
Wzięłam tą kuleczkę na tymczas do siebie. Niewiele o niej wiem.
Dwa tygodnie spędziła zamknięta w blaszanym garażu bez wody i picia. Powoli umierała. Znalazł sie ktos kto zareagował na jej przeraźliwy płacz. Zabrał do siebie, ale nie mógł jej trzymac w domu. I kicia ponad miesiąc mieszkała sama w ciemnym, zimnym garażu.
Od wczoraj jest u mnie. Z TŻ wybraliśmy jej imię: Jadzia. Pasuje do niej bardzo.
Jadzia jest burą, pręgowaną kuleczką o żółtych, ogromnych oczach. Pełna energii, zdrowa, odrobaczona. W najbliższych dniach pójdziemy do weta na osłuchanie i szczepienie. Jadzia ma ok.pół roku.
Parę fotek:




Edit:
Szukamy domku dla Jadzi.
Jadzia jest już zaszczepiona i wysterylizowana. Jest wielką gadułą, domaga się uwagi i zainteresowania. Jest wszystkiego ciekawa, bawi się jak mały kociak. Lubi głaskanie, drapanie pod bródka. Potrafi krzykiem domagać sie drapania
