Dzięki Kochani! Jakoś tak mnie naszło

... Smętne myśli...
Tak ogólnie to jest OK: sikamy, qoopal był, chrupiemy, pijemy wodę.
Gdy kładę się spać, tzn. już jest moment kiedy gaszę lampkę i zaczynam przykrywać się kołdrą - Meo pędzi , ale to pędzi na poduszkę. Wczoraj wieczorem to normalnie wskoczył - hop i jestem! No i po raz pierwszy go przycięłam, gdy sie mył. Wcześniej miałam obawy, bo ani razu nie złapałam go na myciu. Wczoraj przed snem wymył się dokladnie - bardzo się ucieszyłam. Potem popił woda i myk na swoją poduszkę. W nocy Młoda przyleciała do mojego łóżka (czasem coś się śni i przebiega dospać u mnie) - więc na mnie zabrakło już miejsca na kanapie - Młoda na jednej poduszce, Meo na drugiej - no cóż, poszłam spać do Młodej do łóżka (nie miałam serca przenieść Meo na kołdrę w nogi).
Rano były mizianki, mru i mru... Kocham go!
Biorę aparat i będę focić popołudniu. Jutro spróbuję zrobić pierwsze kocie spotkanie (na razie z daleka, ale już nie tylko przez zamknięte drzwi).
Matke wzięłam na litość, łzy - Meo był u nas kilka dni i to chyba zadziałało. Jak odwoziłam Meo do Agnieszki, to Marcelina (ma 9 lat) strasznie płakała za nim, dostała histerii, siedziała w kuchni na podłodze i łzy leciały jak groch, nie mogłam jej uspokoić. Wyrysowała sobie coś jakby kalendarz licząc dni, kiedy Meo może do nas przyjechac na zawsze. Kalendarz ten został przyklejony do drzwi szafki u niej w pokoju. Poza tym ciągłe (od roku) wspominanie o koledze dla Hugo, zresztą matka sama mówiła, ze Hugo się nudzi. Dziś rano poprosiłam ją do swojego pokoju - wygłaskała Meo i sama powiedziała, że on w swoim pysiu ma podziękowanie, że żyje. I tak jest - pychol ma taki śliczny, spokojne oczy. Tylko oczka mu łzawią. Czy moge mu świetlikiem przemywać?
Jeszcze raz dziekuję Wam Kochani za wsparcie i rady!!!!!!!!!!!!!!!
