szczotka-84 pisze: Czy male kotki trafiaja do schronisk no pewnie tak ale małe zapewne także "schodzą" szybko...
Tak. Małe kotki "schodzą szybko" (nie bardzo podoba mi się to określenie). Zwłaszcza małe, puchate kulećki od 'domowych kotek'.
Beztroscy rozmnażacze często nie weryfikują domów, tylko 'pozbywają się problemu' ...
A później problem rośnie, przestaje być "słodką kulećką" zaczyna sprawiać problemy i... przerasta niefrasobliwych opiekunów.
Jak sądzisz, skąd wzięły się koty w schroniskach, na ulicach, pod śmietnikiem?
A problem pozostaje, bo tak łatwo jest oddać / wziąć kota.
Życie zwierzęcia nie liczy się nic a nic... Jest bezwartościowe.
A powinno być darzone szacunkiem... Dlaczego ktoś planujący adopcję kota ode mnie rezygnuje, bo nie chce zabezpieczyć okien, a moje wymagania go przerastają?
Bo bez problemu dostanie kota np. od pani, której szkoda pieniędzy na sterylkę.... i nie będzie stawiać żadnych pytań. A po trzech miesiącach kot wypadnie z ósmego piętra. Niestety, nie na cztery łapy...
Powiem wprost. Szczotka 84 - to co zrobilaś... przekreśla wysiłki i niszczy ciężką pracę wielu osób na forum. Przełożenie jest naprawdę bardzo proste, tak jak proste są matematyczne kalkulacje.
Osobiście, jest mi przykro.

Nikt nie obarcza Cię winą za nieangażowanie się w pomoc na szerszą skalę. Ale czasem wystarczy tylko chwilę pomyśleć, zastanowić się. Miałaś prawo do zdrowego, przebadanego kota! Nikt tego przecież nie neguje.
Ale to - skąd bierze się kota - też jest ważne!!!
Przez moj dom przewinęło się wiele kociąt. Oddawałam je zaszczepione, odrobaczone, wyleczone przez świetnych wetów. Żadne z nich nie urodzilo się w domu, ani moim, ani czyimś... (pochodzą z okolicznych piwnic, komórek...) a śmiem twierdzić, że oddawałam je z większą wiedzą na temat ich zdrowia oraz charakterów, niż pani z Twojego ogłoszenia, która przechwalała się, że same jedzą "juniorki"
Badziewie, jakich mało. Zapewne tytułuje się tak karmę whiskas junior.
Takie 'panie' sprawiają, że płakać mi się chce. Nad ludzką głupotą i krótkowzrocznością.
szczotka, co stało się, już się nie odstanie. Niech kociaki zdrowo się chowają.
chyba na Twoim miejscu gryzłoby mnie sumienie. Spróbowałabym skontaktować się z tą Panią i spróbować ją przekonać do kastracji tej kotki... a może nawet zaoferować jej pomoc w tym zakresie?
