Jesień... teraz domowy...czyli Kroniki Złociejowskie

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon mar 31, 2008 6:33

Caty dziekuję Ci bardzo :1luvu:
doczytałam i znowu tyle emocji
radość przeplata sie ze smutkiem a potem znowu radość
samo życie

Kociama

Avatar użytkownika
 
Posty: 23507
Od: Czw gru 07, 2006 18:34
Lokalizacja: Beskidy

Post » Pon mar 31, 2008 20:56

Ja jednak nie czułem żadnego niebezpieczeństwa i po staremu spędzałem dnie śpiąc w cieniu liści łopianu, a nocami przemierzałem uliczki miasta.
Pewnego razu doczekałem pierwszych promieni słońca przysiadłszy na skraju fontanny podziwiając figurki kota i gołębia i słuchając cichego plusku wody.
Niebo między gałęziami drzew różowiało, a gwiazda – jak zwykle o świcie - ze złotej stała się srebrno-różowa.
Lato chyliło się ku końcowi, a w powietrzu unosiły się skrzydlate nasionka ostów.
Wstałem i skierowałem się w stronę obrzeży miasta, tam, gdzie z dala chałupa garncarza wtulała się pomiędzy stare jabłonie połyskujące czerwieniejącymi owocami.
Rozejrzałem się wokoło, ale nigdzie nie dostrzegłem burego kocura, za to okno domku było uchylone i cichutko skrzypiało w zawiasach.
Jeden skok i już byłem na parapecie. Uchwyciwszy się doniczki z pelargonią zajrzałem do środka.
Powiew wiatru porwał osiadłe na parapecie nasionko i rzucił je do izby.
Zakręciło się, zawirowało i osiadło na policzku śpiącej dziewczynki. Lekki oddech uniósł je na chwilę i znieruchomiało.
Na drewnianym stołku, obok łóżka stał osierocony, gliniany kot z czerwoną wstążką na szyi i rumieńcami na okrągłym pyszczku…
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Wto kwi 01, 2008 10:54

Caty, co dalej 8O :?: :?: :?:
Inka

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto kwi 01, 2008 18:33

11.


Kobieta była młoda, niosła pod pachą płaskie, duże, drewniane pudełko, a najbardziej intrygujące w niej było to, że szła boso, zupełnie jak wieśniaczka i co dziwniejsze, sprawiało jej to ogromna przyjemność.
Stopy stawiała silnie i uważnie odciskając drobne ślady na piaszczystej ścieżce. Od czasu do czasu zatrzymywała się, pocierała stopą o łydkę lub wierzch drugiej nogi, aby pozbyć się sosnowych igieł, ale szła dalej.
Zaciekawiła mnie już od chwili, gdy zatrzymała się przy fontannie, spojrzała z aprobatą na figurkę gołębia i pogłaskała kamiennego kota w taki sposób, jakby był żywym zwierzątkiem.
Dzień był słoneczny, ciepły i wyjątkowo nie miałem żadnych planów na to, jak go spędzić, postanowiłem więc udać się za nią i sprawdzić, kim jest…ostatecznie każda nowa osoba w miasteczku zasługiwała na odrobinę uwagi, tym bardziej, że goście byli tutaj rzadkością.
Obca najwyraźniej szła pod las z bardzo zdecydowaną miną .
Pobiegłem kryjąc się w wysokich trawach i nie spuszczając jej z oka ścieżka wiodącą przez łąkę, na skróty, które kiedyś pokazał mi kot Bazyli więc pomimo mego wzrostu byłem tam przed nią – tym bardziej, że obcej najwyraźniej się nie spieszyło. Co chwila przystawała przyglądała się wszystkiemu dokoła i z podziwem kręciła głową. A za każdym razem poruszeniu głowy towarzyszyło ciche dzwonienie, zupełnie, jakby miała w uszach malutkie dzwoneczki…
