Koteczka nie chciała wyjść z kartonu, w którym urodziła małe,
ale z wielkim apetytem zjadła mi z ręki.
Czyli wszystko oki.
Mamy, uważajcie teraz : 4 kurczątka-kociątka.
Myślę, że jak na taką maleńką koteczkę i pierwszą ciążę,to dużo.
Kociaki też są spore, dobrze że wszystko poszło dobrze.
Dwa kociątka to białoczarne bicorki z literą v na bużce.
Jedno kociątko jest całe białe w czarnym bereciku na głowie.
I ostatnie kociątko jest prawie całe białe, tylko ma kropkę na główce.
Nie ma więc obaw, że któreś będzie głuche.
Są prześliczne, jeszcze ich nie wylizała całkowicie, siebie zresztą tez.
Pewnie urodziła chwilę przed moim przyjściem.
Dzielna mała mateczka i wciąż mruczy, mruczy i mruczy...