O proszę,
Nawet Kociama rymuje
Ja dzisiaj z Krakowa się melduję

Podróż ze szczeniorami przebiegła super, spały dziady całą drogę. A już myślałam, ze będzie koszmar, bo najpierw podjechałam z nimi swoim autem rano do pracy po służbowy samochód. Po drodze sceny dantejskie, pisk, wrzask, qpka w samochodzie, oczywiście nie w transporterze, tylko na siedzenie, bo wylazła maupa (o jenyyy...

) - myślę sobie - chyba zdechnę jak mi tak będą śpiewać całą drogę

. I jak przepakowałam do służbowego, przykryłam transporter kocem - cisza....
I tak całą drogę

:D:D:D
Po szczeniazki czekał już na mnie Pan, zachwycił się mordkami, zostawiłam, pojechałam.
Mój Marcinek rano kazał się budzić, zeby się z nimi zdążyć pożegnać i popłakał się. A w nocy ten zapchlony nie mógł spać, ciągle sie drapał i piszczał

:( Więc ja też nie spałam, przytulałam, ale do łóżka niemogłam wziąć, bo by te pchły i mnie zjadły, więc przy łózku zrobiłam mu posłanko, kołderką przykryłam i zwisającą reką głaskałam co zakwilił. Usnęła bidka wreszcie, chyba zmęczona była tym drapaniem

Albo zaczął działać fiprex. Iwa, ta pierwsza gówniara, spała ze mną w łóżku..
Generalnie w nocy cyrk

Teraz ledwie na oczy patrzę, ale jestem szczęśliwa, ze wszystko dobrze sie skończyło