Przysiadłem w kępie macierzanki, aby odpocząć, niewidoczny dla ludzkich oczu. A kiedy złapałem oddech i odetchnąłem po wyczerpującym spacerze dostrzegłem kogoś, kto nieruchomo siedział tuz obok mnie.
Był to brązowy kot. Siedział tuż przy pniu młodziutkiej brzózki, niedaleko miejsca, gdzie spał pod darnią Bazyli i spoglądał przed siebie jaskrawo zielonymi oczyma.
Zdziwiłem się bardzo, przyzwyczajony byłem bowiem do zupełnie innego traktowania pamiątek – do opasłych albumów pełnych zdjęć drogich nieobecnych, porcelanowych farfurek, starych fajek z przepalonymi cybuszkami, koronkowych, pożółkłych obrusów i fularów pachnących lawendową wodą po goleniu…
Zaszeleściły gałęzie i z leśnej gęstwiny wynurzyła się zielarka, zgarbiona pod ciężarem kosza. Postawiła kosz na ziemi i już chciała wyprostować plecy, gdy dostrzegła w trawie glinianego kota.
- A to co ! – wykrzyknęła. Podniosła figurkę z ziemi i wytarła ja skrajem fartucha.- Nie do wiary ! Toż to garncarzów kot !
Pokiwała z niedowierzaniem głową i schowała kota do swego koszyka.
- Oj, musi go serce nabolało, aj, nabolało, skoro cię tu biedaku porzucił…- powiedziała i westchnęła ciężko.
Tymczasem młoda kobieta dotarła pod las i spostrzegłszy staruszkę wesoło pokiwała jej ręką.
- A ta znowu czego się cieszy – mruknęła zielarka, ale uniosła suchą, brązową dłoń w geście powitania.
- Co tutaj robi ? – zawołała, gdy bosonoga kobieta iść zaczęła w naszym kierunku, od czasu do czasu posykując z bólu, gdy zdarzyło się jej nadepnąć na pokrzywę lub przyczajony między trawami oset.
- Malować będę – powiedziała obca, postawiła na ziemi pudełko i otworzyła je.
- Malować…- powtórzyła zielarka. – A co takiego malować będzie ?
Kobieta rozejrzała się dookoła i zatoczyła ręką krąg.
- Jak to co ? To wszystko…
- Znaczy się ten las i tą łąkę ? - zapytała z niedowierzaniem zielarka, a młoda kobieta przytaknęła.
Rozłożyła na ziemi koc i sięgnęła po rozpięty na drewnianej ramie kawałek płótna.
Paroma kreskami zaznaczyła kontury kilku drzew i spojrzała na zielarkę.
- Znaczy artystka – mruknęła staruszka, a młoda kobieta zaczerwieniła się. – Mamy tu w miasteczku artystę, o.
Wyjęła z koszyka glinianego kota i podsunęła pod nos nieznajomej.
- Nie maluje, ale garnki lepi, miski…a kota też potrafi zrobić.
Kobieta przyjrzała się kotu, a jej oczy rozbłysły.
- Piękny ! – wykrzyknęła ze szczerym podziwem w glosie.
- To dla mojej wnuczki – powiedziała zielarka.
- A…ten artysta to gdzie mieszka ? – zapytała młoda kobieta.
Zielarka wskazała palcem sterczący spomiędzy zieleni dach domu.
- Tam, ale od ludzi on stroni…córka mu zmarła i zamknął się w sobie…
Młoda kobieta posmutniała.
- A mi ojciec zimą umarł…ale to nie to, co własne dziecko.
Zielarka spojrzała na białe płótno, na którym przybywało coraz więcej kresek i pogładziła włosy malarki.
- Piękna masz duszę, dziecko – powiedziała, podniosła z ziemi swój koszyk i ruszyła w stronę miasteczka.


