masa zwierząt,były bezdomne psy,koty,gołębie,jeże a nawet jaskółki i kijanki....W tym wszystkim jednak starałam się nie stracić "zdrowego rozsądku", starałam się mierzyć siły na zamiary(czasem było ciężko :oops: ) Teraz w obecnej sytuacji finansowej, a także mieszkaniowej ,wiem,że na więcej niż 3 koty stałe (mam 2 rezydentów) + jakiś krótki tymczas, mnie nie stać. Ja pewnych rzeczy nie przeskoczę ,ale nie znaczy to,że potępiam Tych MOcno Zakoconych. Jeśli kogoś na to stać i ma miejsce ,oraz jest w stanie utrzymywać czystość to czemu nie?? Ja mam znajomą ,która ma pod swoją opieką 26 kotów ,mieszka w domku z duużą zabezpieczoną działka ,koty są zadbane ,zaszczepione i wykastrowane żyją jak u Pana Boga za piecem....Ale jeśli miało by być inaczej ,koty miałyby cały czas chorować, dochodzić nowe kociaki to jestem PRZECIW ....Nie mam nic przeciwko wołaniu o pomoc na forum,czy w jakiś fundacjach ,ale stawiam Veto zaniedbywaniu zwierząt .....(i nie chodzi mi o to , że kot czasem zje wiskasa , czy inne badziewie ,ale przede wszystkim o możliwość kastracji i zapewnienia poieki weta...)

olek73

 
Posty: 188
Od: Śro sty 09, 2008 18:44
Lokalizacja: ŁÓDZ

Post » Wto kwi 01, 2008 17:04

Przepraszam, że nie na temat ale nie mogę tego wytrzymać. Mag czy mogłabyś się zastanowić nad tym co piszesz i czy przypadkiem nie robisz tym komuś przykrości wydając bardzo niesprawiedliwe i nietrafione wyroki?


Praksedo teraz rozumiem o co chodzi, przemyślałam to uważnie i prawdopodobnie masz rację, że czasami nie da się inaczej, a ratując kociaki trzeba się liczyć z tym, że któryś może u nas zostać. Jednak mimo wszystko czasami zakocenie jest zbyt duże i chociaż dalej uważam je czasem za przesadę to rozumiem, że zwyczajnie bywa, że nie ma innego wyjścia. Ja sama mam 1 kota (i 2 psy) i nie podejmuję się wzięcia większej ilości ze względu na to, że nie dałabym rady i ja i zwierzaki moje domowe.

w pełni popieram olek73

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto kwi 01, 2008 17:21

Niektórzy piszą , ze jak kogos stac to niech bierze sobie koty, to zalezy od charakteu człowieka i jego wrazliwosci. Niedawno na forum w wątku załozonym przez Maryle były takie wypowiedzi osób; ze maj 1 kota, tymczasów nie biorą , nie pomagaja finansowo nikomu, nie licytuja bazarków , nie karmią bezdomnych i nie zajmują sie łapankami, tylko co ? czekaja jak jakas sensacja sie wydarzy na forum i jak zakręcone kociary bąda organizowały sie w tym temacie - chociaz nie zawsze. Jedni prosza o pomoc przy jednym tymczasie i bardzo duzo jej otrzymuja ,inne pomagaja kilkudziesieciu kotom i robia to po cichu i o nic nie prosza, a jak poprosza to róznie z ta pomoca bywa. Praksedo pięknie napisałas. Wygodnictwo panuje wsród ludzi niestety.
"Nie nowina, że głupi mądrego przegadał; Kontent więc, iż uczony nic nie odpowiadał, tym bardziej jeszcze krzyczeć przeraźliwie począł; Na koniec, rzekł mądry, by nie być w odpowiedzi dłużny:
Wiesz, dlaczego dzwon głośny? Bo wewnątrz próżny."
(z I.Krasickiego)

meggi 2

 
Posty: 8744
Od: Sob lip 07, 2007 21:16
Lokalizacja: Warszawa-Wola

Post » Wto kwi 01, 2008 17:59

Ja w tej chwili nie karmię bezdomniaczków,jednak jestem w kontakcie z karmicielka na moim osiedlu i Jej przekazuję suchą karmę,czy mięsko przemrożone ,dla kociaków. Staram się tak jak mogę pomagać przy sterylkach,czy kastracjach....Też przytrafił mi się Zonk na Forum bo miałam wpłacić, pieniążki a nie dałam rady :oops: Moja Kicia zachorzała , i poszło wszystko na Jej leczenie , z Forum nie uciekłam , Nikt mnie nie potępił , a jeśli będę miała nadwyżkę finansów to na 100% wpłacę osobom potrzebującym. Osobiście nie mam sobie nic do zarzucenia ,bo pomagam tak jak mnie stać. I na ile mnie stać , Moje domowe koty są zdrowe, zaszczepione ,odrobaczane w porę i jedzą w miarę dobrą karmę. Nie znaczy to,że nie płaczę nad losem kotów bezdomnych, bez opieki , które czasem wyleczone,wykastrowane i zaszczepione wypuszczałam ,bo nie miałam innej możliwości ......

