Masz niezłych sąsiadów...
U mnie po świętach jakoś spokojnie, tfu, tfu, odpukać, bez wyjątkowo spektakularnych zalań. Kałuż na podłodze nie liczę, to już norma, że Rudy leje rano pod drzwiami, bo są zamknięte. Zastanawiam się tylko czy to cisza przed burzą i czy znów odkryję gdzieś zaschnięte ślady potopu....
Tak w ogóle to zdecydowałam się zrobić rozpiske moich kotów, by wiedzieć, które leje, a które jest grzeczne.
I tak:
Ksieżniczka - z zasady grzeczna, ale jest specjalistką od siuu w małe wąskie szczelinki, np. między książki. Albo za szafę. Albo w szczelinę przy górnej krawędzi drzwiczek.
Bis - też grzeczny koteczek. Po mistrzowsku siura do psiej miski, jak tylko ma ochotę. A tak poza tym, to preferuje odpływ od umywalki - z kuwety korzysa, gdy już nie ma dostepu ani do umywalki, ani do misek...
Mecenas - grzeczny kotek, grzeczny... tyle, ze od czasu do czasu uzna, że musi zaznaczyć.
Pusiek - sodoma i gomora, postrach i tragedia. Autor jednych z najbardziej spektakularnych siurań - na moją mamą i prosto mi w twarz (sama sobie byłam winna, po co się oglądałam, co ten kot robi za moją głową

). Prócz tego od czasu do czasu daje pokaz siurania na odległość - celuje do kuwety z odległości prawie metra.
Krówek - kochany, grzeczny koteczek z jedną wadą - lubi siurać do góry, wyżej niż głowa. Normalnie, zadziera zadek i siuuu... Pół biedy, jak robi to w zamkniętej kuwecie. Ale w otwartej....
Felek Fisher zwany Rybkiem - koci ideał. Serio. Jescze go nie przyłapałam na kałużkowaniu.
Łupina - zaraza, nie kot. Prawdopodobnie to ona odpowiada za kałuże na podłodze w telewizyjnym, a na pewno jest autorką kolejnych podtopień fotela. Dodac trzeba, ze ma kłopoty z trzymaniem kału i zdarza się jej dodatkowo dekorować mieszkanie...
Milusińska - grzeczna kicia. jakim cudem dziki kot tak przestrzega kuwet??
Bambo - dała mi popalić na początku znajomości. Dopiero jak się zaparłam i spałam pod zasiuraną kołdrą, przestały mnie budzić mokre niespodzianki. Widocznie uznała, ze już jestem "jej". Teraz podejrzewam ją o coponiektóre kałuże na podłodze, ale nie mam dowodów...
Miki - moja zołza kochana... Siada na biurku i leje mi w drobiazgi patrząc się wymownie w oczy - że niby jestem winna, bo ona chciała mnie obudzić i wyjść... Albo robi kałużę na kuchennym stole... Najbardziej spektakularny numer - obsikanie wielkanocnego ciasta rok temu...
Rudzik, zwany też Rudym, Rudziem, Rudzielcem... - spec od kałuż pod drzwiami. Względnie przy szafie. Robi je codziennie.
Miciek - to samo co z Milusińską - kot przestrzega kuwety. Z tym, ze jestem prawie pewna, że odpowiada za "polewanie" innych - lubił swego czasu bawić się w napadanie na koty korzystające z zamkniętej kuwety.
Mała Missy - grzeczna kicia. A w każdym razie nie przyłapana
Kocio - lubi lać, oj lubi... niby taki grzeczny z niego kotek, ale jak ostatnio chorował, to uwielbiał lać na kanapę. Na fotel też. I na ksiązki na bibliotece. A że jest zwinny, potrafi wejsc naprawdę w trudnodostępne miejsca i nalać... Nie ma zahamowań, niestety...
Śnieżek - na razie udowadnia, jaki z niego czyścioch - siuu tylko do kuwetki, ale już quu obok, bo kuweta brudna. Fakt, po jego siuu na razie aromat jest powalający. Ale to niedługo, niech mu jeszcze hormonki opadną...
Ogólnie więc nie ejst źle... Żeby znaleźć jakiś sposób na Puśka i Rudego... I na Łupinę...