cdn



...kim będzie malarka ???
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Wto kwi 01, 2008 18:38

Babcia Pacynki :?:

myshka

 
Posty: 2706
Od: Wto wrz 11, 2007 21:24
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto kwi 01, 2008 18:46

A juści !!! Myshka - :king:
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Wto kwi 01, 2008 19:13

Myshka, no no.....
Obrazek Frania 03.01.2013 [*] na zawsze w moim sercu

madziaki

 
Posty: 2471
Od: Sob lip 15, 2006 16:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto kwi 01, 2008 21:57

Obrazek

Zaczynam kombinować kto będzie Dziadkiem P. :wink:

myshka

 
Posty: 2706
Od: Wto wrz 11, 2007 21:24
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro kwi 02, 2008 6:44

:1luvu: Dziękuję

Kociama

Avatar użytkownika
 
Posty: 23507
Od: Czw gru 07, 2006 18:34
Lokalizacja: Beskidy

Post » Śro kwi 02, 2008 13:10

Dziadkowie Ramol i Rupol to przecież bracia Królowie :)

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro kwi 02, 2008 18:06

Podczołgałem się w stronę nieznajomej i spojrzałem na płótno. Z niedowierzaniem zamrugałem oczyma i jeszcze raz dla pewności przetarłem je rękoma. Na obrazie jak żywe bielały osty, między ostrymi liśćmi snuły się cieniutkie nici babiego lata.
Przysłoniłem usta dłonią. Nigdy nie przypuszczałem, że nasza łąka jest taka piękna...A malarka kolejno wyczarowywała na płótnie czerwoną biedronkę wędrującą sztywną łodygą trawy, złocistego żuka i polną mysz o oczach jak błyszczące czarne paciorki.
Spojrzałem na łąkę i nagle zobaczyłem ją innymi oczyma, zupełnie, jakbym widział ją po raz pierwszy.Kawałek ziemi, nieużytek należący do garncarza wydał mi się nagle skrawkiem rajskiego ogrodu.
Właściciel tego skrawka pojawił się niespodzianie , szedł wąską ścieżką z nisko pochyloną głową pogrążony w swoim smutku tak bardzo, że prawie potknął się o drewniane pudełko.
Malarka podniosła głowę. Na moment na jej twarzy pojawił się wyraz gniewu, ale widocznie domyslila się, kim mógł być nieznajomy więc odsunęła pudełko i zebrala rozsypane farby.
Trawa w miejscu, gdzie but garncarza rozgniótł tubkę zabarwiła się na niebiesko.
- Przepraszam - wyjąkał garncarz i pochylił się usiłując zebrac farbę na liść łopianu.
Malarka potrząsnęła głową.
- Nie trzeba - powiedziała - naprawdę nic się nie stało. To tylko niebieska farba.
Mężczyzna rzucił okiem na płótno i uśmiechnął się blado.
- Moja łąka - rzekł.
Młoda kobieta położyła na płótnie jeszcze jedna plamę zieleni.
- Mogę ją panu oddac - uśmiechnęła się - kiedy wyschnie. Sobie namaluję drugą.
Garncarz żachnął się.
- Nnie...- wyjąkał. - Ja tylko...ja tylko...
Malarka zachęcająco uniosła w górę cienkie brwi.
- Chcialem powiedzieć, że pani bardzo ładnie to namalowała...
Spojrzalem w górę. Po bezchmurnym niebie, skwirząc krążył jastrząb.
" Szpony i dzioby " szepnąłem odruchowo. " Skrzydła i bystre oczy " i pomyślałem, że nie powinien pomylić mnei sobie z krolikiem szukającym schronienia w trawie. Bystre oko jastrzebia dostrzegło mój kubrak i drapieznik zakołysał skrzydłami w geście powitania.
Odetchnąłem z ulgą, ale zrobilo mi się dziwnie żal polnych myszy i zajęcy, choć kot Bazyli jako jednego z pierwszych praw nauczyl mnie prawa przetrwania, ktore mówiło, że każdy mieszkaniec łaki, lasu i wszelkiej wody ma prawo do życia, w imię którego musi czasami pozbawić życia innych... W tym prawie, zdaniem Bazylego nie było żadnego okrucieństwa ani niesprawiedliwości. Rzecz jasna, jak również mi wytłumaczył, byloby zupełnie odwrotnie, gdyby ktoś znajdowal w tym przyjemność.
" W ten sposob żyli kiedyś i ludzie " dodał i ułożył się w trawie tak, aby koniuszki jego wąsów dotykały wylotu mysiej nory.
Potrząsnąłem głową i powróciłem na łąkę.
- Mam w domu niebieską farbę - przekonywał garncarz. - W zasadzie nie jest mi potrzebna...
Młoda kobieta zmarszczyła brwi.
- Smutek nie będzie trwał wiecznie - powiedziała cicho.- A niebieską farbą zawsze można namalować niebo.
A potem wstała, otrzepała z trawy spódnicę, podniosła z ziemi pudełko i buciki i spojarzała na garncarza burymi jak u kotki oczyma.
- Jestem w mieście od wczoraj - powiedziała. - Mieszkam w tej wąskiej kamieniczce z rzeźbionymi drzwiami. Jesli pan naprawdę ma za dużo niebieskiej farby, proszę przyjść na herbatę.
Odeszła parę kroków i spojrzala przez ramię.
Garncarz stał dalej patrząc na plamę niebieskiej farby na trawie.
- Mój boże...- szepnął, kiedy młoda kobieta stała się tylko kolorową plamką na zielonej ścieżce - zawze mozna namalować niebo...tylko czy ty tam jesteś ?
Odwrócił się w stronę lasu i poszedł szybkimi krokami w stronę kępy brzóz.
pobieglem za nim, cichy i zwinny jak polna mysz.
- Nie ma... - powiedział rozglądając się dokoła i dla pewności rozgarnął trawę. a potem spojrzał na plamy niebieskiej farby na swoich starych butach i rozpłakał się jak mały chłopiec.
Pomyślałem, że napewno niewiele wie o nieskończoności i o przemijaniu . Że niepotrzebnie porzucił glinianego kota i że jeżeli sam, osobiście się tym nie zajmę , do końca swoich dni będzie spoglądał w niebo i zastanawiał się, czy mieszkaja w nim tylko obłoki...


cdn
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Śro kwi 02, 2008 18:38

Piękne :1luvu:
Obrazek Frania 03.01.2013 [*] na zawsze w moim sercu

madziaki

 
Posty: 2471
Od: Sob lip 15, 2006 16:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro kwi 02, 2008 21:54

Caty jak zwykle cudne - ja Ci to co jakiś czas będę powtarzać , dobrze ?

Bardzo interesująca sytuacja 8)

myshka

 
Posty: 2706
Od: Wto wrz 11, 2007 21:24
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw kwi 03, 2008 20:51

No tak, Caty w TV, a bajusie to się same nie piszą, no 8)
Obrazek Frania 03.01.2013 [*] na zawsze w moim sercu

madziaki

 
Posty: 2471
Od: Sob lip 15, 2006 16:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw kwi 03, 2008 23:15

etam...prądu nie miałam i dlatego :(
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], nfd i 9 gości