olek73

 
Posty: 188
Od: Śro sty 09, 2008 18:44
Lokalizacja: ŁÓDZ

Post » Wto kwi 01, 2008 18:12

meggi2 myślę, że atakowanie osób, które nie mają ogromnej ilości zwierząt (kotów) też nie jest rozsądne. Warto spróbować zrozumieć dlaczego podejmują takie decyzje, a pisanie, że to wygodnictwo jest niesprawiedliwe.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto kwi 01, 2008 21:17

Nie wiem czy jestem wystarczająco kompetentna, aby wyskakiwać ze swoimi wynurzeniami, ale... zaryzykuję ;)
Myślę, że potępianie wynika nie tylko z braku wrażliwości, ale również (a może przede wszystkim) z braku świadomości. Gdyby ktoś mi dwa lata temu powiedział, że ma 15 kotów to popukałabym się w głowę. Niezależnie od tego jaka była jego motywacja do trzymania tych kotów w mieszkaniu. Po prostu nie miałam pojęcia jaka jest sytuacja. Teraz wiem.
Tak teoria mówi, że idealnie jest mieć dwa - trzy koty w domu. Ale jak ma się ta teoria do naszej szarej rzeczywistości? Może w amerykańskim świecie Pni Vicky Halls ta teoria ma coś wspólnego z praktyką. Jednak z tego co czytałam w USA po prostu usypia się zwierzęta, które nie maja szansy na dom. Z takim podejściem rzeczywiście można się ograniczyć do dwóch kotów :? Czy ktoś ma sprawdzone informacje jak to naprawdę jest w USA? bom bardzo ciekawa...
Tak są osoby, które świetnie "ogarniają stado" jak to ktoś napisał. Jeśli są to osoby, które mam na myśli, to czasem w ich wątkach można przeczytać o wypuszczaniu kota ze łzami w oczach. Czyli rozum zwyciężył nad sercem. A może ktoś inny nie potrafi wypuścić kota ze łzami w oczach? i kot zostaje.
Żeby było jasne - ja nikogo nie potępiam. Sama miałam zamiar wypuścić kotkę, bo nie miałam co z nią zrobić, ale na szczęście mam dla niej DT. Czasem jednak apele na forum o DT przynoszą mizerne efekty, zwłaszcza w sezonie :roll:

Mam dwie kotki. Nie myślałam o tym, żeby być domem tymczasowym, ale czytałam na forum, że jest coś takiego. Dlatego gdy znalazłam na parkingu miłego młodego kota wiedziałam co mam robić - zabrać do domu, potem do weta, a potem szukać mu domu. W związku tym kotem musiałam dokupić trochę kocich rzeczy i kiedy kot znalazł dom te rzeczy zostały dziwnie puste. Nigdy nie miałam zamiaru brać więcej niż jednego kota na tymczas. Po prostu nie chcę, aby moje życie kręciło się tylko wokół kotów. Ale jak łatwo się domyślić interes nakręca się sam ;) teraz mam trzy tymczasy :roll: Z planowaniem dwa nie miały nic wspólnego ;) trafiły się, ot co!

meggi 2, przepraszam, ale bardzo mi się nie podoba to co piszesz i to nie tylko w tym wątku. W ten sposób nie zachęcisz ludzi do pomocy. Polecam Ci wątki jopop - ona z okazji końca roku dziękowała nawet za pomoc w podbijaniu wątków.
Obrazek
Obrazek
Jeszcze żaden nieśmiertelny bóg nie przeżył śmierci swoich wyznawców.
NAUKA O KLIMACIE.PL

genowefa

Avatar użytkownika
 
Posty: 18789
Od: Pon wrz 18, 2006 13:34
Lokalizacja: Warszawa-Ursus

Post » Wto kwi 01, 2008 21:38

genowefa, ze Tobie sie nie podoba to Twoje sprawa nie musisz czytac moich postów. Czy ja cos nieprawde pisze ? tylko jestem bezposrednia ,a mnie tez duzo sie nie podoba i co z tego wynika. A z tym dziekowaniem to nie wiem o czym piszesz? Malati zobazcz pomimo swoich kotów w domu i dokarmianiu bezdomych wzruszyłam sie losem kota białaska , którego Ty masz teraz w domu i wspierałąm go finasnowo w leczeniu jak był jeszcze w Łodzi, a nie musiałam tylko jego widok mnie przeraził . I o to chodzi. Pisałąm ten post ze swiadomoscią, ze bedzie zaraz nagonka na moją osobe.
"Nie nowina, że głupi mądrego przegadał; Kontent więc, iż uczony nic nie odpowiadał, tym bardziej jeszcze krzyczeć przeraźliwie począł; Na koniec, rzekł mądry, by nie być w odpowiedzi dłużny:
Wiesz, dlaczego dzwon głośny? Bo wewnątrz próżny."
(z I.Krasickiego)

meggi 2

 
Posty: 8744
Od: Sob lip 07, 2007 21:16
Lokalizacja: Warszawa-Wola

Post » Wto kwi 01, 2008 21:58

maggi ja to rozumiem i szanuję. Jestem wdzięczna wszystkim za ratowanie białej bezy bo wiem, że to mu uratowało życie. Sama też wspieram koty i psy jak mogę, chociażby przez uświadamianie znajomych, pomaganie w szukaniu domku dla psiaków, czy pomaganiu im przy ich zwierzakach. Jednak pisanie, że ktoś kto nie jest ponad miarę zakocony albo ma jednego kota, jest wygodnicki jest jak napisałam niesprawiedliwe. Różne rzeczy do tego doprowadzają. Poza tym każdy żyje jak może, czasami wystarczy świadomość i otwarte serce. Nawet jeśli się choćby złotówki na zwierzęta nie przeznacza. Ważne, że zwierząt się nie krzywdzi i nie rozmnaża ponad miarę. Oczywiście byłoby idealnie gdyby wszyscy byli uświadomieni ale zaczynajmy od małych rzeczy.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto kwi 01, 2008 22:11

trudny temat ...


ja przestalam byc DT swiadomie, mimo ze zdarzylo sie kilka "wpadek" po informacji, ze po przyjeciu Bajki na stale juz nie bede DT :wink:
to kwestia mojej uczuciowosci i spontanicznosci :oops:
i nie mowie, ze to sie juz nie zdarzy

ale mysle bardzo swiadomie o tym, ile moje koty maja lat, i ze niedlugo beda pewnie wiecej chorowaly
i ze mnie NIE STAC (a nie jestem osoba, ktora odda wszystko na rzecz kotow, udalo mi sie zachowac pewna niezaleznosc)
chyba nie potrafie sie poswiecac - robie co robie pomagajac zwierzetom ale nie zamierzam poswiecic temu swojego zycia - moze to jest ta roznica???

od kiedy mam kotow wiecej niz 1, optymalna liczba dla mnie sa 3 koty - jakos wydaje mi sie, ze wtedy jest sie im najlatwiej dogadac w przypadku jednego opiekuna - dwa koty glownie kumpluja sie ze soba, jeden z czlowiekiem, pozostaje tez konkurencja :wink:

na pewno - od kiedy nie mam stale tymczasow, moi rezydenci nie choruja na rozne rzeczy (glownie kk, przeziebienia, jakies dziwne, itd)
kiedys jezdzilam z nimi do weta co tydzien
teraz raz na rok na szczepienia i badania profilaktyczne
przyklad: Daisy
zwykle lapala wszelkie infekcje, kichala, smruczala itd
ostatnio bylam z nia na wizycie profilaktycznej i kot byl przerazony, bo tak dlugo weta nie widzial :wink:
i wiem, ze to jednak stres


nie potepiam
ale osoby majace wieksza ilosc zwierzakow niz 5 na czlowieka :wink: sa dla mnie problematyczne - bo przeciez nie chodzi tylko o cieply kat, prawda? chodzi o uwage i opieke
nie wiem, jak to u Was jest - ja mam 4 koty pracuje - mam to szczescie ze przez wiekszosc czasu pracuje z domu, do biura jezdze 1-2 razy w tygodniu
i o ile na codzien widze duze "braki miziankowo/uwagowe", to w t
ych dniach kiedy mnie nie ma w domu, jest dramat :roll:
i to zupelnie serio - koty zabieraja noc i intensywnie kolejny dzien
i wiem, ze im jest niezle - ale i tak mam dla nich za malo rak :wink: :lol:

i jesli byloby mnie stac na wziecie kolejnego kota na stale, to glupio byloby mi prosic o pomoc...
koty/kocieta w DT to zupelnie inna bajka 8) :lol: :wink:

Beata

 
Posty: 31551
Od: Nie lis 03, 2002 18:58

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 111 gości